To nie jest kraj dla muzyków. Trwa protest „Otwórzcie koncerty”

To nie jest kraj dla muzyków. Trwa protest „Otwórzcie koncerty”

Podczas gdy kolejne gałęzie gospodarki są „odmrażane”, w tym kina i teatry, muzycy nadal nie mogą wrócić do koncertowania. Według nich, a nawet biorąc to po prostu na zdrowy rozum, jest to absurd. Wystarczy pojechać w weekend do marketu, żeby przekonać się, że na koncertach byłoby nawet bezpieczniej niż w kolejce do kasy. Branża muzyczna zaczęła protest pod hasłem „Otwórzcie koncerty”.

Kraj absurdu? Owszem. Rośnie liczba zaszczepionych, a odpuszczenie kolejnych obostrzeń sprawiło, że prawie wszystko wygląda tak, jakby nie było pandemii. Tyle że można siedzieć w ogródku piwnym, a nawet w kinie, ale nie można pójść na koncert. Muzycy widzą absurd sytuacji i protestują pod wspólnym hasłem „Otwórzcie koncerty”. Branża ma dość, ponieważ przemysł muzyczny został zamknięty najwcześniej, bo ponad rok temu, i nikt nie potrafi odpowiedzieć kiedy zostanie odblokowana możliwość koncertowania.

W niedzielę 23 maja w mediach społecznościowych polskich wykonawców pojawiły się niebieskie tablice z hasłami: OTWÓRZCIE KONCERTY! ŻĄDAMY RÓWNEGO TRAKTOWANIA! DOŚĆ NISZCZENIA POLSKIEJ KULTURY!. W liście towarzyszącym grafice czytamy: „Stanowczo protestujemy przeciwko niesprawiedliwemu i niezgodnemu z zasadami życia społecznego wykluczaniu nas z pracy, dyskryminacji i niszczeniu powszechnej i bardzo ważnej formy kultury, jaką jest udział w koncertach!”. To wspólne stanowisko Izby Gospodarczej Menedżerów Artystów Polskich, Stowarzyszenia Organizatorów Imprez Artystycznych, Polskiej Izby Techniki Estradowej i Związku Zawodowego Muzyków RP.

Dlaczego zachowanie rządu wobec muzyków przypomina absurdy znane z filmów Barei? Wiele może wyjaśnić opisana przez gitarzystę Tomasza Organka sytuacja związana z organizacją koncertu w Opolu: „Razem z Narodowym Centrum Polskiej Piosenki byliśmy prawie pewni, że jednak przepisy się zmienią i będziemy mogli, zgodnie z zachowaniem wszelkich zasad bezpieczeństwa, zagrać koncert w amfiteatrze z udziałem publiczności. Długo się do tego przygotowywaliśmy. Okazało się jednak, że siedzenie na wyznaczonym miejscu w amfiteatrze jest bardziej niebezpieczne niż siedzenie w teatrze, kinie, cyrku czy ogródku restauracyjnym…” – czytamy na fanpage’u zespołu Organek. Muzycy byli zmuszeni zmienić plany 3 dni przed koncertem.

Mimo zapewnień ograniczenia dotyczące organizowania koncertów nie zostaną zniesione z końcem maja i nawet rządzący nie potrafią odpowiedzieć, kiedy to się stanie. Minister zdrowia Adam Niedzielski zapytany o przywrócenie koncertów odpowiedział: „Jeżeli trend będzie kontynuowany i przede wszystkim będziemy nadal mieli postępy w Narodowym Programie Szczepień, to nie mamy argumentów, żeby nie przywracać normalnego życia”. Jednak jak zwykle rząd działa na zasadzie „się zobaczy”, ponieważ wiceminister zdrowia Waldemar Kraska odniósł się w Radiu Plus do protestu muzyków w następujący sposób: „Sprawa koncertów, tego reżimu sanitarnego… trudno jest to zachować na koncercie. Nie wykluczam jednak, że luzowania także w tej branży wystąpią. W pewnym reżimie sanitarnym koncerty będzie można organizować”.

Tymczasem w weekend barowe ogródki pękały w szwach. Odrobina alkoholu po zmroku sprawia, że egzekwowanie odległości 1,5 m w „bezpiecznych” według rządu ogródkach jest właściwie niemożliwe. Zresztą, zostawmy knajpy w spokoju. Rządzącym nawet w szczycie jesiennych zakażeń, kiedy nie mieliśmy jeszcze szczepionek, nie przeszkadzało nagminne łamanie rygoru sanitarnego w kościołach.

Czy rzeczywiście musi być tak jak piszą w swojej odezwie muzycy, że w naszym kraju wszystko robi się na odwrót i to zupełnie bez powodu? – Dlaczego grupy muzyczne mają zakaz działalności, w przeciwieństwie do grup cyrkowych, sportowych i wszystkich innych? Działanie takie jest nie tylko kompletnie niezrozumiałe, ale również jest całkowicie przeciwstawne do działań podejmowanych w krajach Unii Europejskiej. Nie ma ani jednego przypadku w Europie, aby ograniczenia kulturalnych wydarzeń muzycznych stały w tak silnej sprzeczności nie tylko z organizacją innych przedsięwzięć kulturalnych, ale także z funkcjonowaniem innych dziedzin życia.

Być może należałoby spytać Ryszarda Ochódzkiego, który najlepiej wie, kiedy zyskuje się na tym, że miś sobie po prostu zgnije. Jednak zdaje się, że zarówno muzycy, jak i fani nie będą mieli w tym wypadku ochoty na koniaczek.

fot. Yannis Papanastasopoulos/Unsplash  

Wydanie:

Kategorie: Z dnia na dzień

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy