Klik w KIK

Ze zdumieniem dowiedziałem się o kolejnej eksmisji. Oto przestaje być aktualny adres warszawskiego Klubu Inteligencji Katolickiej i redakcji „Więzi”. Koniec z historycznym miejscem. Gdzie w czasach PRL-u redagowano interesujący miesięcznik społeczno-polityczny, zamaskowany dla cenzury pod etykietą „katolicki”. Gdzie był matecznik Tadeusza Mazowieckiego, stancja Stanisława Stommy, „resztkówki politycznej redakcji”, jak mawiał Zenon Kliszko, czyli koła poselskiego Znak.
Na ulicy Kopernika, w miejscu znakomitym, bo to centrum i wszędzie blisko, ale też centrum zaciszne, we wrześniu w 1990 r. wykuwał się zarząd mazowieckiej „Solidarności”. Tam wykuwano argumenty dla prawników rejestrujących jesienią 1980 r. pierwszy statut NSZZ „Solidarność”. Tam redagowano „Tygodnik Solidarność”, kiedyś pismo niezwykle opiniotwórcze. Tam było zaplecze myślowe solidarnościowej ekipy uczestniczącej w rozmowach Okrągłego Stołu. No i warto przy okazji rocznicy 25-lecia NSZZ „Solidarność” przypomnieć, że także stamtąd wyjechała do Stoczni Gdańskiej silna ekipa, która zdominowała eksperckie zaplecze Komitetu Strajkowego w stoczni w sierpniu 1980 r.
Teraz zasłużona instytucja idzie precz. Nie na bruk, ale będzie miała znacznie gorszy stołeczny adres – co w dzisiejszych czasach ma znaczenie prestiżowe. Adres tak jak marka liczy się bardziej niż zawartość intelektualna.
Czemu zasłużona instytucja kultury i redakcja muszą się wynieść z prestiżowego miejsca? Redakcja „Więzi” straciła monopol na przemycanie treści niecenzuralnych, bo cenzury już nie ma. Ściślej cenzury instytucjonalnej, bo cenzura poprawności politycznej i obyczajowej obowiązuje jak najbardziej.
Ale czasy, kiedy kupowano „Więź” spod kioskowej lady, kiedy jej prenumerata była limitowana, już nie wrócą. Podobnie nie wróci elitarność, wyjątkowość Klubu Inteligencji Katolickiej z ulicy Kopernika. Bo mamy pluralizm, to znaczy komercjalizm mediów. I Klub Inteligencji Katolickiej też przestał ważyć, kiedy każda partia polityczna dla marketingu, dla lepszego wyniku wyborczego podbija swą katolickość.
Chichot historii. Eksmisję z ulicy Kopernika na peryferie stołecznego życia same sobie wyżej wspomniane instytucje wywalczyły.
W 1980 r. strajkujący robotnicy w stoczniach i innych zakładach pracy pragnęli solidarności żołądków, czyli likwidacji socjalnych przywilejów biurokracji. Sprzyjali też inteligenckim postulatom wolności słowa, sztuki. Demokracji życia politycznego. Wśród 21 postulatów z sierpnia 1980 r. nie było mowy o gospodarce wolnorynkowej. Przeciwnie, chodziło tam o „socjalizm z ludzką twarzą” oraz o wolność.
Po zmianie ustroju w 1990 r. robotnicy polscy poczuli po raz pierwszy gorycz bezrobocia i zepchnięcia ich na dół hierarchii społecznej. Nie byli już nawet „robolami” z czasów PRL-u, tylko milionowymi bezrobotnymi. Smak zwycięstwa poznały za to warstwy inteligenckie wzbogacone na nowym słusznym ustroju kapitalistycznym.
I teraz eksmisja. Bo kamienica, gdzie PRL-owskie władze dały metraż KIK-owi i redakcji „Więzi”, wróciła w wyniku restytucji kapitalizmu w naszym kraju do spadkobierców. Do Związku Producentów Roślin Okopowych. A ci w nosie mają zasługi KIK-u i „Więzi”. Tylko podnoszą czynsze. Trzy podwyżki udało się klubowi przeżyć, po czwartej czas się pakować. Sami sobie sznur ukręcili.

 

Wydanie: 2005, 33/2005

Kategorie: Blog

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy