Komu wiatr w oczy

Komu wiatr w oczy

Od kilku dni spóźniony o 6 tygodni projekt ustawy budżetowej znajduje się w rękach posłów. Jeszcze w listopadzie zostanie przeprowadzona pierwsza debata plenarna. Krótki felieton, rządzący się swoimi prawami nie jest właściwym miejscem na przedstawianie analizy budżetu. Dlatego też nie zamierzam karmić czytelników wieloma wskaźnikami i liczbami, i ograniczę się tylko do kilku uwag, ale ważnych nie dla ekonomistów zajmujących się budżetem państwa, a istotnych dla tych, co odpowiadają za budżet rodziny.
Zacznę jednak od doradzenia Państwu, byście nie dali sobie wmówić, że rząd dotrzymał terminu i – tak jak zapowiedział – przysłał projekt budżetu do 15 listopada Sejmowi. Już się takie głosy pojawiają, a przecież ustawowy termin, zapisany w konstytucji, upłynął 30 września. Przyczyny, którymi rząd argumentował przekazanie do Sejmu budżetu w terminie późniejszym, a mianowicie nieuchwalenie ustawy o VAT i akcyzie oraz nieznowelizowanie Karty Nauczyciela, nie zostały w tym czasie usunięte i decyzje w tej sprawie nadal są kwestią otwartą. AWS nie miał bowiem czasu, by poświęcić swą uwagę budżetowi i ustawom okołobudżetowym, ponieważ jak zwykle zajmował się sobą, a ostatnio PZU. Nazywając rzecz po imieniu, chodzi o posady dla swoich w Radzie Nadzorczej i Zarządzie PZU, a nie żaden interes skarbu państwa. W interesie skarbu państwa jest trzymanie ludzi z “Solidarności” jak najdalej od mienia państwowego.
Powracając do ustawy budżetowej, jej przyjęcie jest związane z uchwaleniem kilku ustaw, z których łączna kwota dochodów do budżetu i oszczędności na jego wydatkach ma wynieść 7 mld zł. Trzeba więc zadać pytanie, na kim rząd chce więcej zarobić, a na kim zaoszczędzić. Odpowiedź nie budzi wątpliwości. Zarobić chce: – na tych, co jeżdżą samochodami i orzą traktorami (planowane jest podniesienie akcyzy na paliwo o 15%); – na tych, co piją i palą (planowane jest podniesienie akcyzy na alkohol (od 7% do 16,5%) i papierosy o 20%). Zaoszczędzić zaś zamierza: – na rodzinach, obniżając zasiłki rodzinne i wychowawcze; – na nauczycielach, obniżając średnią minimalną stawkę wynagrodzenia zasadniczego; – na staruszkach odchodzących na emeryturę, obniżając wysokość zasiłków i świadczeń przedemerytalnych i zabierając możliwość “dorobienia”.
Komu wiatr w oczy, jak zwykle biednemu. Ja osobiście niczego innego po tym rządzie się nie spodziewałem. Ekipy Buzka, potrzebującej poparcia budżetu przez Unię Wolności, nie stać po prostu, by z ludzkiej przyzwoitości rozłożyć koszty transformacji w Polsce również na grupy lepiej zarabiające, np. poprzez wprowadzenie, na pewien okres czasu, podatku akcyzowego na dobra luksusowe.
Tak jak Państwo oglądam w TV gadające głowy, wypowiadające okrągłe formułki: “To jest budżet, który stabilizuje gospodarkę, wzmacnia jej rozwój, a jednocześnie zapewnia finansowanie priorytetów, takich jak wieś i rolnictwo” (Buzek); “To jest budżet, który stabilizuje gospodarkę” (Steinhoff); “Budżet utrwalający wzrost gospodarczy” (Bauc). Co z tego, że stwierdzenia są okrągłe, ale jak pięknie brzmią. Pięknie również brzmiało patetycznie ogłoszony w ubiegłym roku przez premiera Buzka priorytet dla rolnictwa i zapowiadany wzrost środków dla tego sektora. Skończyło się tym – tak jak przewidywaliśmy – że pieniądze pomocowe dla rolnictwa nie zdążyły napłynąć i środków w bieżącym roku jest mniej, niż było. Gdybym był rolnikiem, prosiłbym pana premiera, by rolnictwo nie było priorytetem jego rządu. Nie byłoby mi wcale gorzej i nie byłoby rozczarowań.
Wielu dziennikarzy pyta mnie, moje koleżanki i kolegów z SLD, czy poprzemy budżet. Imputuje nam się często, że jako opozycja zawsze będziemy przeciwni projektowi rządowemu, niezależnie, jaki by on nie był. Jest to nieprawda. Przy pracach nad trzema poprzednimi budżetami zgłaszaliśmy wiele wniosków i poprawek. Cóż z tego, że kolejne lata, w których realizowano budżety uchwalane siłą większości, a nie merytorycznej racji, potwierdzały słuszność naszych propozycji, były one zawsze odrzucane przez rządzących. Może w tym roku wiszący na włosku rząd odzyska słuch.

Wydanie: 2000, 47/2000

Kategorie: Publicystyka
Tagi: MAREK WAGNER

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy