Kolęda
Marek Wawrzkiewicz
Kolęda
Jakieś te zimy mokre i ponure,
Nie ma brud wszystek kryjącego śniegu,
Gwiazdka z mozołem brnie przez gęstą chmurę
I jest umowna jak miłość bliźniego
W tym chrześcijańskim kraju, który się zatacza
Pośrodku Europy. Niech podziwia ona
Jak to u nas, nad Wisłą, wszystko jest inaczej:
Dziś pijemy koszerną, za komuny – chrzczoną.
Siadamy do wieczerzy, bo już nadlecieli,
Stamtąd, gdzie z krańcem miasta łączą się niebiosa,
Wyciągnięci z folkloru dyżurni anieli
W aureolach od Boscha, w koszulach od Bossa.
Lecz niech baczą anieli, gdzie ta szopy strzecha,
Bo tu u nas krajobraz zmienił się i wychudł.
Wygnał święty Walenty świętego Józefa.
I dobrze, bo to socyjał, patron robotników.
Siądźmy, zanim gałęzie choinki nie zwiędły,
Nim znów nas nie zagarnie codzienność bezpańska
I nad sianem jak zwykle zanućmy kolędy
Śliczne i wzruszające, bo amerykańskie.
I niech się już karp smaży, niech się zupa grzeje,
Niech ością chleb nie staje chociaż dzisiaj w gardłach.
Powitajmy raz jeszcze z nadzieją – nadzieję.
Ona żyje, choć tyle już razy umarła.
Kategorie: Bez kategorii
Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy