Czy w Pana/i życiu spełniła się jakaś przepowiednia?

Czy w Pana/i życiu spełniła się jakaś przepowiednia?

Krzysztof Janik, minister spraw wewnętrznych i administracji
Trudno powiedzieć. Do wróżki chodzę rzadko, a szczerze… nie chodzę wcale. Układam natomiast namiętnie pasjanse i uprawiam różne inne formy hazardu intelektualnego. Czasem się coś sprawdza. Pamiętam, że układałem pasjansa w celu dowiedzenia się, jaki będzie wynik wyborczy SLD. I pasjans mi wyszedł.

Hanka Bielicka, aktorka
To takie dawne dzieje, gdy stawiałam sobie kabałę. Byłam też dwa razy na uroczystościach andrzejkowych, już jako osoba zamężna, i niczego mi nie wywróżono. Wtedy była wojna. Zawarłam małżeństwo z człowiekiem z teatru i nic nadzwyczajnego mi się nie zdarzyło. Może dlatego, że jestem nieromantyczną osobą. Walę prosto z mostu, przełamuję bariery, wywracam, rozlewam itd. Nie udało mi się natrafić na żadną przepowiednię. Chyba za późno się za to zabrałam.

Jerzy Engel, trener kadry narodowej w piłce nożnej
Różne przepowiednie sprawdzały mi się wielokrotnie. Na przykład wieszczono mi, jako młodemu jeszcze trenerowi, że na dość długi czas wyjadę do pracy za granicę. I rzeczywiście przez dziewięć lat byłem trenerem na Cyprze. Mówił to dziennikarz sportowy Maciej Biegan, nie żaden wróż ani wróżka, bo do takich nie chodziłem. Innym razem trener Ryszard Kulesza przepowiedział, a następnie powtórzył to po nim reżyser Janusz Zaorski, że zostanę selekcjonerem kadry, choć wtedy jeszcze nikt tak o mnie nie myślał. I znów sprawdziło się.

Prof. Wiesława Ziółkowska, ekonomistka, członek Rady Polityki Pieniężnej
Chciałabym w to wierzyć i trochę mi brakuje takiego przekonania, że coś się zdarzy poza mną, bez mojego udziału, ale jestem racjonalistką. Niestety, ani nie wgrałam w totolotka, ani nie zdobyłam niczego bez rzetelnej, ciężkiej pracy. Cóż, racjonalizm nie jest specjalnie wesoły, nie jest też andrzejkowy. Przeciwnie, jest chłodny, pracowity, trochę zagoniony. I na tym wszystko się opiera.

Prof. Aleksander Krawczuk, historyk, b. minister kultury
Sprawdzają mi się raczej przeczucia, a nie przepowiednie. Mogę potwierdzić z całą powagą, że miewałem przeczucie, co należy zrobić, a czego nie, jednak z faktem, że ktoś coś mi przepowiedział, nie spotkałem się. W starożytności ogromnie się przejmowano przepowiedniami, które wtedy odgrywały rolę urzędową i oficjalną. Np. rola wyroczni w Delfach była przełomowa, bo ona obwieszczała, co należy czynić, a czego unikać, aby państwo nie upadło. Także w starożytnym Rzymie księgi Sybilli powszechnie szanowano, choć na ogół były pełne bełkotu, który dopiero musieli interpretować kapłani. No cóż, przepowiednie przepowiedniami, a wszystkim dyrygowali specjaliści, fachowcy od reżyserii. Istnieje dogmat o nieomylności papieża w sprawach wiary i obyczaju. Na temat wiary się nie wypowiadam, ale co do obyczaju widzę, że papieskie nauczanie nawet w Polsce w praktyce nie jest przestrzegane nawet przez bardzo praktykujących katolików. Potwierdzają to sondaże i ankiety. Ludzie żyją, jak żyją.

Prof. Maria Szyszkowska, filozof, senator
Nie mam wątpliwości co do tego, że człowiek wie więcej, aniżeli można to naukowo uzasadnić, ale przepowiedni staram się unikać, bo lękam się sytuacji, w których poczułabym się zniewolona. Kiedyś mój kolega dowiedział się od Cyganki, iż umrze w wieku 40 lat, jednak choć już 10 lat temu minął tę krytyczną granicę i nie umarł, to jednak ze strachu przed śmiercią zaczął chorować na serce. Zawodna wróżba zaciążyła negatywnie na jego życiu. Ja wciąż wierzę, iż los zależy od naszej woli, i do wróżek nie chodzę. Raz jeden poszłam, wyjątkowo, z grzeczności, aby kogoś nie urazić, i stała się rzecz niewiarygodna. Było to pół roku temu. Wróżka, kobieta niewykształcona, mieszkająca daleko od stolicy, przepowiedziała mi, że znajdę się w takim dziwnym, wielkim budynku, którego zresztą dokładnie nie potrafiła opisać. Było to akurat w dniu, w którym zdecydowałam, że nie będę kandydować w wyborach do parlamentu. Przepowiednia tej kobiety wydała mi się wtedy absurdalna, a jednak sprawdziła się, bo po jakimś czasie decyzję zmieniłam, wyborcy mnie wybrali i jestem senatorem. Teraz wróżek nadal unikam, ale zdaję sobie sprawę, że są osoby, które istotnie widzą aurę nad głową drugiego człowieka.

Tomasz Zubilewicz, prezenter prognozy pogody w TVN

Andrzejki traktuję bardziej jako zabawę, a do przepowiedni nie przywiązuję większego znaczenia. Kiedyś w TVN miałem spotkanie z wróżką. Pani była bardzo zdenerwowana, gdy powiedziałem, że podaję prognozę na 10 dni do przodu, a jeszcze bardziej, gdy zapytałem, czy w tym roku będzie śnieg, czy nie. Gdy spytałem, kto będzie mistrzem Polski w piłce nożnej, została zupełnie wyprowadzona z równowagi. W końcu dałem jej do zrozumienia, że wróżby traktuję z dużym dystansem, najwyżej jako zabawę na długie, jesienne wieczory. Sądzę, że jestem lepszym przepowiadaczem i chyba powinienem przyjmować zlecenia pogodowe albo założyć infolinię. Moje prognozy nie mają może stuprocentowej dokładności, ale w dużej mierze się sprawdzają. Osobiście zdecydowanie bardziej wierzę góralom przepowiadającym pogodę niż wróżkom.

Iwona Schymalla, prezenterka TVP
Kiedyś bardzo mocno wierzyłam we wróżby andrzejkowe. Zdarzyło mi się na wieczorze andrzejkowym, że mnie i pewnemu chłopcu, z którym znałam się od czasów liceum, wyliczono, że tyle samo lat będziemy jeszcze w stanie wolnym. To się sprawdziło, bo rzeczywiście później wzięliśmy ślub. Mąż zresztą ma na imię Andrzej. Otrzymałam także dość ponurą przestrogę. Kiedyś stłukłam lusterko i policzyłam, na ile części się rozpadło. Było ich sześć, a wróżba mówiła, że tyle czeka mnie złych lat. To się, niestety, też sprawdziło, bo moje kłopoty ustały dokładnie z końcem szóstego roku po stłuczeniu lusterka.

Józefina Pellegrini, wróżka
U mnie działa coś innego, przede wszystkim intuicja. Pewne rzeczy, jeśli chodzi o mnie samą, przeczuwam i one się sprawdzają niezależnie od innych czynników, sądów, opinii itd. Pierwsze doświadczenia z przepowiedniami wyniosłam z dzieciństwa, bo moja matka miała takie uzdolnienia, m.in. wróżyła z kart. Ja się jednak wtedy tym specjalnie nie przejmowałam, nie przywiązywałam wagi do tego, co mówią karty. I chyba słusznie. Pamiętam, że na dwa dni przed wybuchem powstania warszawskiego mimo sprzeciwu matki wyjechałam z mężem ze stolicy do Zalesia Górnego. Było to dla innych zaskakujące, ponieważ wtedy wszyscy do Warszawy wracali, np. z wakacji, a ja się wyprowadziłam. Nie karty mi to podpowiedziały, ale intuicja. Własne losy przeczuwałam zawsze i nadal wyczuwam. Czuję, że coś takiego będzie, i na pewno mi w tym pomaga doświadczenie życiowe, ale nie tylko ono, bo wewnętrznie przewiduję, że jakieś sytuacje życiowe mogą zaistnieć.

 

Wydanie: 2001, 48/2001

Kategorie: Pytanie Tygodnia

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy