Kaczyński locuta, Kuchciński finita

Kaczyński locuta, Kuchciński finita

Polacy nie muszą już powtarzać za światem: Roma locuta, causa finita. Mamy swoją, nadwiślańską wersję: Kaczyński locuta, Kuchciński finita. Chyba więc najwyższa pora, by naukowcy spróbowali zdefiniować ten typ władzy. Bo to, co dziś mamy w Polsce, zasługuje na specjalną troskę. Trzeba się pośpieszyć – coś w tej tak sprawnie dotąd pracującej machinie zaczyna zgrzytać. Widać, że przy mizernej opozycji partia władzy zaczyna się potykać o własne nogi. Chyba umknęło tam dość sensowne powiedzenie, że kłamstwo ma krótkie nogi. I choć prawdomówność nie jest jakąś szczególną zaletą Polaków, najwyraźniej wolą oni tych polityków, którzy tak bezczelnie nie kłamią. To oczywiście truizm.

Politycy PiS sprawiają wrażenie, jakby ziemia zatrzęsła się pod nimi. No bo jak to? Przez cztery lata suweren łykał kolejne kłamstwa „dobrej zmiany” jak witaminy. Na dodatek o to, by głowy suwerena były wolne od afer i wpadek władzy, dba Jacek Kurski. Tak skutecznie, że o kłopotach marszałka Kuchcińskiego lud pisowski dowiedział się z TVP Info tuż przed jego rezygnacją.

Przez najbliższe tygodnie Kuchciński będzie prezentowany przez propagandzistów PiS jako ofiara. Jako całkowicie niewinny mąż stanu, którego uwaliły media i opozycja. I to wbrew temu, że „nie złamał prawa i istniejących obyczajów”. Tymi słowami rozstał się z marszałkiem Jarosław Kaczyński, który, jak widać, pozostaje wierny swojej fundamentalnej zasadzie, że nikt nam nie wmówi, że czarne jest czarne, a białe jest białe.

No właśnie. Szkopuł w tym, że ta zasada działa, dopóki polityk ma w ręku wszystkie instrumenty do sprawowania pełnej władzy.

Mówienie, że opozycja w Polsce jest totalna, to żart. Ale to, że mamy totalną władzę Kaczyńskiego, to real.

Na jak długo? Pierwszą oznaką, że władza słabnie, są przecieki. Niewygodne dla rządzących informacje, które trafiają do mediów lub opozycji. Zaczynają mówić urzędnicy z instytucji rządowych, oficerowie służb i dziennikarze z mediów zarządzanych przez PiS. Jedni mają po prostu dość rozpasania, kumoterstwa, niekompetencji i często złodziejstwa. A drudzy, widząc, że zamiast paru kadencji dobrej władzy może się skończyć na pierwszej, próbują przetrwać. I znaleźć dla siebie miejsce w nowym rozdaniu.

Do wyborów pozostało dwa miesiące. I każdy wynik jest jeszcze możliwy.

Wydanie: 2019, 33/2019

Kategorie: Felietony, Jerzy Domański

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy