Kontynuacja czy nowy początek?

Kontynuacja czy nowy początek?

Newly-elected leader of the Germany's conservative Christian Democratic Union (CDU) party Annegret Kramp-Karrenbauer (L) congratulates Paul Ziemiak, leader of Christian Democratic Union (CDU) party's youth organisation (Junge Union) after his speech during the CDU congress on December 8, 2018 at a fair hall in Hamburg, northern Germany. (Photo by John MACDOUGALL / AFP)

Po roszadach na szczytach CDU niektórzy twierdzą, że Angela Merkel zapewniła sobie wpływy na lata Korespondencja z Berlina 7 grudnia chadeccy delegaci wybrali Annegret Kramp-Karrenbauer na nową szefową CDU i tym samym na następczynię Angeli Merkel, która do 2021 r. pozostanie szefową rządu, ale zrezygnowała z kierowania partią. Kramp-Karrenbauer, nazywana przez media AKK, wygrała w drugiej turze z Friedrichem Merzem, który dla prawie połowy delegatów utożsamia „konserwatywne przebudzenie”. Była już sekretarz generalna partii, z CDU związana od 27 lat, jest uważana za osobę namaszczoną przez samą Merkel – m.in. z tego względu przylgnął do niej przydomek „Mini-Merkel”. Objąwszy nową funkcję, 56-letnia przewodnicząca z miejsca próbowała rozwiać wszelkie wątpliwości. „W ostatnich tygodniach czytałam o sobie wiele bzdur, jakobym była kopią kanclerz itd. Jestem osobą ukształtowaną przez zupełnie inne doświadczenia życiowe i polityczne”, przekonywała 1001 członków partii w Hamburgu. Niezbędnych kwalifikacji trudno jej odmówić. AKK przeszła prawie wszystkie możliwe szczeble kariery politycznej, od działalności w chadeckiej młodzieżówce Junge Union po mandat posłanki do Bundestagu i liczne stanowiska w Kraju Saary. W swoim mateczniku piastowała funkcję m.in. ministra spraw wewnętrznych, edukacji oraz polityki społecznej, od 2011 r. zaś premiera landu. Kopia Merkel? W stwierdzeniu, że AKK miała inne doświadczenia niż obecna kanclerz, jest wiele prawdy – dotyczy to choćby życia prywatnego, bo ma dzieci. Pochodzi z jednego z zachodnich krajów związkowych, gdzie dzieciństwo w czasach żelaznej kurtyny wyglądało zupełnie inaczej. Ale podobnie jak Merkel jest racjonalna i zachowuje spokój, nawet gdy emocje partyjnych kolegów sięgają zenitu. Pod względem marketingu politycznego AKK rzeczywiście nie kojarzy się ze zmianami na czele CDU. A merytorycznie? Grudniową konwencję partyjną poprzedziły konferencje regionalne, na których wszyscy kandydaci – AKK, Merz oraz Jens Spahn – prezentowali swoje wizje i próbowali odnaleźć klucz do serc członków CDU. Sposób, w jaki AKK dystansowała się od poprzedniczki, mógł rzeczywiście zaskoczyć. Była premier Kraju Saary przedstawiała argumenty, które miały właściwie paść z ust jej konserwatywnych konkurentów. Pod koniec listopada w badeńskim Böblingen przemawiała do 2 tys. chadeków, piętnując „ciężkie lata” Wielkiej Koalicji. Jeszcze przed objęciem nowego urzędu odważyła się zrobić coś, czego szefowa SPD Andrea Nahles nie potrafi do dziś – wystąpić w roli tępicielki ministrów ze swojej partii, którzy zasiadają w rządzie federalnym. Natomiast na konferencji w Lubece oznajmiła: „Musimy wreszcie zacząć poważnie i szczerze dyskutować o sprawach, które do tej chwili zamiatano pod dywan”. Można było odnieść wrażenie, że AKK, wcześniej bezbrzeżnie lojalna wobec Merkel, teraz przestała gryźć się w język – dopiero gdy kanclerz nie mogła już jej wycofać z wyścigu o fotel szefowej CDU. Zresztą AKK miała zupełnie inny plan. Gdy Merkel w październiku zainicjowała stopniowy odwrót od polityki, jej dzisiejsza następczyni nie kryła zdumienia. Jak wielu innych sądziła, że szefowa CDU pożegna się z tą funkcją w 2021 r. AKK nie zamierzała tak szybko odcinać się od kursu wytyczonego przez obecną kanclerz. Kiedy w lutym 2018 r. Merkel powołała ją na stanowisko sekretarza generalnego CDU, chciała powoli wyostrzać swój profil i czekać cierpliwie na odpowiednią chwilę, aby wychynąć z politycznej kryjówki. Tyle że nagle musiała się przymierzyć do sprintu i wyostrzyć profil w ciągu kilku tygodni. Dopiero wtedy w opinii wielu chadeków wyszło szydło z worka. Konkurs konserwatystów Na początku listopadowej kampanii wszyscy się spodziewali, że AKK zacznie powtarzać frazesy pani kanclerz („damy radę”), a jej konkurenci będą walczyć o sympatię konserwatystów. Ale już na pierwszej konferencji regionalnej cała trójka kandydatów licytowała się na kamuflowane atakowanie rządów Merkel. Głównym tematem okazał się kryzys migracyjny. AKK, Merz i Spahn w trakcie namiętnych debat sprawiali wrażenie, jakby chcieli wyrwać partyjną batutę z rąk nie szefowej CDU, lecz znanego z polemicznych salw przewodniczącego CSU Horsta Seehofera. I właśnie w tej kwestii była sekretarz generalna zyskała wśród delegowanych najwięcej uznania. Zwłaszcza że fetowany wcześniej Merz tygodniami miał złą prasę, bo kojarzył się jedynie z grubym portfelem, mniej zaś z programem prawdziwej odnowy. Z kolei AKK nieoczekiwanie

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2018, 51/2018

Kategorie: Świat