Krwawa bitwa na piramidzie

Krwawa bitwa na piramidzie

Brutalni wojownicy z Meksyku unicestwili kwitnące miasto Majów

Po klęsce w bitwie obrońcy El Mirador obwarowali się na szczycie wielkiej piramidy, zwanej obecnie El Tigre. Z platformy znajdującej się na wysokości ponad 50 m stawiali rozpaczliwy opór. Wiedzieli, że walczą o życie. Ale męstwo nie zdało się na nic. Napastnicy przypuszczali kolejne szturmy i mieli przewagę liczebną. Oślepiali wrogów lśniącymi w słońcu, pokrytymi pirytem tarczami. Mieli „cudowną broń” prekolumbijskiej Mezoameryki – wyrzutnie oszczepów zwane atlatl. W końcu wdarli się na platformę, ogarnięci żądzą mordu i zniszczenia. Z piramidy spłynęły strumienie krwi.
El Mirador, jedno z najwspanialszych miast Majów, uległo zagładzie, unicestwione przez okrutnych wojowników z Teotihuacan, odległej o tysiąc kilometrów metropolii na wyżynie Meksyku. Świadectwa oblężenia i ostatniej walki odkryli archeolodzy, od 30 lat prowadzący prace wykopaliskowe w El Mirador, ruinach ukrytych w nieprzebytej dżungli na nizinie Petén w Gwatemali, w odległości 8 km od granicy z Meksykiem. Międzynarodowym zespołem naukowców kieruje prof. Richard Hansen z uniwersytetu stanu Idaho. Na szczycie piramidy badacze znaleźli potrzaskane naczynia, a także

kamienne ostrza oszczepów

i strzał. Na niektórych z nich wciąż znajdują się ślady krwi. „Znaleźliśmy ponad 200 grotów z obsydianu oraz jeden z krzemienia. Wskazuje to, że stoczona została gorąca bitwa”, opowiada prof. Hansen. Wiele ostrzy sporządzonych zostało z obsydianu, pochodzącego z wyżyny środkowego Meksyku. Naukowcy przesłali groty do laboratorium w Missouri. Badania DNA z przelanej przed wiekami krwi mają wyjaśnić, czy w boju wzięli udział wojownicy z dwóch różnych grup etnicznych (Majowie z El Mirador i Protomeksykanie z Teotihuacan). Prawdopodobnie to ci ostatni barbarzyńsko pogruchotali kunsztowne majańskie płaskorzeźby. Narysowali też prymitywne, groźne wizerunki czaszek – przerażające portrety boga wojny, Tlaloca. W ten sposób uczcili zwycięstwo.
Pierwsi Majowie osiedlili się na nizinie Petén w dzisiejszej Gwatemali ok. 1000 r. p.n.e. Założyli osady nad brzegami rzek, w tropikalnej dżungli, w której roiło się od komarów i jadowitych węży, a powodzie i susze zmieniały życie w nieustanną walkę o przetrwanie. Przypuszczalnie to przeludnienie zmusiło „Protomajów” do wybrania tak niegościnnej ojczyzny. Indianie niestrudzenie wypalali las, uprawiali kukurydzę i dynie, zakładali kanały irygacyjne, hodowali ryby w stawach, rzekami przewozili towary swoimi kanu. Tak intensywne rolnictwo sprawiło, że na nizinie żyło kilka milionów ludzi (parę razy więcej niż obecnie). Powstawały miasta-państwa, które przez wieki nie utrzymywały jednak ze sobą znaczących kontaktów. Niekiedy toczono wojny, ale nie miały one okrutnego charakteru późniejszych konfliktów – zazwyczaj dochodziło tylko do rytualnych pojedynków młodych junaków ze znakomitych rodów.
El Mirador było najświetniejszym miastem regionu. Rozkwitło wcześnie, w tzw. przedklasycznym okresie majańskiej chronologii. Założone zostało przypuszczalnie od razu jako wielka metropolia ok. 600 r. p.n.e. Architekci wytyczyli miejsca pod pałace królewskie, rezydencje arystokratów, świątynie oraz niezliczone dziwne trójkątne struktury. Ku niebu wzniosły się dwie monumentalne piramidy, obecnie nazywane El Tigre oraz La Danta. Ta druga o wysokości 72 m i objętości 2800 000 m sześc. uważana jest niekiedy za największą piramidę świata. Dziwne, ale Majowie, nieznający koła ani zwierząt pociągowych, budowali w dżungli kamienne drogi, zwane sacbeob (biała droga), swego rodzaju

starożytne autostrady

wznoszące się od 2 do 6 m ponad teren, o szerokości od 20 do 50 m. Przeznaczenie tych szlaków jest nieznane, być może kroczyły po nich rytualne procesje ku czci bóstw. Jedna sacbeob łączyła El Mirador z odległym o jakieś 20 km miastem Tintal.
W El Mirador mieszkało w czasach rozkwitu (300 p.n.e.-100 n.e.) co najmniej 100 tys. ludzi, było to jedno z największych miast ówczesnego świata. W tętniącej życiem metropolii kwitła sztuka. W marcu 2009 r. odkryto tu najstarszą płaskorzeźbę Majów, pochodzącą prawdopodobnie z ok. 200 r. p.n.e. Relief przedstawia bliźniaczych bohaterów Ixbalanque i Hunach, którzy opuszczają podziemną krainę umarłych Xibalba („Miejsce strachu”), niosąc głowę swego ojca Hun-Hunapú. Według majańskiej mitologii bliźniaczy bracia, królowie Hun-Hunapú i Vukub-Hunapú, zostali podstępnie zwabieni do Xibalby. Mieli tam wziąć udział w grze w piłkę, zginęli jednak, zgładzeni przez okrutne demony. Pomścili ich synowie Hun-Hunapú, Ixbalanque i Hunach, których wydała na świat księżniczka demonów imieniem Xquiq.
„To tak, jak byśmy znaleźli majańską Monę Lisę. Odkrycie to świadczy, że mieszkańcy El Mirador nie tylko byli wieśniakami, ale zaczęli uprawiać sztukę i stworzyli cywilizację wcześniej, niż przypuszczaliśmy do tej pory”, cieszył się prof. Hansen.
Wielkie miasto zaczęło w końcu chylić się ku upadkowi. Naukowcy przypuszczali, że poprzez intensywne prace budowlane Majowie doprowadzili do wyczerpania okolicznych zasobów naturalnych. Wyrąbali szlachetne drzewa, wyjałowione pola nie dawały plonów. Ok. 150 r. n.e. El Mirador zostało opuszczone. Tak przynajmniej do tej pory uważali historycy. Obecnie Richard Hansen przypuszcza jednak, że w wyludnionym mieście pozostał król z nielicznymi wojownikami i dworem, nie więcej niż 200 mężczyzn zdolnych do noszenia broni oraz ich rodziny. Wspaniałe piramidy, na których wierzchołkach kapłani składali spragnionym krwi bogom ofiary z ludzi, zdawały się gwarantować pomyślność małej wspólnoty.
Ale niespodziewanie pod El Mirador nadciągnęli obcy zbrojni. Przybyli z Teotihuacan, metropolii położonej w pobliżu dzisiejszego miasta Meksyk. W tym ogromnym, być może wieloetnicznym mieście w cieniu Piramid Słońca i Księżyca, żyło co najmniej 100 tys. ludzi.
Specjaliści długo toczyli dyskusję na temat relacji Teotihuacan z państewkami majańskimi. Niektórzy sądzili, że wpływy cywilizacyjne Meksyku, coraz silniejsze w dolinie Petén, były wynikiem pokojowej infiltracji czy też kontaktów z kupcami z Teotihuacan, przywożącymi bardzo pożądany towar – zielone szkło wulkaniczne. Z kamiennych steli, wystawionych w miastach Majów, wynika jednak, że na przełomie 377 i 378 r. doszło do zbrojnej inwazji z Meksyku. W Teotihuacan panował długowieczny i bardzo potężny monarcha Atlatl Cauac, czyli „Miotająca Oszczepy Sowa”. ródła nadają mu tytuł Kalo’mte’, co można przetłumaczyć jako najwyższy władca czy nawet cesarz. Atlatl Cauac miał małoletniego syna imieniem Nun Yax Ayin, dla którego postanowił zdobyć królestwo na wschodnich równinach. Wysłał więc do Petén wyprawę wojenną, którą poprowadził zdolny wódz Siyah K’ak’, co prawdopodobnie znaczy „Zrodzony w Ogniu”. 6 stycznia 378 r. Siyah K’ak’ zdobył Waka (obecnie El Peru), wspaniałe miasto z licznymi świątyniami, położone na skalistym przylądku nad dopływem rzeki San Pedro, dysponujące znakomitym portem. Potem znalezionymi tam łodziami najeźdźcy popłynęli rzeką Pedro do położonego 80 km na wschód od Waka bogatego miasta Tikal, które było głównym celem wyprawy. Król Tikal, Chak Tok Ich’aak („Wielka Łapa Jaguara”), stanął do walki i poniósł druzgocącą klęskę. Wojowników z Meksyku było niewielu, ale nie toczyli oni rytualnych pojedynków, lecz walczyli z furią, aby położyć trupem jak najwięcej nieprzyjaciół. Mieli wyrzutnie oszczepów, a także pokryte pirytem tarcze, którymi

oślepiali nieprzyjaciół.

Według inskrypcji ze steli nr 31 z Tikal „Zrodzony w Ogniu” wziął przemocą to miasto 16 stycznia 378 r. Tego samego dnia Chak Tok Ich’aak zakończył życie – prawdopodobnie zginął z rąk zwycięzców, którzy zburzyli także monumenty i stele wystawione przez 14 poprzednich władców Tikal. Siyah K’ak’ osadził na tronie zawojowanego miasta Nun Yax Ayin, królewicza z Teotihuacan. który założył nową dynastię. Sam „Zrodzony w Ogniu” podporządkował sobie dyplomacją lub siłą inne organizmy polityczne krainy Petén. Prawdopodobnie zdobył miasto Uaxactún oddalone 20 km od Tikal i rozkazał wymordować rodzinę pokonanego króla. Archeolodzy znaleźli tam stelę z wizerunkiem majańskiego możnowładcy oddającego cześć wojownikowi z Teotihuacan. Pod nią pogrzebano kości niemowlęcia, dziecka oraz dwóch kobiet, z których jedna była w ciąży. Prawdopodobnie pochowana tu została rodzina króla Uaxactún. On sam być może zakończył życie w Tikal, zarżnięty na ołtarzu ofiarnym.
Richard Hansen wysunął hipotezę, że sprzymierzeni z wojownikami z Meksyku władcy Tikal z zawiścią patrzyli na przepyszne piramidy w odległym o 37 km, wyludnionym, lecz wciąż uważanym za niezwykłe El Mirador. Dygnitarze z Tikal nakłonili wojowników z Teotihuacan do zbrojnej wyprawy. Nieliczni obrońcy El Mirador mogli tylko obwarować się na szczycie piramidy i liczyć na pomoc bogów. Ta jednak nie nadeszła. Zdobywcy brutalnie obrócili miasto w perzynę, aby już nigdy się nie odrodziło.
Obecnie imponujące ruiny El Mirador z powodu położenia w gęstej dżungli są właściwie niedostępne dla turystów. Można tu dotrzeć tylko helikopterem albo wynająć przewodnika i z mozołem przedzierać się przez gęsty las. Władze Gwatemali zamierzają jednak zmienić ten stan rzeczy. Planowane jest stworzenie Cuatro Balam, największego parku archeologicznego świata, obejmującego 4 tys. majańskich piramid. Do El Mirador ma wozić turystów ekologiczny, cichy pociąg napędzany propanem. Z pewnością przewodnicy będą opowiadać im o krwawej bitwie na szczycie piramidy.

Wydanie: 2009, 39/2009

Kategorie: Nauka

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy