Krótki wywiad z Ignacym Daszyńskim

Krótki wywiad z Ignacym Daszyńskim

Był pan posłem do wiedeńskiej Rady Państwa, posłem na Sejm II Rzeczypospolitej, a nawet jego marszałkiem. Ale przede wszystkim przez całe życie był pan socjalistą. Pańskiego doświadczenia politycznego nie można przecenić. Jak by pan wyjaśnił to, że po ostatnich wyborach nie ma w polskim Sejmie lewicy?

– Bo „socjalista” – straszne to jeszcze dla ciemnych i głupich ludzi słowo… Ale wierzę głęboko, że tylko uświadomienie, tylko organizacja społeczeństwa, tylko godność obywatelska i walka prowadzona środkami godziwymi i prawnymi pomnożą siły społeczeństwa wewnątrz państwa, a za granicą obudzą zaufanie.

Wierzy pan, że lewica w Polsce się odrodzi, tymczasem w młodym pokoleniu umacniają się postawy prawicowe. Mało tego, przy cichej aprobacie prawicowych polityków i części duchowieństwa rozwijają się nurty radykalne, zdelegalizowany za pana czasów ONR ma się dobrze, hasła nacjonalistyczne są głoszone z oficjalnych trybun coraz częściej. Nie tylko w Polsce zresztą.

– Bo cóż to jest nacjonalizm, jak nie narkoza, która oszałamia tłumy. Pokazuje ojczyznę większą, Boską niemal, sławiąc wyższość swego narodu nad wszelkimi innymi narodami. Rozpatrując ten szał nacjonalizmu, ze strachem patrzeć trzeba na przyszłe wojny, które on wywołać może, równie okrutne i bezmyślne, jak były wojny religijne lub dynastyczne.

Narodowy katolicyzm staje się u nas doktryną obowiązującą. Biskupi piszą do posłów, jak głosować, jakie prawa stanowić, już bez skrępowania mieszają się do polityki. Politycy boją się przeciwstawić tej ekspansji Kościoła, a zabiegając o jego poparcie, dają czasem więcej, niż Kościół zdąży zażądać. Mamy państwo coraz bardziej wyznaniowe.

– Ksiądz politykujący miesza ciągle rzeczy ziemskie z niebieskimi lub piekielnymi, widzi wszędzie „masonów” czy innych diabłów, a zawsze i wszędzie zasłania swoją ziemską, często marną osobę Panem Bogiem, przez co staje się gorszym bluźniercą niż największy niedowiarek. Używać bowiem religii dla uzasadnienia np. zwolnienia księży od podatków, to w czasach dzisiejszych nikczemność, to największa klęska prawdziwego i religijnego uczucia.

Cokolwiek o tym sądzić, pańskim następcą na Wiejskiej jest marszałek Kuchciński. Czy zechciałby pan dać mu jednozdaniową radę, przestrogę?

– Polityka jest rzeczą walczących ze sobą stronnictw, nigdy marszałka Sejmu!

Polska przeżywa najpoważniejszy od ćwierćwiecza kryzys konstytucyjny. Rządzi jedna partia, zupełnie nielicząca się z opozycją. Nie zdobywszy w wyborach większości konstytucyjnej, ustawami uchwalonymi większością swoich głosów sparaliżowała Trybunał Konstytucyjny. Jawnie sprzecznymi z konstytucją ustawami umacnia władzę, zmienia ustrój państwa. Bezczelnie ogłasza, że realizuje program, który poparła w ostatnich wyborach większość Polaków, wszystko zatem, co robi, robi w imieniu suwerena. To ulubione słowo i argumentacja pani premier. Prezydent wygłasza podniosłe przemówienia, pełne frazesów i pustosłowia. Rządzi partia i jej prezes. Wojskiem z partyjnego nadania i w myśl jej dyrektyw zarządza z lekka szalony minister Macierewicz. Minister Waszczykowski wykazuje absolutny brak zdolności dyplomatycznych i chyba zupełnie nie rozumie współczesnego świata, w dodatku zdarza mu się wypowiadać horrendalne bzdury na różne tematy. Jak tu przywrócić normalność?

– Prezydent musi przestać być uroczystą figurą pozbawioną wszelkiej władzy. Aparat rządowy nie może być aparatem partyjnym. Armia nie może być partyjna. Rząd powinien składać się z ludzi czystych i zdolnych.

Panie marszałku, w reakcji na to, że prezydent nie szanuje konstytucji, podobno zwrócił się pan do niego z listem. Czy mógłby pan nam ujawnić jego treść?

– Oczywiście. Napisałem w nim: „Wypadki ostatnich dni nakazują mi raz jeszcze zwrócić się do Pana, Panie Prezydencie. Wiele objawów naszego życia publicznego wskazuje na to, że Polska stanęła na skraju pochyłości, po której może stoczyć się w otchłań bezwładu i anarchii (…). Władza i godność urzędu Pana Prezydenta tylko z Konstytucji wyrasta i tylko na niej się opiera”.

Dziękuję za rozmowę.

W tym roku przypada 150. rocznica urodzin i 80. rocznica śmierci Ignacego Daszyńskiego (1866-1936). Wszystkie podane wyżej jego wypowiedzi są autentyczne i były wielokrotnie publikowane.

Wydanie: 19/2016, 2016

Kategorie: Felietony, Jan Widacki
Tagi: Jan Widacki

Komentarze

  1. Chrzciuk
    Chrzciuk 19 maja, 2016, 06:23

    Wyglada to tak, jakby to Jacek Zakowski przeprowadzal ten wywiad: nachalne wymadrzanie sie pytajacego i krotkie odpowiedzi pytanego. Z sensem przekazu sie oczywiscie zgadzam, z forma nie.

    Odpowiedz na ten komentarz

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy