Komsomołka wśród Kaczorów

Komsomołka wśród Kaczorów

Cwaniara czy zadymiara? Nelly Rokita potrafi zrobić wokół siebie szum. Z jej wpadek śmieją się wszyscy

Od paru dni jest na ustach tysięcy osób. Zadymiara czy cwana sztuka? Nelly Arnold-Rokita.
Urodziła się w Czelabińsku. Dzieciństwo spędziła we Frunze w Kirgizji. Mówi, że rodzice, Niemcy, znaleźli się tam z powodu prześladowań politycznych. Nie mówi, czy była biedna, czy bogata, wiadomo jednak, że ten gnębiony i prześladowany przez władze sowieckie ojciec był… dyrektorem „przedsiębiorstwa transportowo-naprawczego”. Podobnie prześladowany był jej brat, którego skazano na trzy lata więzienia za „działalność antypaństwową”. Nie dostał „czapy”, nie zaginął bez wieści… Matki nie wspomina w żadnym z udzielonych wywiadów. Raz mówi, że rodzice pracowali zawodowo, raz, że „pochodzi z rodziny farmerskiej”.
Do 11. roku życia wierzyła w socjalizm. Była komsomołką. Nosiła mundurek i chustę, miała notatnik, w którym zapisywała, co mówią koledzy i koleżanki, by potem donieść właściwym ludziom. Wysyłano ją do kościoła, żeby sprawdziła, które dzieci chodzą na mszę. Jako jedyna mogła włączać patefon, który odtwarzał głos Lenina. Była opiekunką jego pomnika. Pewnego dnia podobno przejrzała na oczy. Do 19. roku życia mieszkała we Frunze z otwartymi oczami.

Wypędzeni… do zgniłego kapitalizmu

Mówi, że w 1977 r. zostali zmuszeni do emigracji. Rodzice jako prześladowani antykomuniści, brat jako wróg ustroju i państwa. Nie zesłano ich jednak na białe niedźwiedzie. Wyjechali… do RFN. Czasami mówi, że wyemigrowali do Niemiec w ramach łączenia rodzin, najczęściej jednak, że ich wypędzono.
W Hamburgu, gdzie osiadła z rodzicami, rozpoczęła studia. Im więcej pytań na temat studiów, tym więcej Nelly Arnold przedstawia kierunków. Wylicza historię, germanistykę i filologię słowiańską. Jej mąż Jan Rokita mówi tylko o slawistyce. Nelly twierdzi, że zna sześć języków.
W 1986 r. przyjechała do Polski na stypendium badać tajniki socjalistycznej nowomowy. Niektórzy mówią, że przyjechała do letniej szkoły języka polskiego, praca zaś nad językiem propagandy komunistycznej pojawiła się później. Od razu trafiła do Krakowa i od razu… na zebranie działaczy podziemia. Tam poznała Rokitę. Mówi, że w Polsce nie znała nikogo. Nikt nigdy nie pytał, jak trafiła na zebranie. Rokita był już wówczas czynnym działaczem opozycji. Mówi, że w jego domu w piecu był podsłuch.
Wtedy zaczęła się wielka miłość. Przy „Trybunie Ludu” nad przemówieniem gen. Baryły. Nelly jednak musiała wracać do Niemiec.
Podobno na granicy potraktowano ją bardzo brutalnie. Do Polski już wrócić nie mogła. Przez najbliższe cztery lata nie otrzymywała wizy. Rzuca lakonicznie, że to przez bezpiekę, ale nie wiadomo, dlaczego uznano, że zagraża państwu. Wróciła w 1990 r. I została. 26 lipca 1994 r. w Krakowie wzięli ślub. Nelly Arnold miała za sobą dwa małżeństwa, Rokita jedno. W tym samym czasie Nelly przyjęła chrzest i komunię. Jej ojcem chrzestnym jest Jan Rokita. Nelly twierdzi, że „wyciągnął ją z buddyzmu”, którym była zafascynowana w Hamburgu (albo raczej pewnym cztery lata od niej starszym hindusem Motiromanim).

W służbie kobietom

Nelly co jakiś czas pojawiała się mediach, ale nie odpowiadało jej bycie „u boku męża”. Jej ambicje można określić jako europejskie. Wstąpiła do Europejskiej Unii Kobiet. Niedługo potem usunęła jej przewodniczącą Martę Fogler, tak organizując posiedzenie, żeby podczas głosowania nie było tych członkiń, które popierają Foglerową. Sama zgłosiła swoją kandydaturę. Po pewnym czasie została decyzją zarządu usunięta ze stanowiska. Ciążyły na niej wtedy poważne zarzuty, gdyż oskarżono ją o chęć zagarnięcia miliona euro z programu unijnego dotyczącego aktywizacji zawodowej kobiet z małymi dziećmi. Według relacji członkiń EUK, wtedy to Nelly usiłowała ukraść protokół z tego posiedzenia. Włożyła dokumenty do torebki i chciała uciec. Dopiero gdy postraszono ją interwencją ochroniarza, zrezygnowała z brawurowej akcji. W tym samym czasie Jan Maria Rokita walczył w PO z mężem Foglerowej. Niedługo potem Jan Rokita dyscyplinarnie usunął Martę Fogler z partii za domniemaną aferę mostową. Odebrał jej tym prawo do ubiegania się o reelekcję w Unii Kobiet. Nelly znowu została przewodniczącą. Jest nią do dziś.

Epizod z KGB

W 2004 r. o Nelly znowu było głośno. Szef tajnych służb, Andrzej Barcikowski, poinformował Rokitę, że jeden z jego agentów rozpoznał w Nelly Arnold swoją koleżankę ze szkolenia KGB. Złożył wówczas doniesienie do premiera i wskazał nazwiska innych świadków, którzy z Nelly bawili się w szpiegów. Według niego, Nelly przeszła dobre, dwuletnie szkolenie. Złośliwi znajomi Rokitów jeszcze dziś mówią, że to nie było domniemanie tylko jednego z agentów, ale poważne podejrzenie. I to nie po raz pierwszy.
Nelly narobiła wrzasku. Barcikowski powiedział, że to zapewne tylko plotki, a ponieważ Rokita był wówczas kandydatem na premiera („premier z Krakowa”), oficjalnie uznano to za podły, obrzydliwy atak na jego osobę. Nelly znowu wyszła nietknięta z całego zamieszania. Plotki o szkoleniu w KGB krążą do dziś.
W jednym z wywiadów powiedziała, że Rokita powiedział jej wtedy: „Nigdy nic nie wiadomo”.

Wzruszające wpadki

Niedawno w konkursie internetowym „Jak jeszcze zaszkodzić Platformie Obywatelskiej” wygrała Nelly Rokita. Jej koleżanki z Europejskiej Unii Kobiet mówią, że Nelly jest ekspresyjna, ale nigdy nie robi nic bez przemyślenia i planu. Z jej „wpadek” tymczasem śmieją się zarówno politycy, jak i społeczeństwo.
Przed wyborami w 2005 r. stwierdziła z rozbrajającym uśmiechem: „Niektórzy nawet cytują mojego męża. Nie wiem, czy to efekt popularności, czy naprawdę wierzą, w to co mówi”. Potem strzeliła wprost do bramki PO: „Platforma nie dojrzała do samodzielnych wyborów”. W tym samym czasie tuż przed konferencją prasową, w otoczeniu dziennikarzy krzyczała pod drzwiami Tuska, że on do niczego się nie nadaje. Zaraz po tym, jak powiedział, że czas wypowiedzieć wojnę moherowej rewolucji, pozowała do zdjęć w jednym z tygodników w ohydnym moherowym berecie. Gdy zaś Tusk krytykował Annę Fotygę, twierdziła, że „bardzo jej się podoba polityka zagraniczna premiera i prezydenta”. Takich wpadek było wiele. Czy na pewno wpadek?

Pomoże kobietom
Nelly Arnold-Rokita robi ze swojego męża faceta, z którym nie da się żyć. Ze wzruszeniem opowiada, jak to w chwilę po ślubie objął ją i powiedział, że teraz jest tylko jego i że ma się go słuchać, bo tak jest napisane w Biblii. Publicznie nazywa go centusiem, mówi że nie chciał jej przez wiele lat kupić pralki, bo nie ma takiej potrzeby, że nie ma prawa myśleć o samochodzie, bo może jeździć autobusami. W zamian rzucił się i kupił jej kartę miejską. Twierdzi, że na bankietach ma zakaz rozmowy z niektórymi ludźmi, „bo niemądrze gada”, że strasznie krzyczał na nią, jak źle wyszła na zdjęciu, i jeszcze gorzej, gdy zgubiła pierścionek zaręczynowy. Biżuterii jej nie kupuje, bo „nie umie nosić”. Na wakacje jeżdżą tylko tam, gdzie tanio. Ona ma prawo kupować jedynie bułeczki i ewentualnie kartofelki, bo na mięsie i całej reszcie się nie zna. Dziennikarki pism kobiecych współczują biednej Nelly…
Nelly uważa się za orędowniczkę kobiet. Od razu jednak zastrzega, że nie jest feministką.
„Jeśli mężczyzna jest szowinistyczną, egoistyczną, leniwą świnią, to w dużej mierze jest to wina kobiety”, zapewnia Nelly. Mówi, że wybacza mężczyznom seksistowskie zachowania „bo to tylko mężczyźni”.
Nelly Arnold-Rokita mówi, że w EUK zasiadają członkinie PO, PiS i PSL. Katoliczki. Nie widać ich na wiecach, paradach, manifestacjach. Ich program skierowany jest do kobiet przedsiębiorczych, tych z polityki i biznesu.
I tym niewielkim procentem kobiet zajmie się w rządzie Kaczyńskich. Zapewne to właśnie one potrzebują największego wsparcia i opieki.

PS Wykorzystałam wywiady z Nelly Arnold-Rokitą i z Janem Marią Rokitą z „Wprost”, „Trybuny”, „Przekroju”, „Vivy!”, „Twojego Stylu”, „Gazety Krakowskiej, „Życia Warszawy”, „Pani”, „Przyjaciółki”, „Faktu”, „Rzeczpospolitej”, „Konfrontacji”, „Tygodnika Solidarność”, „Życia”, „Gazety Wyborczej” „Polityki”, „Maxima” oraz „Alfabetu Rokity”.

 

Wydanie: 2007, 39/2007

Kategorie: Kraj

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy