Ile kosztuje słowo przepraszam i czemu tak niedrogo?

Ile kosztuje słowo przepraszam i czemu tak niedrogo?

We wszystkich mediach możemy pooglądać nowe reality show „Przeproś mnie”. Najnowszy odcinek nosi tytuł „Prezes musi sprzedać dom”. Uporządkujmy fakty. W toku niezliczonych batalii Jarosława Kaczyńskiego (od lat utrzymywanego przez skarb państwa: czy to w bibliotece, czy to na uczelni, czy w parlamencie albo innej kancelarii prezydenta) w 2016 r. – kiedy wbrew faktom i ustaleniom państwowej komisji prezes nadmuchiwał z zapałem godnym jakiejkolwiek innej sprawy balon mitu zamachu smoleńskiego – udało mu się chlapnąć w wywiadzie dla Onetu niezły pakiet insynuacji i ciężkich zarzutów. Wśród innych zaatakował swojego byłego ministra obrony Radosława Sikorskiego (w latach 2005-2007 w rządzie Marcinkiewicza i Kaczyńskiego; w latach 2007-2014 szef MSZ w rządzie Tuska). Prezes PiS stwierdził, że zastępca ambasadora w Moskwie Piotr Marciniak złożył w rosyjskim MSZ notę dyplomatyczną, by uznać miejsce tragedii za eksterytorialne. Następnie otrzymał od ministra Sikorskiego polecenie, aby tę notę wycofać. „Na takie zachowanie jest przepis w Kodeksie karnym – zdrada dyplomatyczna”.

Sikorski zażądał przeprosin, a kiedy się ich nie doczekał, wystąpił z powództwem cywilnym. Po kilku latach sądowych batalii, w lipcu 2020 r., sąd prawomocnie nakazał Kaczyńskiemu przeproszenie Sikorskiego. Jarosław Kaczyński wyroku nie wykonał. Sikorski z adwokatami wymyślił zatem prawniczą pułapkę: uzyskał zgodę sądu na to, by samemu opublikować przeprosiny (zastępcze wykonanie wyroku), a kosztami ich opublikowania sąd obciążył Kaczyńskiego. Nie wyszło tanio: „Sąd Rejonowy dla Warszawy-Mokotowa w Warszawie nieprawomocnie przyznał Radosławowi Sikorskiemu od Jarosława Kaczyńskiego kwotę 708 480 zł celem pokrycia kosztów związanych z opublikowaniem przeprosin na łamach serwisu Onet”, poinformowała kancelaria Dubois i Wspólnicy.

Jarosław Kaczyński, dzierżący władzę potężniejszą, niż miał jakikolwiek polityk po 1989 r., władający niepodzielnie mediami publicznymi i systemowo zasilanymi pieniędzmi państwa prawicowymi mediami prywatnymi, sprawujący faktyczny nadzór nad prokuraturą, pośrodku boju o zawładnięcie całym wymiarem sprawiedliwości i uzależnienie go od siebie, zderzył się nagle z koniecznością poniesienia konsekwencji uprawianej przez siebie polityki skłócania, stygmatyzowania, bezpardonowego oskarżania przeciwników politycznych (wszyscy wokół Tuska i sam Tusk) oraz całych grup społecznych, jak chociażby środowisk LGBT czy uchodźców.

Kaczyński oprócz formalnego immunitetu zdobył status osoby faktycznie nietykalnej. Nie wiadomo, czy kiedykolwiek odpowie politycznie (inaczej niż np. w formie przegranych wyborów) choćby przed Trybunałem Stanu. Obecne postanowienie sądu musiało go i zaskoczyć, i poirytować. W służalczej wobec jego formacji i jego samego „Gazecie Polskiej” ronił łzy skrzywdzonego staruszka, którego Sikorski chce niemal wygnać pod most, uczynić bezdomnym. „Nie mam takich pieniędzy. Będę zmuszony sprzedać dom, nawet nie wiem, czy to wystarczy, bo jestem właścicielem jednej trzeciej domu, w którym mieszkam”.

Kaczyńskiemu życie bezdomnego nie jest pisane, jako poseł ma zawsze dach nad głową w Domu Poselskim. Poza tym wszyscy obdarowani przez niego intratnymi posadami państwowymi zrzuciliby się zapewne na jakieś lokum. On sam od lat zarabia kilkaset tysięcy rocznie, nie bardzo ma też na co wydawać, miliony na ochronę idą z pieniędzy państwa. Ta lekcja mogłaby być cenną reprymendą dla jego nienawistnej, niezmąconej wątpliwościami buty i arogancji. Zapewne jednak tak się nie stanie. Wyrok musi się uprawomocnić, to raz. Dwa – Sikorski gra swoją grę, pochylając się nad widmem bezdomności Kaczyńskiego i deklarując, że jeśli Kaczyński wpłaci 50 tys. zł na dozbrojenie armii ukraińskiej, to on odstąpi od swoich żądań. Dobry pan z pałacu. Tak czy owak, Kaczyński spadnie na cztery łapy.

A szkoda. Bo nasza opozycyjna klasa polityczna, nawet jeśli zdobędzie większość parlamentarną, to nie wiadomo, czy będzie miała odwagę, determinację i wolę rozliczenia PiS i Kaczyńskiego przed Trybunałem Stanu. I tak brzydka, ale wyceniona na prawie 2 mln zł willa na Żoliborzu raczej nie zmieni właściciela. Nawet jeśli Kaczyński jest nim tylko w jednej trzeciej.

A co do rozgrywki smoleńskiej, warto pamiętać, że bratanica Jarosława, Marta, córka Lecha i Marii Kaczyńskich, pobrała 3 mln zł odszkodowania za śmierć rodziców nie w zamachu, lecz w katastrofie lotniczej. Ale kto by się czepiał takich drobnych niekonsekwencji?

W Polsce Kowalski może trafić do aresztu za niezapłacenie 100 zł mandatu. Ale prezes partii rządzącej za niewykonanie wyroku sądu i nakazu zapłaty 700 tys. zł? No, gdzie tam.

Bo na pewno nie tu.

Kaczyńskiemu ta kara się po prostu należy. Miałaby spory wymiar edukacyjny i odstraszający. Mimo wszystko sądzę, że z tej sądowej mąki chleba kary nie będzie.

Wydanie: 01/2023, 2023

Kategorie: Felietony, Roman Kurkiewicz

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy