Klucz w rękach Tuska

Klucz w rękach Tuska

Ani się nie obejrzeliśmy, jak zdyscyplinowana niczym pruskie wojsko armia Prawa i Sprawiedliwości, prowadzona przez człowieka nieznoszącego najmniejszego nawet sprzeciwu, dokonała w Polsce prawdziwego podboju. I spustoszenia wielu z tych obszarów, które po 1989 r. z takim trudem odzyskano dla demokracji i budowy społeczeństwa obywatelskiego. Traktując Polskę jak kolonię, którą trzeba zdobyć i ucywilizować na własną modłę, PiS spełnia swoją przedwyborczą zapowiedź, w którą mało kto wówczas wierzył, że ta formacja jeńców nie bierze.
O tym, że żartów nie ma, szybko przekonały się tysiące ludzi, którzy byli przeświadczeni, że mając dobre wyniki i duże osobiste kompetencje, będą dalej spokojnie pracować. Jakżeż okazali się naiwni. Takiej rzezi fachowców, jaką zrobiło PiS pospołu z koalicjantami, jeszcze nie było. A któż ich zastąpił? Na wszelkie możliwe stanowiska masowo powoływani są partyjni protegowani, najczęściej niemający ku temu żadnych merytorycznych podstaw. Jak tak dalej pójdzie, to minione 17 lat może być tylko historycznym epizodem między demokracją socjalistyczną a demokracją PiS. Obie mają ze sobą coraz więcej wspólnego. Nie tolerują opozycji, a nawet jakichkolwiek odmienności. Kochają monopol władzy, ubrany w szaty maskujące prawdziwe intencje. Zawsze ktoś się na to nabierze. Zwłaszcza że rządzą dziś prawdziwi mistrzowie w wykręcaniu kota ogonem.
Plugawi się kolejne symbole. Ważne słowa opisujące świat wartości, nadużywane przez politycznych cyników, stają się przedmiotem żartów i drwin coraz bardziej zagubionego społeczeństwa.
Trudno przypuszczać, by autorzy tej hucpy nie wiedzieli, jakie są skutki tego barbarzyństwa. Wiedzą. Doskonale wiedzą, ale swój plan polityczny gotowi są przeprowadzić za wszelką cenę.
Wiedzą też, że przy tak zaawansowanym poziomie centralizacji władzy, jaki jeszcze w Polsce jest, jednym z ostatnich bastionów demokracji są samorządy. Stąd ta dzika desperacja i łamanie siłą wszelkich przeszkód stojących na drodze do nowej ordynacji. Jaki satrapa może tolerować setki niezależnych od niego prezydentów miast, burmistrzów i wójtów? Politycy, którzy obrażają się na ludzi za krzywe spojrzenie, mieliby tolerować taki stan? Nigdy. Czy im się uda kolejny skok? Skok na samorządy?
W dużym stopniu zależy to od opozycji. Logika sytuacji, jaką stworzyło PiS, jest taka, że na blok PiS-Samoobrona-LPR powinien powstać drugi, równie silny, będący dla Polaków jakąś alternatywą. PO-Porozumienie Lewicy i Demokratów „Wspólna Polska”-PSL. Nie taka to koalicja, o której ludzie by marzyli, ale taka, która jest niezbędna, by powstrzymać PiS. Nikt tak nie obrzydza tej możliwości jak PiS. Z wiadomych powodów – samorządów wówczas nie weźmie. Klucz do skutecznej obrony demokracji jest więc ciągle w rękach Donalda Tuska.

Wydanie: 2006, 37/2006

Kategorie: Felietony, Jerzy Domański

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy