Jeszcze Rosja nie zginęła

Jak donosi prasa amerykańska, Putin, który pragnął zrezygnować z oficjalnego śledztwa w sprawie straszliwej tragedii osetyjskiej, został zmuszony przez narastające ciśnienie opinii publicznej, zarówno pochodzącej z Biesłanu, jak i z samej Moskwy, ażeby jednak przebieg owego nieszczęścia poddać dociekaniom, których rezultaty mają być ujawnione. Ponure i krwawe aspekty chaotycznej zagłady dzieci i dorosłych nie będą zapewne ze wszystkimi szczegółami zaprezentowane mediom. Jestem pewien, że najbardziej skandaliczne zaniedbania, które doprowadziły do tego dramatu, pozostaną przemilczane. Mimo to, trzeba powiedzieć ku powszechnemu pocieszeniu umysłów, że Rosja nie znajduje się już w żelaznym uchwycie typowo stalinowskiego ukrywania katastrof, zarówno naturalnych, jak społecznych. Wskazuje to na odrodzenie swobody wypowiedzi wszystkich warstw społeczeństwa i znalazło też wyraz w postawie parlamentu moskiewskiego. Jest to w samej rzeczy wiadomość dobra, ponieważ świadczy o tym, że siedemdziesięcioletnia lekcja totalitaryzmu nie obróciła przecież narodu rosyjskiego w bierną i milczącą masę, z którą można poczynać dowolnie, według widzimisię kremlowskich władców.
Wiele pozostaje jeszcze wciąż niejasne i na liczne pytania, wzbudzone straszliwą zagładą, niełatwo przyjdzie znaleźć władzom odpowiedź. W każdym razie wyraźnieje jedno: nie można już liczyć na to w Moskwie ani poza nią, że zamknie się radykalnie usta ludziom dostrzegającym zło. Należy dodać, że prezydent Bush, który wpisał się do księgi kondolencyjnej w rosyjskiej ambasadzie w USA, bardzo źle przyczynił się dla sprawy podtrzymywania i wspomagania demokracji. Trzy lata po potwornym ataku na wieże Manhattanu śledztwo prowadzone w Stanach Zjednoczonych toczy się nadal i że tym samym widać, jak ogromna jest różnica pomiędzy neokonserwatywną Ameryką i poststalinowską Rosją. Należy bowiem zawsze mówić prawdę i tylko prawdę, czyli żadnych słabości ani porażek nie osłaniać frazesami.

Wydanie: 2004, 39/2004

Kategorie: Felietony

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy