Bingo z Osamą

Bingo z Osamą

Amerykanie bronią się czarnym humorem

„Co jako ostatnie wpadnie bin Ladenowi do głowy? – Rakieta Tomahawk”. „- Dlaczego Osama nie może zarazić wielu Amerykanów? – Bo wysyła wąglik faksem”. „- Jak się gra w „Bin Laden Bingo?” – B-52, B-1, F-16″ (nazwy amerykańskich samolotów bombardujących Afganistan). „- Dlaczego Osama użył do zamachu na World Trade Center porwanych boeingów? – Bo wygłodzony podczas Ramadanu wielbłąd zeżarł mu ostatni latający dywan”. „- Dlaczego w Afganistanie wyzdychały nietoperze? – Bo bin Laden ukrywa się w jaskiniach”.
Amerykanie, zszokowani zamachem z 11 września i obecnymi atakami bioterroru, usiłują bronić się dowcipami i humorem. Szczególnie rozpowszechniony jest humor „patriotyczny”, czyli wyszydzanie bin Ladena i jego kompanów.
Nawet przedszkolaki opowiadają dowcipy w rodzaju: „- Dlaczego Osama uciekł do Transylwanii? – Bo chce zatruć wąglikiem Drakulę i schować się w jego trumnie”.
Od Nowego Jorku po Alaskę obywatele

nucą „antyosamowy song”

na melodię popularnego calipso: „Hey Mr. Taliban, Taliban banana, Air Force come and it flatten my home” (w wolnym przekładzie: Hej, panie Taliban, zmykaj pan co prędzej, nadciąga lotnictwo, by spłaszczyć mój dom). Hitem jest papier toaletowy z podobizną domniemanego terrorysty, a nawet pisuary, których dno zdobi wizerunek wroga nr 1 Ameryki. Dziesiątki tysięcy nabywców znajduje gra wideo, w której postrzelać można do Osamy zataczającego się za ladą sklepu z alkoholem. Reklama zachęca: „Zgnieć bin Ladena jak papierosowego peta”.
„Terroryzm zazwyczaj jest bez twarzy. Dzięki bin Ladenowi zbrodnia nie jest już anonimowa”, wyjaśnia to „ogólnonarodowe demonizowanie” herszta terrorystów Edward Turzanski, politolog z La Salle University w Filadelfii. Niektórzy uważają jednak, że nadmierne koncentrowanie się na bin Ladenie zbytnio upraszcza postrzeganie konfliktu bliskowschodniego, który trwa od dziesięcioleci. „Osama jest naszym najnowszym chłopcem z plakatu, chłopcem do bicia po Arafacie i Saddamie Husajnie. Co będzie jednak, jeśli stracimy naszego chłopca, gdy zostanie schwytany lub zabity”, zastanawia się Clark McCauley, socjolog z Bryn Mawr College.
Wielu obywateli USA nie przejmuje się tymi wątpliwościami. Amerykanie wyśmiewają groźnego przeciwnika, ale także szukają pociechy w czarnym humorze. W Internecie krążą opowieści np. o Jimie Pechowcu, który został lekko ranny w zamachu na World Trade Center. Po powrocie z kliniki do domu znalazł w skrzynce pocztowej kopertę z białym proszkiem. Myślał, że to puder zapachowy i głęboko wciągnął powietrze do płuc…
W innym dowcipie pewien pacjent dowiedział się, że właśnie zaraził się wąglikiem. „Proszę się nie martwić, zostawimy pana w szpitalu i zastosujemy dietę opłatkową”, pociesza go lekarz. „Dlaczego opłatkową?”, pyta zdumiony mężczyzna. „Bo tylko opłatek można wsunąć pod zamkniętymi na głucho drzwiami”.
„Początkowo wściekałam się, słysząc takie żarty. Teraz jednak wiem, że

musimy się śmiać.

W przeciwnym razie będziemy płakać”, mówi 28-letnia sekretarka z Nowego Jorku, Patti Davidson. Najsłynniejsi satyrycy kraju, Jay Leno, David Letterman i Howard Stern, występują przed kamerami w maskach i gumowych rękawiczkach. Leno raczy publiczność żartami w rodzaju: „Fama głosi, że pierwsze zarazki wąglika na Florydzie roznosiła pewna stażystka. Teraz wiemy, że tę plotkę rozgłosiła Hillary Clinton, aby wystraszyć Billa”.
Po zamachach życie satyryków stało się jednak trudniejsze. Nakazem chwili jest patriotyzm, Amerykanie nie chcą dowcipów ani krytyki pod swoim adresem. Popularna strona internetowa www. dumbya.com, rejestrująca najbardziej nonsensowne wypowiedzi prezydenta Busha, zawiesiła tę „polityczną satyrę” i publikuje slogany „ku pokrzepieniu serc”. (Ostatnio zamieściła podniosłą „Modlitwę za Amerykę”). Kiedy znany telewizyjny showman, Bill Maher, ośmielił się wyrazić przypuszczenie, że amerykańskie ataki rakietowe, przeprowadzane z odległości setek mil, do czynów odważnych nie należą, został natychmiast odsądzony od czci i wiary. Z programu Mahera wycofano zamówione już reklamy.
Wydaje się, że ostatnia fala terroru przyczyni się do ponownego rozkwitu „politycznej poprawności”. W Wielkiej Brytanii rząd pospiesznie przedstawił pakiet ustaw antyterrorystycznych. Dołączono do niego, jakoby na wniosek organizacji islamskich,

zakaz wyśmiewania wspólnot religijnych.

Rowan Atkinson, światowej sławy komik, kreator takich postaci, jak Jaś Fasola czy Black Ader, uznał ten projekt za ograniczenie wolności artystycznej. Atkinson brał udział w stworzeniu osobliwego skeczu, z którego śmiały się miliony Anglików. Oto muzułmanie na klęczkach modlą się w meczecie, zgodnie ze swym obyczajem dotykając głowami ziemi. Komentator wyjaśnia: „Wciąż trwa poszukiwanie szkieł kontaktowych ajatollaha Chomeiniego”. Już niedługo za taki dowcip Atkinson, który drwił sobie także z niektórych aspektów chrześcijaństwa, może trafić za kratki nawet na siedem lat. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych odrzuciło protesty i sankcji karnych łagodzić nie zamierza. Rzecznik londyńskiego MSW stwierdził sarkastycznie: „Przy układaniu projektów ustaw nie będziemy prosić o radę komików”.


Wąglikowy żartowniś posiedzi
Na całym świecie do akcji przystąpili bezmyślni „dowcipnisie”, żerujący na strachu przed wąglikiem. Przyłapani, muszą liczyć się z wysokimi karami. W Wirginii korzystający z toalety pracownik biurowy znalazł złożony na dwoje kawałek papieru. W środku był napis: „Siedzisz na wągliku i już jesteś martwy”. Na szczęście alarm okazał się fałszywy, podobnie jak 2300 innych odebranych przez FBI. W tym przypadku sprawców nie wykryto. Aż pięć lat może spędzić natomiast w więzieniu 48-letni Joseph Faryniarz, pracownik departamentu ochrony środowiska w Coventry w stanie Connecticut. Rozsypał on w swym miejscu pracy sproszkowaną śmietankę i zadzwonił na policję. Potem stał i z wyraźną satysfakcją przyglądał się ewakuacji. 17-letni James Smith ze szkoły średniej w Bunnell na Florydzie rozsypał przed lekcjami biały proszek na stoliku nauczyciela (było to lekarstwo od bólu głowy). Liczył, że szkoła zostanie ewakuowana i zajęcia się nie odbędą. Rachuby te sprawdziły się, jednak żartowniś trafił w kajdankach do aresztu. Grozi mu aż 15 lat za kratami i 10 tysięcy dolarów grzywny.

 

Wydanie: 2001, 43/2001

Kategorie: Świat

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy