Królowa i Filip, czyli tajemnice królewskiej alkowy

Królowa i Filip, czyli tajemnice królewskiej alkowy

Styl życia Filipa pozostawiał wiele do życzenia. Na standardy połowy XX w. był wręcz skandaliczny

Miłość trzynastolatki

Elżbieta II panuje od ponad 60 lat i ani myśli abdykować. Szybko odsunęła męża na bok, nie powierzyła mu żadnej formalnej roli na dworze, nie zmieniła też nazwiska. Długo, bo aż do 1956 r., nie przyznawała mu nawet formalnie tytułu księcia.
Przetrzymała 12 premierów i wytrwała na tronie całą epokę. Choć niektórzy krytycy Windsorów, tacy jak dramaturg John Osborne, nazywali monarchię „złotą plombą w ustach pełnych zgnilizny”, Elżbieta II pozostała niewzruszona. Stanowi wciąż coś w rodzaju narodowego sumienia Brytyjczyków. Choć nie zawsze.
(…) Za księcia Filipa Elżbieta II wyszła z miłości, gdy miała zaledwie 21 lat. Szybko przekonała się, że nie będzie kobietą jego życia. Jednak rozwód wywołałby konstytucyjny kryzys. Dlatego tkwi w pułapce nieudanego małżeństwa. „Księcia Filipa i królową łączą stosunki partnerskie, ale jest to partnerstwo oparte na separacji”, twierdzi historyk Andrew Norman Wilson.
Na początku była to gorąca miłość. Przynajmniej ze strony Elżbiety. (…) Trudno się dziwić, że kiedy 13-letnia Elżbieta, wychowywana z dala od rówieśników, zobaczyła starszego o pięć lat, wysportowanego 18-letniego blondyna w mundurze marynarki, zakochała się w nim po uszy. „Mój książę Wiking”, powiedziała w drodze powrotnej do domu i zalała się łzami. Książę Grecji Filip oprowadzał ją w latem 1939 r. po swojej szkole Royal Naval College w Dartmouth. Potem został wyróżniony zaproszeniem na lunch na królewskim jachcie, które załatwił dla niego… Mountbatten. Trudniej zrozumieć, co wydarzyło się potem. (…)
Już w 1940 r. Filip zwierzył się kapitanowi pierwszego statku, na którym służył: „Mój wujek ma pomysł na moją przyszłość. Sądzi, że ożenię się z księżniczką Elżbietą”, dodał. „Czy tobie na niej zależy?”, spytał dowódca. „Tak, piszę do niej co tydzień list”, odpowiedział Filip. Robił tak, jak kazał mu Mountbatten: „Liścik czy karteczka do dziewczyny od czasu do czasu przecież ci nie zaszkodzą”. Pół wieku później Filip wspominał w rozmowie ze swoim biografem, że zaczął poważnie myśleć o relacji z Elżbietą dopiero w 1946 r.
W kajucie na okręcie Filip pisał listy. Na lądzie nie marnował cennych chwil przeznaczonych na przepustki. Lubił upijać się z Michaelem Parkerem, z którym służył na niszczycielu HMS Wallace. Jak głoszą plotki, miał przed wojną i podczas służby kilka namiętnych romansów. Kiedy sprawy przybierały poważniejszy obrót, do akcji wkraczał „czarny książę” Windsorów, admirał Louis Mountbatten. (…) Lord dbał także o to, by o swojej fascynacji pamiętała też Elżbieta – informował ją, gdzie służy Filip, i starał się aranżować spotkania młodych. (…)

Prześwietlanie Filipa

Młodziutka Elżbieta całą wojnę wiernie czekała na swojego księcia z bajki. Tak jak tysiące kobiet robiła wieczorami na drutach skarpety dla ukochanego i codziennie całowała przed snem fotografię Filipa, która zawsze stała na jej szafce nocnej.
Po wojnie ta pasja wybuchła z pełną siłą. Elżbieta parła do małżeństwa z Filipem, lekceważąc opór ukochanego ojca króla Jerzego VI. W 1946 r. w parku zamku w Balmoral Elżbieta bez wiedzy rodziców przyjęła oświadczyny Filipa. „To był magiczny moment. Zarzuciłam mu ręce na szyję i pocałowałam”, wspominała Elżbieta. Była to śmiała decyzja jak na 20-letnią dziewczynę wychowaną w szacunku dla monarchii, obowiązku i oddaną ojcu. W tym wieku kandydatkę na królową pochłaniały inne pasje. Książę Filip tego samego wieczoru zadzwonił do lorda Mountbattena i opowiedział mu o swoim sukcesie.
Tymczasem Jerzy VI dyskretnie zlecił tajnym brytyjskim służbom obserwację Filipa. Z Grecją książę miał tak naprawdę niewiele wspólnego poza tym, że w 1921 r. urodził się na wyspie Korfu; nie znał nawet słowa po grecku. Jego ojciec, książę Andrzej, uciekł z kraju, gdy rewolucyjny sąd skazał go na śmierć za dezercję podczas wojny z Turcją (salwował się ucieczką na brytyjskim statku). Wkrótce Andrzej zajął się uwodzeniem kobiet w Monako, a jego żona księżna Alicja przechodziła na przemian okresy choroby psychicznej i manii religijnej. W końcu założyła w Grecji klasztor i ostatecznie powierzyła syna opiece bogatych krewnych. Filip wychował się więc bez rodziców. (…)
Jerzy VI kręcił głową, czytając raporty służb. Filip był przystojnym playboyem bez grosza przy duszy. Rozbijał się po Londynie czarnym mg i szalał w klubach nocnych, nie unikając pięknych kobiet. Jego samochód rozpoznawano na ulicach. Stawał się coraz sławniejszy. Pierścionek zaręczynowy skomponował z diamentów, które jego matka Alice wyjęła z zabytkowej tiary. Tuż przed ślubem z Elżbietą w 1947 r. miał na koncie 6 funtów i 10 pensów oraz 11 funtów kapitańskiego żołdu tygodniowo. (…)
Styl życia Filipa pozostawiał wiele do życzenia. Na standardy połowy XX w. był wręcz skandaliczny. W 1946 r. kuzyn księcia markiz David Milford Haven wprowadził Filipa do Klubu Czwartkowego – Thursday Club, miejsca dla dżentelmenów z siedzibą główną nad barem ostrygowym w Soho. (…) Klub znany był z dobrej kuchni, fontanny trunków i sprośnych kawałów. Po zakończeniu części oficjalnej część towarzystwa rozchodziła się na afterparty po uprzednim zamówieniu luksusowych call girls. W eleganckich apartamentach przy Grosvenor Square odbywały się do późna zabawy, które najlepiej symbolizuje nowatorska wersja w chowanego: „Znajdź ukrytą damę”.
W Thursday Club w Soho odbył się wieczór kawalerski Filipa, obserwowany z drżącym sercem przez agentów króla. Kiedy dzięki przeciekowi napisały o nim gazety, Jerzy VI musiał przez chwilę żałować swej zgody na ślub córki.
Wcześniejsza wyprawa Blunta (Anthony Blunt – agent MI5, zaufany Królowej Matki, żony Jerzego VI – przyp. red.) do Niemiec miała na celu również prześwietlenie pochodzenia Filipa. Blunt wyruszył z listem od Jerzego VI zawierającym prośbę do niemieckich książąt. Chodziło o zwrot lub zniszczenie dokumentów kompromitujących Filipa oraz o ustalenie związków z nazistami rodziny kandydata na męża Elżbiety. Okazało się, że za oficerów hitlerowskich wyszły trzy z czterech sióstr Filipa – Sophie, Cecile i Margarita. Tuż po wojnie taka wiadomość miała siłę wybuchową dynamitu.
Najbardziej kompromitujący był życiorys szwagra księcia Filipa Heskiego, męża Sophie. Christopher był wysokim oficerem SS, brał udział w prześladowaniach Żydów, działał w bliskim otoczeniu Heinricha Himmlera i kierował organizacją policyjną brutalnie eliminującą antyfaszystów (zginął w tajemniczej katastrofie lotniczej w 1943 r.). Oficjalna brytyjska propaganda, wspominając o niemieckich krewnych Filipa, zawsze podkreślała, że pozostaje z nimi w luźnych kontaktach. Było to oczywiście kolejne kłamstwo. Tu jednak Filip mógł się łatwo bronić: rodziny się nie wybiera (choć nie był to argument tuż po krwawej wojnie).
Wszystkie te zastrzeżenia wobec Filipa (a o wielu zapewne nic nie wiedziała) niewiele znaczyły dla młodej zakochanej dziewczyny. Im bardziej rodzice się opierali, tym bardziej Elżbieta nalegała. Przy jakiejś okazji rzuciła: „Rozumiem teraz wujka Edwarda, który abdykował powodowany miłością”. Ta przejrzysta aluzja sprawiła, że w lipcu 1947 r. Jerzy VI i jego żona dali córce zgodę na małżeństwo (…). Nie była to zgoda entuzjastyczna, ale tego wieczoru Filip wybrał się z przyjaciółmi, by porządnie się upić. A miał co świętować, jako 25-letni chłopak został oficjalnym narzeczonym następczyni tronu.
Jedynym atutem Filipa – poza ładną buzią, której widok topił jak wosk serce Elżbiety – był tytuł księcia duńskiej linii dynastii Coburg, osadzonej w XIX w. na tronie Grecji. Miał także poparcie szarej eminencji w pałacu, lorda Mountbattena, dla którego doprowadzenie do ślubu Filipa i Elżbiety było największym marzeniem. Liczył on na to, że jego nazwisko Mountbatten będą nosić dzieci młodej pary, a być może nawet przyjmie je sama monarchini.
Na dwa i pół tysiąca zaproszeń weselnych Filip otrzymał tylko dwa. Jedno dał kompanowi zabaw i popijaw Mike’owi Parkerowi, drugie matce paryskiej śpiewaczki Helene Cordet (przyjaciółka Filipa była wówczas rozwódką i nie mogła pojawić się na dworze). Swoistym pocieszeniem dla Filipa mogło być niezaproszenie na ślub 20 listopada 1947 r. brata króla, diuka Windsoru Edwarda, i jego żony Wallis. Wojna między braćmi trwała do końca życia. Wkrótce miał się rozpocząć konflikt między samą Elżbietą i Filipem. Na razie jednak myśleli o miesiącu miodowym.
Noc poślubną 22 listopada spędzili nad rzeką Test w Broadlands, malowniczo położonej posiadłości lorda Louisa Mountbattena i jego żony Edwiny. W ich pokoju dominowało wielkie łoże w stylu Tudorów, ściany zdobiły obrazy Salvadora Dalego. W grudniu młoda para spędzała całe dni na romantycznych spacerach i jeździe konnej. Elżbieta zabrała tam ze sobą swojego ulubionego pieska corgi, Susan. Kiedy młodzi wrócili do Londynu, zamieszkali w oddzielnych pokojach w pałacu Buckingham.
W pierwszym okresie małżeństwa, kiedy Elżbieta nie była jeszcze królową, romans zdawał się kwitnąć. „Nie mogę jej się pozbyć z łóżka. Wciąż jest obok mnie. Doprowadza mnie to do szału”, zwierzał się przyjaciołom Filip, który wieczorami paradował w piżamie po komnatach pałaców i rezydencji Windsorów.
W listopadzie 1948 r. urodził się Karol. Ale małżeństwo zaczynało się sypać. Filip, także kiedy Elżbieta była w ciąży, wciąż wypuszczał się do Soho w towarzystwie Mike’a Parkera, którego mianował po ślubie swoim prywatnym sekretarzem. Młodą żonę zostawiał samą w domu. (…)

Czy robię za amebę?

(…) Rytuał dworski wymaga, by chodził co najmniej dwa kroki za swoją żoną królową. W dodatku Elżbieta nie dopuszczała go do żadnych poważniejszych decyzji. „Czy robię tu za amebę? To chyba wszystko!”, krzyczał rozgniewany Filip na żonę. Po tej kłótni wyniósł się na stałe do osobnej sypialni.
Elżbieta II skupiła się odtąd na pracy. Czytała setki oficjalnych dokumentów rządowych i parlamentarnych dostarczanych jej w tzw. red boxes. Oficjalnie Filip nie miał prawa nawet zerknąć na dokumenty. „Poświęciła się obowiązkowi wobec monarchii. To boskie prawo, w które wierzyła, było ważniejsze od wszystkiego innego, a przecież jej obowiązki królewskie nie zakładały konieczności aktywności seksualnej, chyba że w celu pojętej po wiktoriańsku prokreacji”, pisze biograf Elżbiety Nicholas Davies. W lepszych okresach życia w małżeństwie królowa rodziła kolejne dzieci: Annę, a potem, w latach 60., Andrzeja i Edwarda. Nie świadczyło to jednak o szczególnej psychicznej bliskości małżonków.
Początkowo znudzony Filip próbował zmieniać antyczne obyczaje na dworze. Denerwowały go słynne przeciągi w pałacu Buckingham i setki poruszających się jak we śnie służących. Filip kazał zainstalować bezpośrednie linie telefoniczne, by nie musiał łączyć się z królową przez telefonistkę. Narzekał, że z kuchni dociera do niego letnia herbata, więc zamontował w swojej komnacie małą kuchenkę do podgrzewania potraw. Wściekał się, gdy służba otwierała przed nim drzwi i traktowała jak niepełnosprawnego.
Kiedy królowa nie zgodziła się na jego powrót do czynnej służby na morzu, przeprowadził remont swojego gabinetu. Zmienił jego wnętrze w replikę okrętowej kabiny, którą zaprojektował sam w najdrobniejszych szczegółach. Stolarze otrzymali od Filipa zapas afrykańskiego mahoniu, prezentu z wyprawy do Afryki. Mąż królowej zaszył się w swoim świecie i podczas oficjalnych imprez nigdy nie omieszkał mruknąć pod nosem, tak by go wszyscy słyszeli: „Co za cholerna strata czasu!”. Często czuł się samotny i szukał towarzystwa z dala od chłodnej żony i pałacu. (…)
W końcu pogodzony z rolą statysty, podczas gdy jego żona wyrosła na gwiazdę brytyjskiej monarchii, uciekł w świat swoich młodzieńczych marynarskich pasji, popijaw, meczów polo i wieczorów z pięknymi kobietami. Chciał być niezależny i nie przeszkadzała mu w tym zajęta monarchią żona.
Najbardziej lubił długie zamorskie wyprawy. Były tak częste i tak długie, że po jednej z nich nawet brytyjska prasa pozwoliła sobie na uszczypliwy tytuł: „Książę Filip odwiedza Anglię”. W 1956 r. Filip zniknął na cztery miesiące, aby otworzyć Letnie Igrzyska Olimpijskie w Melbourne, w Australii (nie zapomniał też odwiedzić Gambii, wysp Galapagos i Falklandów). Podczas tej wyprawy razem z kumplem Mikiem Parkerem używali życia do oporu: strzelali do krokodyli, tańczyli całe noce i – jak głosiły plotki – w każdym porcie zapraszali na pokład grupę pięknych kobiet. Po powrocie żona Mike’a Eileen wystąpiła o rozwód i jej mąż stracił stanowisko sekretarza Filipa. (…)
Filip i Parker bywali także gośćmi dekadenckich przyjęć u fotografa Barona Nahuma, podczas których gości obsługiwały kelnerki ubrane tylko w fartuszki, a po przyjęciu można było eksperymentować z seksem w kajdankach lub sadomaso. Podobno podczas jednego z takich szalonych przyjęć lat 60. książę Filip wystąpił w fartuszku w roli półnagiego kelnera. (…)
Od czasu do czasu, w pierwszy poniedziałek miesiąca, książę wypuszczał się także do Rzymu, na owiane legendą skandaliczne przyjęcia dla elity Europy, pokazane w filmie „Słodkie życie” Federica Felliniego. Bawili się na nich arystokraci, bankierzy i biznesmeni z Włoch, Francji i USA. Przyjęć tych nie powstydziłby się zapewne nawet Silvio Berlusconi.

Rzymskie orgietki

Imprezy, na które przylatywało do Rzymu od 100 do 150 gości, rozpoczynały się na imponujących schodach rzymskiego pałacu. Najpierw schodziła nimi grupa 50 nagich pań w maskach i wymyślnych kapeluszach, potem pod czas kolacji przy świecach panowie siadali przy stole bez dolnych części garderoby, a panie znikały na kwadrans pod długim obrusem. Następnie goście oddawali się hazardowi, głównie ruletce i pokerowi.
Na koniec wieczoru znowu pojawiały się młode damy: siedem call girls leżących na dywanie wielkiej pałacowej komnaty kolejno zapraszało uczestników party do bicia rekordu seksualnego. Celem było „zaliczenie” wszystkich pań w jednym ciągu (po siedem minut z każdą). Zwycięzca zgarniał nagrodę, a była ona niebagatelna, bo udział w zabawie kosztował każdego zawodnika tysiąc dolarów.  (…)
Ku utrapieniu monarchini jej przystojny mąż nie uspokajał się nawet w Londynie. Do Elżbiety II docierało coraz więcej bulwersujących informacji. W 1956 r. małżeństwo było w poważnych tarapatach. Na swoje apele o umiar słyszała od księcia coraz częściej mało dworskie: „Shut up!”. Filip wciąż nie rezygnował z popijaw w Thursday Club. Był też zapraszany na erotyczne przyjęcia w posiadłości Astorów w Cliveden nad Tamizą (w pobliżu Windsoru). Ponoć lubił tam paradować nago i dał się sfotografować w mocno kompromitującej sytuacji. Do posiadłości Astorów zapraszał swoje znajome call girls słynny londyński kręgarz i malarz Stephen Ward, bohater afery Profumo. Plotka głosi, że czarowi jego pięknej przyjaciółki Christine Keeler – kochance ministra obrony i sowieckiego attaché – nie oparł się w Cliveden także mąż monarchini.
Ward namalował portrety kilku członków rodziny królewskiej. Windsorowie wykupili je wszystkie na aukcji podczas procesu Warda. Kręgarz nie może już potwierdzić rewelacji na temat Filipa ani im zaprzeczyć. Sfingowany pod naciskiem tajnych służb proces o stręczycielstwo pchnął go w końcu do samobójstwa. Niepozbawiona podstaw teoria głosi, że zginął w wyniku profesjonalnie przeprowadzonej akcji brytyjskiego wywiadu. Wiedział zbyt wiele o służbach i seksualnych ekscesach Windsorów oraz brytyjskiej elity.

Przyjaciel Elżbiety

(…) O nowych romansach Filipa – który ma dziś 92 lata – krążą od kilku dziesięcioleci coraz bardziej intrygujące plotki. Wiele wskazuje na to, że przez 20 lat (od lat 60.) łączyła księcia intymna przyjaźń z blond pięknością, księżną Abercorn, Sachą Hamilton. W 1987 r. jeden z brytyjskich tabloidów opublikował zdjęcie księcia Filipa w ręczniku obejmującego księżną w kostiumie kąpielowym. Filip odwiedzał ją w jej tropikalnym ustroniu na Wyspach Bahama.
W 1992 r., zapytany przez reportera o prawdziwość plotek na temat niewierności, Filip odparował: „Przez ostatnie 40 lat nie mogłem się ruszyć bez policjanta lub agenta. Jak mogłoby mi się coś takiego udać?”. Argument żaden. Obecność służb bezpieczeństwa jakoś nie przeszkadzała w namiętnych romansach następcy tronu księciu Karolowi i jego żonie Dianie. Nie przeszkadza do dziś Jurnemu Andy’emu (Randy Andy), księciu Andrzejowi. Ale od czasu do czasu służby wykorzystują to, co wiedzą.
Trzy lata temu fotoreporter „Daily Mail” przyłapał leciwego męża monarchini na wyglądających niewinnie – choć wyraźnie skrywanych przed światem – ploteczkach z lady Brabourne. Spotkanie w dyskretnie zaparkowanym samochodzie przerwał błysk flesza aparatu. „Filip ma romanse, a królowa nauczyła się to tolerować. Uwielbia on zwłaszcza młode, piękne arystokratki”, mówi Sarah Bradford, historyczka, autorka biografii monarchini.
Elżbieta II poza służbą monarchii ocaliła też skrawki życia osobistego. Odbywała częste spotkania z lordem Harrym Porchesterem, z którym dzieliła pasję do koni, i potrafiła spędzać razem z nim całe tygodnie. Publicznie mówił do niej „Jej Wysokość”, ale prywatnie pozwalał sobie podobno na zdrobniałe przezwisko królowej: „Lilibet”.
Królową połączyła także wieloletnia serdeczna przyjaźń z gejem, dworskim koniuszym Patrickiem Plunkettem. Z nim Elżbieta wymykała się od czasu do czasu incognito do londyńskiego kina lub teatru.  (…)
Romansami i rozwodami zakończyły się małżeństwa trojga z czworga dzieci królowej: Anny, Karola i Andrzeja. To ugodziło w najcenniejszy dla Elżbiety Windsor, niemal święty wizerunek monarchii. To on liczył się dla niej najbardziej, bardziej niż szczęście osobiste. Dlatego też po dziś dzień królowa – jak pisał król jej biografów Robert Lacey – „trwa w małżeństwie dziwniejszym od związku jej syna Karola”. Ta skrywana przed światem osobista porażka kryje się za smutkiem w jej oczach i tłumaczy szeroki uśmiech na widok ukochanych psów corgi. (…)
Rok temu jeden z piesków wystąpił z monarchinią w reklamówce rozpoczynającej olimpiadę w Londynie: agent James Bond, czyli aktor Daniel Craig, zabiera królową helikopterem z pałacu Buckingham na stadion. Monarchini cały czas zachowuje kamienną twarz, jakby mówiła zachwyconej publiczności: „Biorę udział w tym cyrku tylko dla dobra monarchii”. To w końcu cel jej życia.

Skróty i zdjęcia pochodzą od redakcji

Fragment książki Marka Rybarczyka, Tajemnice Windsorów, Marginesy, Warszawa 2013

Wydanie: 2013, 30/2013

Kategorie: Obserwacje

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy