Krakowianie nie chcą igrzysk

Krakowianie nie chcą igrzysk

Niemcy powiedzieli, że na olimpiadę ich nie stać. My jesteśmy gotowi robić zimowe igrzyska w Krakowie

W kraju, w którym są problemy z chlebem, nie może zabraknąć chociaż igrzysk. Takie hasło zdaje się przyświecać Platformie Obywatelskiej, która po Euro 2012 planuje urządzić nam kolejną kosztowną zabawę. Tym razem padło na Kraków – ma on być gospodarzem Zimowych Igrzysk Olimpijskich 2022.
Nasza władza bardzo lubi wielkie imprezy, ponieważ uważa, że jeśli zorganizuje się mistrzostwa świata albo Europy, koncert Madonny lub igrzyska olimpijskie, będzie u nas jak na Zachodzie. To wygodne, bo pozwala na chwilę zapomnieć, że powinno się budować od fundamentów, a nie od dachu. My jednak lubimy robić na odwrót, co doskonale widać było przy okazji Euro. Impreza była fajna, ale kosztowna. Miały być sukcesy, ale ich nie było.
Nie mogło być, bo wybudowaliśmy piękne stadiony, zupełnie zapominając, że nie mamy pięknie grających piłkarzy, którzy zapewniliby tym obiektom utrzymanie. Dlatego teraz stadiony stawiane na miarę ambicji, a nie potrzeb i możliwości, świecą pustkami. I to nie piłkarze dają utrzymanie stadionom, lecz stadiony piłkarzom. Tak jest we Wrocławiu, gdzie mieszkańcy muszą łożyć nie tylko na wielki obiekt, ale też na profesjonalną drużynę piłkarską i ich podatki zamiast na szkoły i komunikację miejską, idą na piłkarskie SUV-y i wizyty w nocnych klubach.
Kraków nie załapał się na Euro 2012, choć z okazji imprezy zwiększono pojemność budowanego stadionu Wisły. Teraz postanowiono wynagrodzić sobie ten brak goszczeniem innego wielkiego przedsięwzięcia.

Kraków 2022

Wybrano zimowe igrzyska w 2022 r. Pomysł nie jest nowy. Zakopane starało się o olimpiadę jeszcze w latach 90. Wtedy stolica polskich Tatr usłyszała: „Z czym do ludzi?” i na kilka lat straciła ochotę na jej organizowanie. Teraz do sprawy wrócono. Promotorką igrzysk krakowskich jest posłanka Platformy Obywatelskiej oraz medalistka olimpijska Jagna Marczułajtis-Walczak. Pomysł popierał też prof. Szymon Krasicki z krakowskiej AWF. Impulsem był ponoć sukces Euro 2012 i jego niepowtarzalna atmosfera.
Projekt zyskał poparcie zdominowanej przez polityków PO Rady Miasta Krakowa. W głosowaniu, które odbyło się w październiku zeszłego roku i dotyczyło „wyrażenia woli podjęcia działań w ramach procesu aplikacyjnego”, przeciw był tylko Adam Kalita z PiS, który argumentował, że trzeba inwestować w sport, ale masowy.
Jednak generalnie PiS też jest raczej za – może dlatego, że za jest Jarosław Kaczyński, który jeszcze w 2010 r. mówił, że Niemcy mieli olimpiadę, a my nie mieliśmy i tak nie może być. Głosowanie w Sejmie przebiegło bez jakichkolwiek problemów – 407 głosów „za”, ledwie dwa „przeciw”. W miarę jak projekt nabierał kształtów, zaczęło się też opowiadanie o tym, jak wiele dzięki niemu zyskamy.

Igrzyska dają pracę i budują drogi

– Zawsze jest tak, że przygotowania do igrzysk olimpijskich stanowią silny bodziec rozwoju miasta i całego regionu – mówił Szymon Krasicki w wywiadzie dla portalu Nasz Kasprowy i dodawał: – Przygotowania to zawsze znaczne zwiększenie zatrudnienia. Szacuje się, że z racji zimowych igrzysk powstanie ok. 20 tys. nowych miejsc pracy.
A to nie wszystko, bo zostaje jeszcze promocja miasta i regionu. Po ten argument sięga się zresztą najczęściej. Szczególnie chętnie szermuje nim Magdalena Sroka, wiceprezydent miasta ds. kultury i promocji. Z ust adwokatów pomysłu wciąż padają stwierdzenia o potrzebie sukcesu, głodzie imprez o randze międzynarodowej, prestiżu, milionach turystów i walce – tak, tak! – ze smogiem. Mówi się zresztą więcej, także to, że igrzyska budują drogi. W tym kontekście pojawia się S7 i nieskończona od lat zakopianka.
Dobrym podsumowaniem politycznej nowomowy, która towarzyszy staraniom Krakowa o imprezę, jest raport otwarcia z czerwca tego roku, w którym napisano: „Wizji Zimowych Igrzysk Olimpijskich (…) nie sposób nie traktować w wymiarze symbolicznym, będącym podsumowaniem najnowszej historii Polski i prezentacją osiągnięć czterdziestomilionowego narodu, oraz jako nowego otwarcia, kamienia milowego w historii miasta, Małopolski, Śląska i całego subregionu tej części Europy. W historii zimowych igrzysk olimpijskich i paraolimpijskich nie ma drugiego takiego miasta, w którym sport i kultura współgrają ze sobą tak dobrze jak w Krakowie”.
Ale i to nie wszystko, bo są też cytaty z Hansa Morgenthaua, który mówił, że w polityce prestiżu chodzi o to, żeby inni uwierzyli, że dysponujemy potęgą, nawet jeśli nią nie dysponujemy. Czyli ważne, że kolos, nieważne, że na glinianych nogach. Do raportu warto zresztą się odwoływać za każdym razem, gdy ktoś powie, że propaganda sukcesu odeszła razem z Gierkiem. Bo może i z Gierkiem odeszła, ale z Tuskiem wróciła.
W raporcie oraz dołączonym do niego projekcie budżetu obok PR znalazło się także kilka konkretnych informacji. Najważniejsze są te, które dotyczą kosztów organizacji imprezy i wymaganych inwestycji. Oszacowano je na 21 mld zł. Przy czym i tak jest to kwota orientacyjna, bo do tej pory padło już przynajmniej pięć różnych (m.in. 5, 10, 15 i 32 mld). A wydatków na tak wielkie imprezy po prostu nie da się przewidzieć.

Kraków Przeciw Igrzyskom

Być może wszystko przeszłoby niezauważenie, gdyby nie internet i Tomasz Leśniak. Po pierwsze, krakowianie coraz lepiej wykorzystują internet do koordynacji i mobilizacji ruchów miejskich. Po drugie, Leśniak, doktorant z Instytutu Socjologii UJ, który dał się już poznać jako organizator akcji sprzeciwu wobec likwidacji krakowskich szkół, skoordynował inicjatywę Kraków Przeciw Igrzyskom. A ta za pomocą Facebooka zaczęła informować mieszkańców o szczegółach przygotowań do imprezy, kwotach potrzebnych na jej przeprowadzenie oraz braku konsultacji społecznych. I domagać się referendum w tej sprawie. Szybko zyskała uwagę, krakowianie zaś zaczęli się irytować.
Bodźcem było m.in. to, że Kraków Przeciw Igrzyskom sprawy finansowe umieszcza w kontekście, dzięki czemu ludzie dowiedzieli się, że: na schroniska dla zwierząt przeznacza się 1,6 mln zł rocznie, a strefa kibica ma kosztować 200 mln; na przeciwdziałanie przemocy w rodzinie przeznacza się 14,4 tys. zł, a 2 mln zł ma kosztować przebój igrzysk; 3 mln zł wydano na poprawę jakości powietrza w Krakowie w 2013 r., a 15 mln ma zostać przeznaczone na przygotowanie stadionu Wisły do ceremonii otwarcia i zamknięcia.
Mało? Za przyjęcie aplikacji MKOl liczy sobie 150 tys. dol., a za odebranie dokumentacji… 500 tys. Strona internetowa ma kosztować 8 mln zł, a koszt obsługi wniosku aplikacyjnego to już milionów kilkadziesiąt. Wszystko w mieście, w którym całkiem niedawno radni chcieli w ramach oszczędności zamykać szkoły.
Do tego koszty organizacji są jedynie orientacyjne. Inicjatywa Kraków Przeciw Igrzyskom – w przeciwieństwie do radnych i posłów – odrobiła pracę domową i sprawdziła, jak realizacja zapowiedzi o sukcesie, prestiżu, milionach turystów i finansowym zwrocie sprawdziła się gdzie indziej. – Prof. Bent Flyvbjerg z Oksfordu analizował takie wydatki. Igrzyska zawsze są niedoszacowane. Tak było w każdym przypadku przynajmniej od igrzysk w Rzymie w 1960 r. i na pewno jeszcze w ubiegłym roku w Londynie – opowiada Tomasz Leśniak i przestrzega, że średnio płaci się o 179% więcej, niż zakładano.
Mówi też, że są to imprezy, które mogą mieć dalekosiężne i negatywne skutki: – Wiedzą już o tym mieszkańcy Aten, gdzie dług związany z igrzyskami uważa się za jedną z przyczyn kryzysu. Jeszcze wymowniejszym przykładem jest Montreal, którego mieszkańcy spłacali dług przez 30 lat.
W Montrealu budżet został niedoszacowany o 800%. Olimpiadę z 1976 r. spłacono ostatecznie w 2006 r.

Sondażowa demokracja się sypie

Jednak zarzut, który podnosi Kraków Przeciw Igrzyskom, to nie tylko pieniądze. Problematyczny był także sposób podjęcia decyzji o aplikowaniu. Zrobiono to bez konsultacji społecznych, a za listek figowy służy sondaż telefoniczny. – Na igrzyska zostaną przeznaczone miliardy złotych z portfeli mieszkańców Krakowa oraz wszystkich mieszkańców kraju, bo koszty są dzielone pomiędzy samorządy, województwa oraz budżet centralny. A nas nikt nie pytał o zdanie w tej sprawie – wyjaśnia Leśniak.
Na poważnie nikt nikogo o zdanie nie pytał i nie wiadomo, czy mieszkańców Krakowa i Zakopanego przekonuje argument, że bez olimpijskiego zrywu nie da się zbudować zakopianki (ciekawe, czy ktoś pamięta jeszcze słynną olimpijkę). I czy nie woleliby tych pieniędzy wydać na coś innego. Choć bądźmy dokładni – zapytano. W sondażu, którego wyniki ogłoszono po wysłaniu aplikacji, a przeprowadzono dwa tygodnie przed, gdy wszystko było już gotowe. Wyglądał on tak: Czy, ogólnie rzecz biorąc, chciałbyś, żeby igrzyska odbyły się w: Polsce? Tu odpowiadano: tak. W twojej miejscowości? Tutaj mówiono: dziękuję, postoję. Z wyjątkiem Krakowa, gdzie „tak” na pierwsze pytanie odpowiedziało najmniej osób, a na drugie najwięcej (54%). Pytań było jeszcze kilka i triumfalnie zakomunikowano, że 81% Polaków popiera pomysł organizacji igrzysk olimpijskich w Krakowie.
Tymczasem np. ja – choć nikt mnie o zdanie nie pytał – ogólnie rzecz biorąc, sport lubię i może chciałbym takiej imprezy w kraju, jednak płacić za nią nie mam ochoty. Chciałbym za to, żeby znalazło się parę złotych na krakowskie schronisko, bo sytuacja w nim jest bardzo zła, brakuje na karmę, koce i kołdry dla zwierzaków. A idzie zima.
Nie wszyscy zgadzają się też, żeby sondaż zastępował referendum. Sam Leśniak mówi: – Nie można podejmować takich decyzji bez porządnej debaty, przedstawienia kosztów, efektów i doświadczeń innych krajów. Ze strony inicjatorów padały jednak stwierdzenia, że referendum jest zbyt drogie i nie ma prawnego obowiązku jego zorganizowania.
Inne zdanie mieli potencjalni kontrkandydaci do zaszczytu organizowania imprezy. Referenda przeprowadzono w Oslo, Monachium i szwajcarskiej Gryzonii. Mieszkańcy dwóch ostatnich uznali, że nie chcą igrzysk. W Monachium argumentowano, że MKOl jest zbyt chciwy, a olimpiady zbyt komercyjne, żeby się do tego dokładać. Poza tym Niemcy powiedzieli, że ich nie stać. Zapewne dlatego, że zamiast polityki prestiżu mają polityków, którzy potrafią budować prestiż. Od fundamentów do dachu, a nie na odwrót.
Krakowianie też chcieliby referendum, a w każdym razie wielu z nich. Inicjatywa Kraków Przeciw Igrzyskom przygotowała list otwarty, w którym napisano: „Apelujemy do Rady Miasta Krakowa o opamiętanie. Wzywamy do podjęcia dialogu społecznego w kwestii igrzysk, a także o odpowiedzialne i merytoryczne podejście do tej sprawy. Krakowa nie stać ani na efektowne marnotrawstwo zamiast inwestycji w społeczeństwo, ani na lekceważenie głosu mieszkanek i mieszkańców. Nic o nas bez nas!”. Podpisali go m.in. Jan Klata, Andrzej Sikorowski, Bartosz Szydłowski i Anna Grodzka. Sam też go podpisałem.
Zobaczymy, czy oprócz organizowania „zachodnich” imprez politycy potrafią budować lokalną demokrację według zachodniego wzoru. Na razie niewiele na to wskazuje.

Wydanie: 2013, 49/2013

Kategorie: Kraj

Komentarze

  1. Antek
    Antek 1 grudnia, 2013, 20:19

    Myślę, że Zimowe Igrzyska Olimpijskie to duza szansa dla naszego kraju pod warunkiem ze madrze sie do tego zabierzemy. Wazne ze jest konsensus polityczny – projekt poparlo w Sejmie 407 posłów, tylko 2 bylo przeciw. 1.) Kraków juz dzisiaj dysponuje swietna i wysoko cenioną bazą hotelową. Jest tez niemal gotowa najnowoczesniejsza w tej czesci Europy hala widowiskowa – Kraków Arena, stadiony Wisły i Cracovii, gotowe trasy narciarskie do konkurencji alpejskich na Słowacji. Trasy biegowe w Zakopanem sa w toku. Mamy Wielka Krokwie, zaplanowany remont Sredniej Krokwi. Postepuje ogromna modernizacja i rozbudowa lotniska w krakowskich Balicach. To o wiele wiecej niz mielismy starajac sie o EURO 2012.. 2.)Korzysci jest całe mnóstwo. Nie sposob o nich napisać w krótkim komentarzu. Promocja biznesowa marki Made in Poland w swiecie, budowa trasy kolejowej Podleze-Piekielko, ktora skroci czas podrozy z Warszawy do Zakopanego do 3,5- 4 h ( Warszawa zyska wreszcie polaczenie z górskimi kurortami jak zachodnioeuropejska stolica pokroju Paryża czy Rzymu- wpływ na mozliwosci wypadu na weekend niebagatelny- wsiadzasz w sobote o 5 rano w pociag,o 9 wychodzisz w gory, wracasz o 16, jesz obiad, pijesz piwo w Zakopanem i jestes o 22 z powrotem w stolicy), trasy S7 Krakow-Warszawa, ktora stoi od lat w miejscu, skuteczniejsza walka ze smogiem, inwestycja w wolontariat ludzi mlodych, dostrzezenie problemu niepelnosprawnych dzieki igrzyskom paraolimpijskim, promocja aktywnego trybu zycia wsrod mlodziezy ( patrz Orliki przed EURO). To wszystko sa zadania ktore i tak trzeba zrealizowac. ZIO moga je tylko przyspieszyc. Chcesz debaty o igrzyskach ? Zapraszamy : http://www.krakowwartjestigrzysk.pl https://www.facebook.com/KrakowWartJestIgrzysk

    Odpowiedz na ten komentarz

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy