Jeszcze nie post

Koniec karnawału. Pierwszą ofiarą środy popielcowej okazał się Pierwszy Gej IV RP, Robert Biedroń. Miał pobudzać młodzież szykownego stołecznego liceum im. Reytana do myślenia o tolerancji. Do tej pory owo liceum miało opinię niekonformistycznego, zasłużonego w krzewieniu wolnej myśli w czasach PRL-u. Teraz skarlało do poziomu przeciętnej, polskiej szkoły średniej. Gdzie rządzi zatrudniony tam ksiądz, trzymający ciało pedagogiczne w stanie posłuszeństwa. Czemu Biedroń nie mógł przekroczyć progu szpanerskiej szkoły? Pech, fatum, nierozwaga organizatorów, ale spotkanie z broniącym homoseksualistów Biedroniem wyznaczono na środę popielcową. Jak wiemy, w tę środę poprawny jest tylko ścisły post, zaduma nad marnością ziemskiego żywota i posypywanie głowy popiołem. Gdyby radykalna młodzież narodowo-katolicka w czyn przemieniła tradycyjne swe okrzyki: „Pedały do gazu!” to pewnie spopielony Biedroń lepiej pasowałby do dyskusji o tolerancji w środę popielcową w elitarnej kiedyś szkole. Warto dodać, że w przeciwieństwie do Biedronia udało się w Reytanie Magdalenie Środzie, która swój wykład o tolerancji wygłosiła. Ale ją zaplanowano na czwartek. Środa w popielcową też pewnie by nie przeszła.
Koniec karnawału, ale postu politycznego nie będzie. Prezes IV RP, Jarosław Kaczyński, po skłóceniu środowiska prawniczego zabrał się do dziennikarskiego, mieniącego się IV władzą. Prawdę rzekł, że nie ma w naszym kraju wolnych mediów, bo pełni wolności medialnej niegdzie nie znajdziemy. Wywołał tym lawinę wypowiedzi. Polityków piejących na cześć „wolnych mediów”, schlebiających nowym, anty-PiS-owskim sojusznikom. Dziennikarzy przypominających, jak politycy szczuli media na swych partyjnych kolegów, konkurentów do wartościowych posad. Dziennikarzy, którzy słysząc, że teraz już wolno, zaczęli prześcigać się w deklaracjach lojalności wobec nowych władz. I skarżyć się na swych przełożonych. Opozycyjnych wobec PiS, nierozumiejących wielkości Przemian. Tkwiących starych układach, wartych rozwalenia.
Koniec karnawału. Rewolucja kulturalna trwa. Prezes Jarosław Kaczyński twórczo czerpie z dorobku przewodniczącego Mao. Odgrzewa wypróbowane metody rozprawy z elitami. Hunwejbini dzielnie walczyli ze starą profesurą, ówczesnymi łże-elitami, tradycyjnym systemem prawnym. Przegrali, kiedy ruszyli przetrząsać armię. Krajowi hunwejbini na razie porwali się na Wojskowe Służby Informacyjne.
Koniec karnawału. Pierwsza sejmowa komisja śledcza? W sprawie mediów, zatem jej obrady będą szczególnie przez media pieszczone. A ponieważ udział w sejmowej komisji śledczej to szansa na wylansowanie się, na pewno za pierwszą komisją pójdą inne. Ten parlament nie musi już, jak poprzednie dostosowywać prawa krajowego do norm Unii Europejskiej. Narzucony przez PiS skromny plan prac legislacyjnych służy wzmocnieniu władzy partii braci Kaczyńskich. Wielu posłów zwyczajnie się nudzi, warto zagospodarować ich w komisjach śledczych.
Koniec karnawału. Sąd lubelski dokonał salomowego wyroku. Za pięciokrotne dzieciobójstwo ukarał jedynie matkę, która dzieci po urodzeniu topiła i chowała w beczkach po kapuście. Mąż i ojciec okazał się niewinny, bo zdaniem sądu mógł nie wiedzieć, że żona bywa ciężarna. Widać przypuszczał, że dzieci znajduje się w kapuście. On tylko instynktownie, nieświadomie starał się o substancję narodową. Ona działała na szkodę pożądanego przyrostu demograficznego.
Koniec karnawału. Pierwsze objawy rosnącego deficytu zapowiadają post. Nowa władza odziedziczyła po rządach Millera i Belki budżetowe oszczędności. Bawi się nimi niczym szczęśliwy spadkobierca. Zapraszając do politycznego karnawału. Po co gadać o deficycie, oddalającej się perspektywie wprowadzenie euro, znikającej strategii lizbońskiej, skoro w IPN odnaleziono nowe worki pełne nieznanych donosów. Będzie o czym toczyć fundamentalne dla przyszłości narodu spory.

PS Zapraszam na moją stronę internetową: www.gadzinowski.pl

 

Wydanie: 10/2006, 2006

Kategorie: Blog

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy