Krwawy król bukanierów

Krwawy król bukanierów

Kapitan Henry Morgan palił miasta, kazał zabijać i torturować, łupił bez litości

Zdobył nieprzebrane łupy, zwyciężał w zaciekłych bitwach, bukanierzy* szli za nim w ogień. Puszczał z dymem miasta Hiszpanów, którzy bali się go jak diabła. Henry Morgan z Walii był jednym z najsłynniejszych piratów czy raczej korsarzy lub kaprów. Działał bowiem z upoważnienia Korony Brytyjskiej. Dostał od władz list kaperski, tak więc wojował z Hiszpanami zgodnie z ówczesnym prawem, za całe wynagrodzenie mając swoją zdobycz. Zgromadził ogromną fortunę także jako plantator i kupiec cukrowy, został sędzią sądu wiceadmiralicji i strażnikiem Port Royal. Jako wicegubernator Jamajki kazał zaś wieszać morskich przestępców. Clinton Black, renomowany historyk z Jamajki, napisał: „Morgan był kimś więcej niż kapitanem bukanierów. Ten sam człowiek, który potrafił kląć, bluźnić, pić i korzystać z wdzięków dziwek wraz z najlepszymi piratami, ale także przeprowadzić gromadę desperados przez dżunglę i bagna będące wylęgarnią żółtej febry, wykazał się jako wyborny polityk z wizją przyszłości. Pod tym względem znacznie przewyższał swoich ludzi, których przyciągał niezwykłym magnetyzmem”.
Imię Morgana stało się legendarne – jako postrach Hiszpanów został bohaterem książek, romansów, filmów i gier komputerowych. Walia uznała go za jednego ze swoich bohaterów. Któż nie zna

wybornego rumu,

nazwanego jego imieniem? A jednak Henry Morgan (ok. 1635-1688) był okrutnikiem, który unicestwił kwitnące hiszpańskie miasta i setki istnień. Jego ludzie mordowali księży, masowo gwałcili kobiety, jeńców natomiast poddawali nieludzkim torturom, aby nieszczęśnicy oddali srebro lub szybciej zbierali okup. Ci, którzy wierzą w mit szlachetnych, miłujących wolność piratów z Karaibów, powinni przeczytać dzieje Morgana i głęboko się zastanowić.
Jednym z towarzyszy kapitana był Alexander Exquemelin, pochodzący zapewne z Francji fryzjer, chirurg i medyk korsarzy. W 1678 r. wydał w Holandii dzieło, powszechnie czytane w ówczesnej Europie, a niedawno opublikowane także w Polsce jako „Dzienniki piratów. Dzieje kapitana Morgana i bukanierów, ręką naocznego świadka spisane”. Alexander Exquemelin z szokującą drobiazgowością opisał liczne okrucieństwa i zbrodnie karaibskich korsarzy, w tym walijskiego kapra i jego ludzi. Twierdził, że piraci piekli Hiszpanów żywcem, wieszali ich za genitalia lub za palce i kciuki, opalali ofiarom twarze liśćmi palmowymi, a głowy jeńców okręcali sznurami tak mocno, że nieszczęśnikom wypadały oczy. Morgan twierdził, że książka pełna jest fałszerstw. Pozwał jej angielskich wydawców przed sąd, który przyznał mu odszkodowanie. Dziś także liczni obrońcy króla bukanierów podają świadectwo Exquemelina w wątpliwość. Nie ma jednak powodów, by nie wierzyć dawnemu medykowi piratów. Czasy były okrutne, rozbój na morzach zaś uprawiali przede wszystkim ludzie zuchwali, ale bez sumienia, dla których łup znaczył wszystko, życie ludzkie zaś nic. Zamroczeni rumem zdolni byli do wszelkich zbrodni. Henry Morgan urodził się zapewne w Llanrumney koło Cardiff. Wcześnie porzucił szkołę, jak sam opowiadał,

bardziej był sposobny do piki

niż do książek. Podobno został uprowadzony z Bristolu i musiał harować na karaibskiej wyspie Barbados jako robotnik przymusowy. Odzyskał jednak wolność i wziął udział w wielkiej wyprawie morskiej, którą w 1655 r. wysłał Oliver Cromwell, lord protektor Anglii. Jej celem było wydarcie Hiszpanom rozległej i bogatej wyspy Hispaniola. Anglicy jednak zostali odparci, a na pocieszenie opanowali dziką Jamajkę, uważaną wtedy za niemal bezwartościową. W Londynie postanowiono, że Jamajki będą bronić bukanierzy – morscy zbóje wojujący z Hiszpanią z upoważnienia Korony Brytyjskiej. Henry Morgan szybko zdobył sławę jako korsarz śmiały i szczęśliwy. W 1661 r. komandor Christopher Mings powierzył mu dowództwo pierwszego okrętu. Morgan poślubił kuzynkę, córkę wicegubernatora Jamajki, i brał udział w grabieżczych wyprawach przeciwko posiadłościom królestwa Hiszpanii. W przeciwieństwie do innych piratów nie roztrwonił całej zdobyczy w tawernach ani w ramionach sprzedajnych dziewczyn. Część pomyślnie zainwestował w ziemię, został plantatorem, a udzielający kredytu kupcy ufali mu. Dzięki temu mógł zebrać 10 okrętów i 500 ludzi, z którymi w 1667 r. zaatakował Puerto Principe na Kubie. Wzmocnił siły francuskimi żeglarzami, którzy wylądowali na Kubie po żywność i wodę. Ostrzeżeni przez zbiegłego jeńca Hiszpanie ukryli bogactwa, gubernator miasta zaś zebrał zbrojnych i usiłował rozproszyć piratów szarżą konnicy. Poniósł jednak klęskę i zginął, bukanierzy szli bowiem w dobrym ordynku, z chorągwiami, bijąc w bębny, a strzelali celnie. W zdobytym mieście Morgan kazał zamknąć schwytanych Hiszpanów, w tym kobiety i dzieci, w kościołach. Nie dawano im jedzenia, aby szybciej ujawnili schowki ze srebrem, toteż wielu jeńców zginęło. Innych dręczono torturami, ale Morgan i jego ludzie zdobyli tylko 15 tys. hiszpańskich dolarów (srebrna moneta o wartości ośmiu reali), co nie wystarczyło na pokrycie długów zaciągniętych na Jamajce. Zuchwały korsarz postanowił więc złupić dobrze bronione Porto Bello w Panamie, w którym zgromadzono znaczne ilości złota, srebra, pereł, kamieni szlachetnych, indygo, kakao i innych cennych towarów, które miały być wysłane do Hiszpanii. Morgan wyprawił się na Porto Bello, aczkolwiek opuścili go Francuzi. Hiszpanie stawili opór w swoich fortach i bukanierzy ponieśli dotkliwe straty. W odwecie kapitan rozkazał zamknąć wziętych do niewoli oficerów i żołnierzy nieprzyjaciela w jednej izbie i wysadzić ich w powietrze. Jednej z twierdz korsarze nie potrafili jednak zdobyć. Morgan polecił więc, aby pojmani księża, zakonnicy i mniszki nieśli drabiny szturmowe i pierwsi wdzierali się na mury jako żywe tarcze. Osoby duchowne błagały hiszpańskiego dowódcę, aby się poddał, ten jednak bronił się do upadłego. Kapłani i zakonnice w większości nie przeżyli więc szturmu. Zwycięscy bukanierzy urządzili zwyczajową orgię gwałtów, łupiestw i tortur. W Porto Bello wzięli, wraz z okupem, fantastyczną zdobycz wartą ponad 200 tys. hiszpańskich dolarów.
W 1669 r. Morgan postanowił zdobyć jedno z najważniejszych miast hiszpańskiej Ameryki – Kartagenę. Przed wyprawą korsarze tak sobie jednak pohulali, że flagowy okręt kapitana, „Oxford”, wyleciał w powietrze. Wielu piratów uznało to za zły znak i uciekło. Morganowi pozostało 10 okrętów i 400 ludzi. Ostatecznie wraz z nimi zdobył i doszczętnie złupił Maracaibo i Gibraltar, położone nad jeziorem Maracaibo w Wenezueli. Napastnicy musieli wracać przez wąski kanał, który zablokowały hiszpańskie okręty „Magdalena”, „Soledad” i „San Luis”. Morgan rozkazał zamienić trójmasztowiec „Satisfaction” w brander – „statek ogniowy”. Na pokładzie umieszczono proch, smołę i inne materiały łatwopalne. Sporządzono manekiny udające piratów. Na „Satisfaction” zostało tylko 12 ludzi, którzy zręcznie przyciągnęli „Magdalenę” hakami abordażowym

obrzucili ją ogniem.

„Magdalenę” strawiły płomienie, korsarze zdobyli „Soledad”, „San Luis” zaś został zniszczony przez własną załogę. Odwrót bukanierów powstrzymywał jeszcze grad pocisków z fortu. Morgan jednak urządził pozorowany atak od strony lądu, hiszpański dowódca polecił odwrócić armaty w tamtą stronę i napastnicy uszli bezpiecznie. Największym wyczynem Morgana było zdobycie miasta Panama. W grudniu 1670 r. pięć korsarskich okrętów tworzących przednią straż zaatakowało fort San Lorenzo nad rzeką Chagres. Walka była zacięta, ok. 100 bukanierów poległo, dowódca okrętu „Mayflower”, kapitan Joseph Bradley, odniósł śmiertelne rany. Spośród 314 obrońców oszczędzono tylko ok. 30. W szpitalu bukanierzy zgwałcili wdowy po hiszpańskich żołnierzach. Morgan na czele większości swych ludzi przedzierał się przez dżunglę. Korsarze musieli odpierać ataki wojowniczych Indian. Do rozstrzygającej bitwy doszło w styczniu 1671 r. pod miastem Panama. Gubernator liczył, że jego kawaleria rozgromi pieszych bukanierów, jednak konie utknęły w podmokłym gruncie, a ludzie Morgana runęli na skrzydła nieprzyjaciela. Hiszpanie pognali na tyły napastników 2 tys. byków i wołów, lecz zwierzęta rozbiegły się spłoszone hukiem wystrzałów. Panama stanęła w płomieniach, ale wiele skarbów Hiszpanie zdążyli wywieźć na okrętach, toteż rozczarowani marnym łupem korsarze tym bardziej wyżywali się na jeńcach. Morgan rozkazał zastrzelić księży, których przyprowadzono przed jego oblicze, chociaż ci prosili o miłosierdzie. Polecił pognać tłum płaczących kobiet i dzieci na statki, a kiedy branki błagały o litość, stwierdził, że nie chce słuchać lamentów, lecz szuka pieniędzy, niech więc jak najprędzej zbiorą okup, bo trafią do miejsca, w którym nie chciałyby się znaleźć. Po powrocie na Jamajkę król bukanierów dowiedział się ku swemu zdumieniu, że łupił Panamę bezprawnie, ponieważ między Londynem a Madrytem został zawarty pokój. Dwór hiszpański protestował, Morgana więc uwięziono i wysłano do Londynu, lecz nie zrobiono mu krzywdy. Powszechnie podziwiany i odwiedzany przez arystokratów, przebywał w areszcie domowym. W 1674 r. król Karol II Stuart nadał mu tytuł szlachecki. Kapitan wrócił na Jamajkę, gdzie jako wicegubernator wzmocnił system obronny Port Royal. Zrobił wiele na rzecz rozkwitu miasta. Jako strażnik Port Royal i sędzia Wysokiego Sądu Wiceadmiralicji bezlitośnie zwalczał piratów, których wysyłał na szubienicę. Pod koniec życia był już mocno wyniszczony przez mocne trunki. Podobno w rzadkich chwilach powrotu świadomości błagał Boga o przebaczenie za swe czyny, część zdobyczy z hiszpańskich świątyń oddał zaś kościołowi w Port Royal. Zmarł 25 sierpnia 1688 r. na gruźlicę lub na skutek pijatyk. Pochowano go z honorami na cmentarzu Palisadoes. Na cześć krwawego króla bukanierów zagrzmiały działa z okrętów i fortów Port Royal. Po trzęsieniu ziemi w 1692 r. cmentarz pochłonęło morze.


* Bukanierzy to żeglarze i osadnicy z Karaibów, którzy walczyli przeciwko Hiszpanom na zlecenie Anglii, Francji i Holandii. Nazwa pochodzi od słowa buccan z języka karaibskich Arawaków. Oznacza drewnianą ramę do wędzenia mięsa, które było pożywieniem francuskich myśliwych na Wyspach Karaibskich. Bukanierzy niewiele różnili się od piratów, niekiedy obie te nazwy używane są jako synonimy.

Wydanie: 2011, 30/2011

Kategorie: Historia

Komentarze

  1. Kot Jarka
    Kot Jarka 3 sierpnia, 2011, 03:03

    Pan Kęcik chyba nie zna „osiągnięć” Hiszpanów i księży skoro pisze „Jego ludzie mordowali księży, masowo gwałcili kobiety, jeńców natomiast poddawali nieludzkim torturom”.

    „morscy zbóje” to takie dzisiejsze Xe Services dawniej Blackwater

    Odpowiedz na ten komentarz

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy