Kochanie, było OK!

Kochanie, było OK!

Sensacyjne wyniki badań seksuologów amerykańskich potwierdzają się też w Polsce – kobiety udają orgazm, mężczyźni odnoszą sukcesy

Skończyła solidną, wyższą uczelnię i jest tuż przed trzydziestką. Przynajmniej od roku spotyka się z jednym mężczyzną, który jest od niej o kilka lat starszy. I, co ważne, nie jest to przelotny romans, ale prawdziwe uczucie, miłość. O kim mowa? Tak zdaniem amerykańskich naukowców wygląda statystyczna kobieta, która udaje orgazm. Wyniki badań wywołały sensację i burzliwą dyskusję wśród Amerykanek. Od razu wśród polskich internautów odezwały się głosy, że u nas też byłby podobne wyniki, jeżeli nie takie same. A jak jest w rzeczywistości.
– Oczywiście, że kłopoty z orgazmem dotyczą także Polek. Szczególnie właśnie młodych, które są zaganiane, notorycznie zmęczone. Trudno im się nagle przestawić. Idą do łóżka, bo uważają, że raz w tygodniu po prostu wypada to zrobić – komentuje badania prof. Zbigniew Izdebski, seksuolog. – Choć jest w tym wszystkim nutka optymizmu: w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat tak wyraźnie zmniejszyła się liczba kobiet, które nigdy nie przeżywały orgazmu.
Do pełni szczęścia jednak daleko, skoro z ostatniej ankiety, jaką przeprowadzono w Internecie w ramach badań Dureksu, wynika, że tylko 19% Polek przeżywa orgazm za każdym razem. I aż 6% nigdy w życiu nie odczuwało pełnej satysfakcji.
– A wszystko przez to, że brak orgazmu to w większości domów temat tabu. Nawet między żoną i mężem. Dopiero zaczynają o tym mówić ludzie z wyższym wykształceniem, którzy dojrzeli do tego, że brak orgazmu to nie zawsze choroba – dodaje pisarka i felietonistka Krystyna Kofta. W swojej najnowszej książce, „Gdyby zamilkły kobiety”, pisze: „Kobieta nie potrafi odmawiać, uważa za swój obowiązek, czy za powinność, mieć chęć na seks, zawsze wówczas, gdy chce tego mężczyzna”.
W polskiej ankiecie Dureksu na pytanie, czy zdarza nam się udawać orgazm, twierdząco odpowiedziało aż 29% kobiet i 6% mężczyzn. – Wiek nie ma nic wspólnego z udawaniem – komentuje te badania dr Grzegorz Południewski, ginekolog. – Dużo z kolei zależy od gry wstępnej. 38% przyznaje się do 11-, 20-minutowych przygotowań, a u 19% par trwa to nawet do pół godziny. Czyli teoretycznie, nie powinno być tak źle. Tyle tylko, że wielu z nas także prysznic w celach higienicznych przed i po traktuje jako element gry wstępnej.
Zdaniem Grzegorza Południewskiego, jesteśmy niepoprawnymi optymistami. Także gdy chodzi o seks. 77% Polaków uważa, że prowadzi bardzo satysfakcjonujące życie erotyczne. Pod tym względem jesteśmy w europejskiej czołówce. Wyprzedzają nas co prawda Hiszpanie (83% zadowolonych), ale już Rosjanie, Finowie, Węgrzy i Duńczycy (do 60%) są daleko w tyle. Seksuolodzy nie potrafią zrozumieć tej naszej euforii. Bo skoro jest tak super, to po co te popisy gry aktorskiej i oszukiwanie partnera?

Jak to robią w Ameryce?

Kim jest kobieta, która udaje orgazm? Taki socjologiczny portret po raz pierwszy w świecie stworzyła grupa naukowców ekonomistów z Uniwersytetu Emory w Atlancie. Poprosili 10.643 Amerykanki o anonimową odpowiedź na 85 pytań, z których pięć było ponoć kluczowych: „Ile zarabia twój partner?”, „Ile zarabiał rok temu?”, „Czy osiągasz orgazm?”, „Jak często go udajesz?”, „Jak często udawałaś orgazm rok temu?”. Do jakich wniosków doszli naukowcy? Ich zdaniem, kobiety udają orgazm, żeby dowartościować mężczyzn. A ci ostatni, po udanym porannym seksie, pewniejszym krokiem rzucają się w wir pracy. Mają przy tym znacznie większe szanse na pokonanie w pracy rywala, któremu w łóżku się nie układa.
Po co w ogóle ekonomiści biorą się do badania seksu? – pytały oburzone Amerykanki. – Zawsze podejrzewałem, że udawanie orgazmu przez kobiety miało związek z dochodami gospodarstw domowych – tłumaczył się dr Hugo Mialon, który kierował badaniami. – Okazało się, że ci mężczyźni, których partnerki zaczęły udawać odczuwanie większej przyjemności seksualnej, szybciej awansowali i dostawali większe podwyżki. Takie zachowanie pań wyraźnie przekłada się więc na poziom i jakość życia całej rodziny. Zależność jest prosta. Ta, która lepiej zaspokoi swojego mężczyznę, ma większe szanse, że to właśnie jej partner złowi i przyniesie do domu większą zdobycz.
Po tych rewelacjach w Ameryce rozpętała się burza. Jak zwykle poszło o to, jakim prawem naukowcy pakują się ludziom do łóżka. Poziom oburzenia był olbrzymi także dlatego, że tym razem nie chodziło o podtrzymywanie stereotypu macho czy beztroskiej nimfomanki, ale o przyznanie się do własnej słabości i kłamstwa. A tego nikt robić nie lubi.
Badania szybko trafiły do sieci. Polscy internauci też zaczęli ostro dyskutować. Wśród pań dominowało przekonanie, że każdej kobiecie przynajmniej raz w życiu zdarzyło się udawać. Panowie z kolei przekonywali, że zawsze są w stanie odgadnąć prawdziwe doznania partnerki. Pytanie tylko, skąd taka pewność?

Seks po polsku

„Mężowie nie dowiadują się, kiedy kobieta ma ochotę na seks, a kiedy jej nie ma. I w tym względzie partnerka jest przygotowana do podległości i posłuszeństwa, tresura dała efekt. Dlatego bardzo często szczęściem kobiety jest jej oziębłość. Jeśli pragnie utrzymać swoje małżeństwo, kocha męża, a nie lubi seksu, może, zamykając oczy i trzymając język za zębami, przetrwać okres męskiej, wzmożonej potencji, a później odfajkowywać małżeńskie obowiązki. I może być w tym wszystkim szczęśliwa”, pisze w swojej książce Krystyna Kofta.
– Dziewczyny boją się przyznać, że „nie miały”, bo nagle ktoś może uznać, że nie są w pełni kobietami albo że coś jest z nimi nie w porządku. Obawiają się, że partner zostawi jedną czy drugą dla tej młodszej, atrakcyjniejszej albo sprawniejszej. Większość kobiet ciągle panicznie boi się samotności – komentuje amerykańskie i polskie badania Krystyna Kofta. I przekonuje, że każda kobieta, i to bez względu na wiek, potrzebuje namiętności. Są ludzie, którzy pozostają ze sobą w prawdziwych, głębokich relacjach. Jednak i w takich sytuacjach bywa, że kobieta nie ma orgazmu, bo nigdy się go nie nauczyła. Nie domagała się i tak już zostało.
Zbigniew Izdebski przypomina, że już Michalina Wisłocka pisała, że kobieta musi nauczyć się orgazmu i przygotować do jego przeżywania. – Tymczasem jest wiele kobiet, które żyją w udanych związkach i mimo pewnych łóżkowych niedociągnięć chcą za wszelką cenę dać radość partnerowi – mówi. – Kochający mężczyzna pyta po wszystkim, czy sprawił swojej wybrance przyjemność. W takiej sytuacji, w romantycznej atmosferze alkowy trudno odpowiedzieć: nie. Dla mężczyzny zabrzmiałoby to jak wyrok, cios, kastracja.
– Trzeba jednak pamiętać, że orgazm nie jest synonimem szczęścia – dodaje Krystyna Kofta. – Bo jak się wyjdzie z łóżka, trzeba ciągle chcieć ze sobą przebywać.

 

Wydanie: 08/2005, 2005

Kategorie: Obserwacje

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy