Koszmar z ulicy Wiązów

Współczuję naszemu krajowi po najbliższych wyborach samorządowych, współczuję, bo jeżdżę po Polsce i wyciągam zza szyb samochodu tysiące ulotek z kandydatami na radnych, burmistrzów, wójtów i co tam jeszcze po drodze popadnie. Każda ulotka jest ze zdjęciem z reguły wykonanym tak, jakby ktoś kręcił nasz rodzimy horror pod tytułem „Koszmar z ulicy Wiązów”, jakieś przyczeszki, tupeciki i trwałe ondulacje, które nosiło się 30 lat temu. Faceci chodzący najczęściej w dresach, w garniturach pożyczonych od szwagra, wyglądający jak gangsterzy po ukończonej z trudem podstawówce, którzy prawdopodobnie będą rządzić, wbijając nóż w gminny stół. Do tego co kilka dni otrzymujemy informacje, że tu na burmistrza startuje facet sądzony za molestowanie nieletnich, gdzie indziej zanim kandydat zostanie wójtem, to już był malwersantem. I najbardziej smutny w tym wszystkim jest fakt, że wyborcom to nie robi żadnej różnicy.
Zbieram te ulotki i mając chwilę wolnego czasu, przeglądam je w hotelowych pokojach. Czytam i coraz częściej dochodzę do wniosku, że programy w nich zawarte są albo ściągnięte z jakiejś strony internetowej www.małpa.wyborywprl, albo piszą je studenci administracji i zarządzania, biorąc po 5 zł od jednej strony.
Wszędzie jest to samo:
– przekształcimy rozproszoną zabudowę w osiedla-ogrody,
– rozwiniemy komunikację lokalną,
– wzmocnimy bezpieczeństwo,
– usprawnimy pracę urzędu gminy,
– rozbudujemy i zmodernizujemy sieć dróg,
– rozbudujemy sieć wodociągów,
– zapewnimy szerszy rozwój kultury i oświaty, zbudujemy gimnazjum z basenem, boiskami i kortem tenisowym,
– zapewnimy dalszy rozwój gospodarczy gminy.
Brakuje w tych programach jednego tylko małego choćby zdanka. Drobnej odpowiedzi: skąd na to znajdziemy pieniądze?

Wydanie: 2002, 42/2002

Kategorie: Felietony

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy