Chce zaprosić na Legię prezydenta Obamę, ale chyba nie po to, by mu pokazać dzieło swoich kiboli. Transparent „KOD, Nowoczesna, GW, Lis, Olejnik i inne ladacznice – dla was nie będzie gwizdów, będą szubienice” pewno by Obamie wiele powiedział o dzisiejszej Polsce. Ale amerykańska ochrona nie zaryzykuje spotkania z cywilizacją Dariusza Mioduskiego, właściciela Legii Warszawa (ma 60% akcji). Mioduski chyba nie lubi powiedzenia, że niedaleko pada jabłko od jabłoni. Lubi za to opowieść, jak to grał z Obamą w kosza. Często opowiada też, że jako członek zarządu European Club Associations, zrzeszającego takie kluby jak Real, Barcelona, Bayern czy Arsenal, uczy się wielkiego futbolu. Po obrzydliwym transparencie i setkach rac wnoszonych na stadion przez kiboli Legii nie widać efektów tej edukacji. Mioduski i władze Legii oczywiście odcięli się i od tej afery. Klub jest niewinny, bo kto da radę upilnować chytrego kibola, który zechce wnieść taki transparencik? Albo ćwierć tony rac i świec dymnych? Mioduski, Leśnodorski i inni kierują się tu własną kalkulacją. Bo gdyby kiboli skutecznie przypilnowali, następny transparent mógłby być o nich…
Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy