Kamienicznik puka do drzwi

Kamienicznik puka do drzwi

Około 600 tys. rodzin wynajmujących mieszkania w prywatnych domach, ma powody bać się podwyżki czynszu.

Od ubiegłej środy, kilkadziesiąt tysięcy właścicieli kamienic spędza miłe chwile przy kalkulatorach. W całej Polsce ta grupa kapitalistów (często nazwanych tak na wyrost, zważywszy na tragiczny stan domów, które posiadają), może liczyć na jakieś dochody z wynajmowanych mieszkań. Trybunał Konstytucyjny zniósł przepis, ograniczający podwyżki czynszów w prywatnych lokalach. Po 1 grudnia br. ich opłaty na rzecz kamienicznika mogą wzrosnąć nawet o 100%. Nawet, bo Trybunał postawił tego rodzaju czynszom granicę – do wysokości 3% tzw. wartości odtworzeniowej, czyli kosztów budowy mieszkań w danym powiecie.
Lokatorzy są wystraszeni: w sporze z właścicielem o wysokość zapłaty nie mają szans – każdy kamienicznik może powiedzieć, że musi remontować kamienice. To, że często przez kilkadziesiąt lat tylko wynajmujący dbali o stan okien, podłóg itp., nie ma znaczenia.

Teraz chodzi o czynsze

Ostatnie orzeczenie Trybunału to wywalczona przez lobby kamieniczników korekta ustawy o ochronie praw lokatorów z lipca 2001 roku przyznającej wynajmującym istotne prawa. Art. 11 zezwala wprawdzie właścicielowi na wypowiedzenie umowy bez obowiązku zapewnienia mu mieszkania zastępczego, ale może to nastąpić z aż trzyletnim wyprzedzeniem. Ustawa zobowiązała sądy, aby orzekając o eksmisji, jednocześnie decydowały, czy eksmitowanemu należy się prawo lokalu zastępczego. Określiła też kategorię osób, których nie można wyrzucić na bruk: są to kobiety ciężarne, dzieci do lat 18, niepełnosprawni, bezrobotni itd. Umowę najmu można wypowiedzieć tylko wówczas, gdy właściciel chce sam zamieszkać w zwalnianym mieszkaniu. Ale jeżeli tego nie zrobi, lokator ma prawo powrotu i uzyskania zwrotu kosztów przeprowadzki w wysokości 15% wartości mieszkania.
Tak oto po interwencji różnych stowarzyszeń lokatorskich państwo ujęło się wreszcie za obywatelami, którzy dostali kiedyś przydziały z kwaterunku i nie mogli przewidzieć, że wiele lat później dokument ten zostanie zakwestionowany. W imię skądinąd słusznej zasady poszanowania własności prywatnej.
Respektowanie tej samej doktryny skłoniło rzecznika praw obywatelskich, aby zaskarżył do Trybunału Konstytucyjnego jeden z przepisów ustawy z 2001 r. – dotyczący czynszu.

Po dwóch stronach barykady

Zdaniem właścicieli mieszkań, ustawa z lipca 2001 r. obarczyła ich obowiązkiem finansowania wydatków socjalnych, które są powinnością państwa. Nastąpiło bowiem odwrócenie ról – twierdzi Paweł Szłamacha, ekspert Centrum im. Adama Smitha. – Do ochrony praw lokatorów stosuje się przepisy o ochronie własności. Właściciele znaleźli się w potrzasku – jeśli trafią na nieuczciwego lokatora, praktycznie nie tylko stracą swoją własność (bo nie wyprowadzi się, zdewastuje itp.), ale też będą zmuszeni do uiszczania za niego wszelkich opłat. Za prąd, gaz itd.
Zbigniew Malesa z Ogólnopolskiego Ruchu Ochrony Interesów Lokatorów nie kwestionuje takiego punktu widzenia. Uważa, że gminy, na których spoczywa konstytucyjny obowiązek pomagania biednym, powinny za takich lokatorów płacić czynsz właścicielowi budynku. Lub go dotować. Zdarza się przecież, że ten kamienicznik to często emeryt albo rodzina, która odziedziczyła odzyskaną kamienicę (mieszkanie) po rodzicach. Wynajęli, aby dorobić. A tymczasem lokatorzy – np. młode małżeństwo – okazali się nie wypłacalni. Bo on stracił pracę, a ona jest w ciąży. I nie można ich eksmitować.
Nie można jednak wobec lokatorów stosować odpowiedzialności zbiorowej. A właściciele mieszkań na wynajem prześcigają się w pomysłach, jak te przepisy ominąć. W rezultacie lokatorzy mieszkają na dziko, niemeldowani, umowa jest sporządzona w jednym egzemplarzu, podnajemca jej nie ogląda. Przed jej zawarciem kamienicznik żąda podpisania umowy in blanco, słowo „najem” zastępuje „użyczeniem” albo zamiast całego mieszkania oficjalnie oddaje do dyspozycji tylko jego część. W razie oporu na lokatora mogą spaść szykany w rodzaju odłączania gazu, prądu, a nawet, co zdarzyło się w Płocku, zamurowania bramy do kamienicy.

Nie jesteśmy rzeczą

Większość zasiedziałych lokatorów odbiera wejście kamienicznika jak kogoś bez serca, wyzyskiwacza.
Zwłaszcza w Warszawie, gdzie zaraz po wojnie mocą specjalnej ustawy kamienice przeszły na własność państwa i osób, które je zasiedliły, latami mieszkały w przekonaniu, że wszystko odbywa się zgodnie z prawem. Tymczasem po 1989 r. poszczególni prezydenci stolicy zaczęli oddawać dawnym właścicielom ich domy wraz z… lokatorami. Coraz częściej zdarzały się takie sytuacje jak ta ze skargi do rzecznika praw obywatelskich: 70-letnia wdowa z lokalu kwaterunkowego w gminie Centrum dostaje zawiadomienie o jego sprzedaży. Bo znalazł się przedwojenny właściciel. Kobieta jest w szoku: mieszka pod tym adresem przeszło 50 lat. Przez całe życie wraz z mężem inwestowali w przydzielone im 48 metrów kwadratowych, wychowali tam dzieci. Wdowa nie ma pieniędzy na wykupienie mieszkania. Ale chciałaby je zostawić córce. Tymczasem gmina, zgodnie z ustawą z lipca 2001 roku, wypowiada jej umowę na sześć miesięcy i proponuje lokal zamienny, z gorszym wyposażeniem, w innej peryferyjnej dzielnicy. Zgodnie z przepisami, dla samotnej osoby jest to tylko 20 m kw.
Polska Unia Lokatorów (działa od 1994 r.), którą w większości tworzą osoby pokrzywdzone podobnie jak wspomniana wdowa, decyzję o całkowitym uwolnieniu czynszów już w 2004 r. uważa za głęboko niesprawiedliwą. Nie dość, że człowiek z byłego kwaterunku zostanie wtedy mocno uderzony po kieszeni, to jeszcze obecnie nie może zamienić swego mieszkania na mniejsze, gdyż na nowym miejscu straci przysługujące mu do 2004 r. prawo płacenia czynszu „w cuglach”.
Dla wielu osób, którym dotąd eksmisja kojarzyła się z procedurą usuwania poza społeczny margines pijaków i obiboków, groźba wywózki własnych rzeczy w eskorcie komornika i policji okazała się zupełnie realna.
Dramatycznie wypadł pod tym względem rok 1999. Jak podaje Iwona Karpiuk-Suchecka, wiceprezes Krajowej Rady Komorniczej, wykonano wówczas ponad 6 tys. eksmisji donikąd. Gminy miały obowiązek zapewnić wyrzuconym jakieś lokum, ale nie zrobiły tego. Doszło do samobójstw eksmitowanych osób.
Ostatnia korekta Trybunału Konstytucyjnego może spowodować rozmnożenie się takich desperackich decyzji.


Czynsze w prywatnych kamienicach wg Polskiej Unii Nieruchomości. (za 1 m kw.) Dane z bieżącego roku.
W mieszkaniach kwaterunkowych z przydziału administracji:
Warszawa – 2,29 zł,
Częstochowa – 1,10 zł.
W lokalach z czynszem wolnym:
Warszawa – 8-10 zł,
Częstochowa – 4,50 zł.


Co po decyzji Trybunału Konstytucyjnego?

Zbigniew Malesa, prezes Ogólnopolskiego Ruchu Ochrony Interesów Lokatorów

Teraz żadne protesty nie mają już sensu, wyrok TK jest ostateczny. O perspektywie wzrostu czynszów wiedziano od dawna, więc gminy powinny na ten cel odkładać pieniądze, choćby ze sprzedaży mieszkań. Trzeba raczej zmienić system dodatków mieszkaniowych, z którego korzystało zaledwie ok. 15% lokatorów. Szacujemy, że w przypadku gwałtownej podwyżki nawet o 50% lokatorzy mogliby przestać regulować czynsze. Moim zdaniem, doszło do zaniedbania, bo wszystko chciano przerzucić na lokatorów i właścicieli, niech oni się martwią. A gdzie trzeci podmiot, ten, który lokatora skierował do kamienicy czynszowej? Wydaje się też, że umowy najmu powinny być zawierane tak pomiędzy gminą a właścicielem, jak też gminą i lokatorem. Szkoda, że nie przeszedł nasz projekt wspólnoty mieszkaniowej, która również powinna być objęta opieką gminy.

Mirosław Szypowski, prezydent Polskiej Unii Właścicieli Nieruchomości

Lokatorom nie zagraża żadna eksmisja. Tym bardziej że są przepisy chroniące ich przed takimi skrajnościami. Wyrok TK został wydany w interesie lokatorów, bo pozwoli na gromadzenie pieniędzy potrzebnych do ratowania budynków. Decyzja ta daje właścicielom nieruchomości możliwość podniesienia czynszu zgodnie z ustalonym wskaźnikiem, maksymalnie do 3% wartości odtworzeniowej. Są tu i inne zastrzeżenia, m.in. takie, że nie można podnosić czynszu częściej niż raz na pół roku itd. Część właścicieli będzie mogła w okresie do końca 2004 r. podnieść czynsze, część już to od pewnego czasu robi, np. w Warszawie, oferujący mieszkania na wolnym rynku żądają niekiedy i 10 razy więcej za metr kw., niż zapisano to w ustawie. Uporządkowania wymaga natomiast system dopłat do czynszów, które otrzymują najubożsi, bo do tej pory go nie wykorzystywano.

Lidia Skrzypczak, prezes Stowarzyszenia Właścicieli Nieruchomości Prywatnych „Kamienica” w Poznaniu

Czynsze w Poznaniu już są wysokie i podnoszenie ich byłoby nierozsądne. Lepiej uzyskać jakieś pieniądze od lokatorów, niż nie otrzymać nic. Gdybym podniosła czynsze wszystkim, przestaliby regulować należności. O eksmisji nie ma co marzyć, bo są różne zastrzeżenia, np. posiadanie małych dzieci, bezrobocie, choroba. Można natomiast jednym czynsze podnieść, a innym pozostawić na starym poziomie, nie powinno się jednak straszyć wszystkich perspektywą wyrzucenia. Pieniędzy na generalne remonty i tak nie wystarczy. Trzeba naprawy prowadzić małymi kroczkami. Niestety, wielu lokatorów nie zdaje sobie sprawy z tego, że kamienice zaczną się kiedyś sypać, dojdzie do rozbiórki i będą potrzebne mieszkania zastępcze. Nie są też świadomi tego, że poszanowania praw własności prywatnej jest konieczne.

BT

Wydanie: 2002, 40/2002

Kategorie: Kraj

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy