Czy pomysły PO na media publiczne gwarantują ich wysoki poziom i niezależność?

Czy pomysły PO na media publiczne gwarantują ich wysoki poziom i niezależność?

Bolesław Sulik, reżyser, b. przewodniczący KRRiTV
Mam sceptyczny stosunek do tych projektów i sposobów ich wprowadzania. Nie uda się wprowadzić apolityczności poprzez ustawę. Brak nam kultury demokratycznej. KRRiTV, a także zarząd mediów publicznych są w takiej samej sytuacji jak Trybunał Konstytucyjny, muszą podejmować decyzje absolutnie niezależne. Irytuje mnie, kiedy czytam komentarze, że to normalne, iż TK nie poddał się presji politycznej. To nie wystarczy. Normalne jest wtedy, gdy Trybunał przeciwstawia się każdej presji. Dopóki Polacy w innych gremiach nie zaczną się tak zachowywać, żadna ustawa nic nie da. Nie miałbym nic przeciwko prezesowi TVP Urbańskiemu, gdyby się zbuntował przeciwko Jarosławowi Kaczyńskiemu.

Wiesław Gałązka, marketing polityczny
Był okres, w którym politycy uważali, że: kto ma media – ten ma władzę. Następnie niektórzy medioznawcy i komentatorzy polityczni zauważyli, że liderzy PiS postanowili zmienić takie myślenie wytyczając cel: kto ma władzę – ten ma media. Można przypuszczać, że gdyby partia ta utrzymała władzę, to z czasem udało by się jej ten cel zrealizować. Dlatego dziś groteskowo brzmią ubolewania Jarosława Kaczyńskiego nad działaniami PO, mającymi rzekomo ograniczyć także niezależność mediów niepublicznych. Chciałoby się zapytać: „I kto to mówi?”. Tak, to ci, którzy dzielili media na gorsze i lepsze oraz uznawali dziennikarzy za „bure suki” i „małpy w czerwonym” (przykładów można by wymienić więcej). A media publiczne potraktowali jak własny folwark.
Z drugiej strony, pomysły PO dotyczące funkcjonowania mediów publicznych zawarte w pierwotnym projekcie budzą wątpliwości i szkoda, że przed ich przedstawieniem nie przeprowadzono analizy w szerszym gronie profesjonalistów. Wprowadzenie ich w życie spowoduje, że media publiczne także tym razem – mówiąc słowami Wojciecha Młynarskiego – będą miały „wolną rączkę, ale w trybach”. Politycznych.

Andrzej Skworz, redaktor naczelny miesięcznika „Press”
Dopóki nie oddzieli się polityków od wpływu na wybór rad nadzorczych i zarządów mediów publicznych, a także członków KRRiTV, a jak widać z projektów ustaw część kompetencji ma zależeć od szefa Urzędu Komunikacji Elektronicznej, dopóty media w Polsce będą targane wstrząsami, a dziennikarstwo nie będzie niezależne i obiektywne. Myślę tutaj o elektronicznych mediach publicznych, ale też PAP i „Rzeczpospolitej”, dopóki będzie tam udział skarbu państwa. Projekt Platformy Obywatelskiej nie przewiduje odpolitycznienia nadzoru, a w pewnych sprawach jeszcze ten polityczny nadzór zwiększa. Można się cieszyć z założeń, które niosą projekty PO, ale wygląda na to, że założenia w stosunku realizacji diametralnie się różnią.

Piotr Żuk, socjolog, Uniwersytet Wrocławski
Wysoki poziom mediów nie zagwarantują żadne ustawy. To raczej kwestia poziomu i przygotowania ludzi, którzy je tworzą. Natomiast jeśli chodzi o niezależność mediów, powinna ona obejmować zarówno wolność od nacisków aparatu państwa i władzy politycznej, jak również niezależność od presji finansowej rynku. A to mogą zagwarantować tylko mocne osadzenie mediów publicznych w sferze obywatelskiej oraz ich dekomercjalizacja. Propozycje PO tego nie zapewniają.

Dr Marek Skała, politolog, Megalit Instytut Szkoleń
Reformy TVP nie da się zrobić na kolanie, choć działanie PO zmierzające do jak najszybszego odsunięcia „żołnierzy PiS” od anteny jest zrozumiałe i potrzebne. Powinny w tym współdziałać wszystkie siły, by najpierw telewizja była normalniejsza, by odwróciła się od rozgrywek politycznych, ciągłych ataków, przecieków itd. Całkiem normalna chyba w jedną noc się nie stanie, to jest proces. On musi potrwać. Zarzuty, że PO chce upolitycznienia TVP stawiane przez obecne, skrajnie upolitycznione kierownictwo TVP, byłych ministrów i delegatów partyjnych, są śmieszne. Nie sądzę, by PO była tak głupia, by wobec powszechnej świadomości „kto ma media, przegrywa wybory” chciała je zawłaszczyć. Tak więc rozsądne jest działanie w kierunku – najpierw jakiś rodzaj błyskawicznej kuracji „odpolityczniającej”, potem oddanie władzy w ręce społeczne, publiczne, apolityczne. Stronę zarządczą w ręce menedżerów, stronę programową w ręce autorytetów, wyłanianych w drodze konkursów. I jak najszybciej zapewnić blokady przed pokusą kolejnego upolitycznienia.

Krystyna Bochenek, wicemarszałek Senatu
Jesteśmy w newralgicznym momencie zmiany ustawy, która wróciła do komisji. Trzeba rozszerzyć skład KRRiTV, ale już słychać, że budzi to kontrowersje. Przedstawiciele PiS mówią o zamachu na media, o upolitycznieniu, jakby nie pamiętali, co się działo w 2005 r., kiedy nawet nie dano szans na przeczytanie wtedy zgłoszonego projektu i wybrano do rady ludzi z LPR. Tymczasem tutaj toczą się rozmowy i wspólne stanowisko zostanie wypracowane. Głęboko wierzę, że zmierzamy w kierunku stopniowego odpolitycznienia, chociaż dopóki rada będzie ciałem wybieranym zgodnie z zapisem konstytucyjnym, nie ma możliwości całkowitego oddzielenia jej od polityki. Jednak ustawa to dobry krok we właściwym kierunku, a jest jeszcze trochę czasu, aby się zastanowić nad szczegółami.

Prof. Krystyna Doktorowicz, medioznawca, Uniwersytet Śląski
Zapisy, które znalazły się w ustawie, to jest jednak za mało. Zasadniczego mechanizmu ustawa nie można zmienić, bo to są zapisy konstytucyjne. Także osoby rekomendowane przez środowiska twórcze nie stanowią żadnej gwarancji niezależności. Autorzy projektu piszą w komentarzu, że z niezależnością było fatalnie za Roberta Kwiatkowskiego i Włodzimierza Czarzastego, a teraz będzie lepiej. To mnie nie przekonuje. Także przy koncesjonowaniu mediów trzeba przemyśleć, kto ma być regulatorem zajmującym się w całości sprawami koncesjonowania. Przejęcie części spraw przez UKE, także merytorycznych budzi poważne wątpliwości. Podstawowy zamysł ustawy to zmienić radykalnie składy rad nadzorczych i zarządów. Wnioskodawcy odwołują się jednak do orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego o konieczności zachowania ciągłości w KRRiTV, więc to nie daje gwarancji, że nowe składy zarządów będą apolityczne.

Wojciech Olejniczak, lider SLD, wicemarszałek Sejmu
Propozycja PO jest nie do przyjęcia, bo stanowi próbę zawłaszczenia mediów publicznych. Jeśli kierownictwo nad mediami ma przejmować rząd, to na taki stan rzeczy absolutnie nie możemy się zgodzić.

Wydanie: 05/2008, 2008

Kategorie: Pytanie Tygodnia

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy