Kosmiczny postęp pychy

Kosmiczny postęp pychy

Za lot Bezosa w kosmos zapłaciliśmy dosłownie wszyscy

Jeff Bezos, szef Amazona i najbogatszy człowiek na świecie, poleciał w kosmos. Albo, mówiąc precyzyjniej, wzniósł się ponad Ziemię, by musnąć przestrzeń kosmiczną i doświadczyć stanu nieważkości. Źródła różnią się co do kosztu tej zabawy. Jedne podają, że w kosmiczną firmę Blue Origin Bezos zainwestował już 5,5 mld dol., drugie – że prawie dwa razy tyle. Skoro jednak lot w przestrzeń i z powrotem zamknął się w 11 minutach, nietrudno policzyć, że realizacja dziecięcego marzenia Bezosa kosztowała przynajmniej 500 mln dol. za minutę.

Zwolennicy podróży Bezosa bronią przedsięwzięcia, powołując się na postęp i wolność. Argument o postępie mówi, że skoro państwa nie inwestują już w podbój kosmosu i technologie, to ktoś może (a wręcz powinien!) sprywatyzować tę dziedzinę badań. Dla dobra nauki, Zachodu, cywilizacji itd. Argument o wolności mówi zaś, że Bezos może robić z własnymi pieniędzmi, co chce. Obydwa są nieprawdziwe.

Co ciekawe, to nie żadni lewacy przypomnieli w tym kontekście najsurowszy marksistowski zarzut przeciwko tym argumentom, lecz sam Bezos. – Chciałbym podziękować wszystkim pracownikom Amazona i wszystkim klientom, ponieważ to wy, kochani, za to zapłaciliście – mówił miliarder na konferencji prasowej po zakończeniu lotu. I tak – jak słusznie naśmiewał się magazyn „The New Republic” – Bezos zrobił więcej dla przypomnienia Marksowskiej teorii wartości niż ktokolwiek w ciągu ostatnich trzech dekad. Ludzie pracują, produkcja czegoś pochłania zasoby, kapitalista zaś różnicę między tymi składowymi a ostateczną ceną zachowuje dla siebie. I albo inwestuje dalej, albo leci w kosmos. W rzeczy samej za lot Bezosa zapłacili pracownicy i klienci Amazona. A biorąc pod uwagę, że w państwach Zachodu – choć jeszcze nie w Polsce – klientami usług Amazona stało się już całe społeczeństwo, można bez wielkiej przesady powiedzieć: zapłaciliśmy za to wszyscy.

Jak przypomniała na stronach magazynu „The Atlantic” Marina Koren, Bezos zarabia, gdy obywatele konsumują wiadomości, gdy jedzą, gdy kupują towary codziennego użytku, czytają książki czy przeglądają internet. Dlaczego? Bo jego imperium to już nie tylko cyfrowy market Amazon, ale i coraz obszerniejsza infrastruktura cyfrowo-medialna, z której korzystamy, nawet o tym nie wiedząc. Serwery i drony, urządzenia i magazyny, a także media, bo Bezos jest właścicielem „The Washington Post”. Kolejną dziedziną, w której po pandemii Amazon chce się stać dostarczycielem niezbędnych usług, ma być oczywiście ochrona zdrowia.

Od tego wszystkiego Amazon płaci nieproporcjonalnie niskie podatki. A pandemia była dla cyfrowych biznesów wyjątkowo dochodowym okresem. W Luksemburgu, gdzie mieści się europejska siedziba firmy Bezosa, Amazon zapłacił okrągłe zero podatku CIT za 2020 r., choć zanotował w krajach Unii Europejskiej rekordowe 44 mld euro przychodu. W USA zaczęło się to zmieniać, ale jeszcze w 2018 r. to amerykański podatnik wręcz Amazonowi dopłacał w postaci ulg i zwrotów. I to mimo że majątek samego Bezosa wynosi według szacunków ponad 200 mld dol.

Gdy Bezos rozwiódł się z MacKenzie Scott, ta z miejsca dołączyła do grona najhojniejszych filantropów na świecie. Para była tak bogata, że Scott, oddając na cele charytatywne zaledwie ułamek tego, co przypadło jej po rozwodzie, mogła na działania filantropijne wydać więcej niż arabscy szejkowie i Bill Gates. Media przypominają, że tyle, ile Bezos wydał na swoją kosmiczną przygodę – ponad 5 mld – jego eksżona miała przeznaczyć na walkę z COVID-19.

I tu wracamy do argumentu o rozwoju. To nie jest rozwój. Człowieka w kosmos wysyłał już 60 lat temu Związek Radziecki, mając do dyspozycji komputery o mocy dzisiejszych kalkulatorów. Postęp dotyczy tylko skali pychy i eskapizmu – jak bardzo można uciec od swoich ziemskich zobowiązań? Miliarderzy, gdy planecie zagraża zmiana klimatyczna i pandemia, są w stanie dosłownie wystrzelić się w kosmos.

j.dymek@tygodnikprzeglad.pl

Fot. East News

Wydanie: 2021, 31/2021

Kategorie: Świat

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy