Kto się boi Doktor Zarazy?

Kto się boi Doktor Zarazy?

Najgroźniejsza kobieta świata przygotowała program broni biologicznej Iraku

Nazwano ją „najbardziej niebezpieczną kobietą w dziejach świata”, „demonem śmierci prowadzącym makabryczne eksperymenty” czy „naukowym Eichmannem programu broni biologicznej Saddama Husajna”, jak obrazowo wyraził się „New York Times”.
Inspektorzy ONZ poszukujący w Iraku arsenałów broni masowej zagłady mówili o niej Dr Germ, co można przetłumaczyć jako Dr Bakteria albo Dr Zaraza. Podobno dr Rihab Taha wraz z zespołem przygotowała dla irackich wojskowych

10 miliardów śmiercionośnych porcji wąglika,

jadu kiełbasianego (botuliny) i aflatoksyn powodujących raka wątroby. Arsenał ten wystarczy, aby dwukrotnie zmieść ludzkość z powierzchni ziemi. Niemiecki wywiad ocenia, że w wyniku zmasowanego uderzenia iracką bronią biologiczną cały region Morza Śródziemnego nie będzie nadawał się do zamieszkania przez pięć stuleci. Nigdy jeszcze w dziejach kobieta nie stworzyła tak niszczycielskiej potęgi. Dziennikarz amerykańskiej sieci informacyjnej NBC, Robert Windrem, uznał ją za przedstawicielkę nowej generacji konstruktorów broni z krajów Trzeciego Świata, niezwykle nacjonalistycznych, wykształconych na Zachodzie i skłonnych do łamania wszystkich międzynarodowych norm i zasad etyki naukowej. Według londyńskiego dziennika „The Mirror”, Dr Zaraza lubi ubierać się w stroje od Armaniego i może sobie na to pozwolić, bo Saddam za każdy udany eksperyment z zabójczymi mikrobami obsypuje ją pieniędzmi.
Jak stwierdził w studium analitycznym major amerykańskiego lotnictwa, Brian Anderson, na liście bliskowschodnich wrogów USA Rihab Taha znajduje się na drugim miejscu, zaraz po irackim przywódcy. Niektórzy przypuszczają, że Dr Zaraza otwiera tę czarną listę. Istnieją bowiem uzasadnione obawy, że gdy Stany Zjednoczone dokonają inwazji na Irak,

przyparty do muru Saddam użyje broni biologicznej

i rozpęta prawdziwą apokalipsę.
Wykształcona w Bagdadzie Rihab Taha przybyła w 1979 r. do Norwich w Wielkiej Brytanii, by na Uniwersytecie Wschodniej Anglii studiować mikrobiologię. Miała wtedy 23 lata. Specjalizowała się w chorobach zbóż, tytoniu i innych roślin uprawnych. Koledzy i wykładowcy wspominają ją jako niepozorną dziewczynę z warkoczykami. John Turner, pod którego kierunkiem Taha robiła doktorat, wspomina: „Była lubiana, ale trzymała się na uboczu. Nie była błyskotliwą studentką, lecz zadziwiała pracowitością. Odwiedzała mnie w domu, dla mojej żony i dzieci przywoziła prezenty z Iraku, dla kolegów miała daktyle. Nie mogę w to uwierzyć. Kiedy usłyszałem, że przygotowuje broń biologiczną, poczułem się, jakby moja córka odeszła i zrobiła coś strasznego”.
Rihab Taha mieszkała w stylowym edwardiańskim domu przy Earlham Road. Podczas niewielu godzin czasu wolnego oglądała wiadomości BBC z wojny irańsko-irackiej. Już wtedy była gorliwą członkinią rządzącej w Iraku partii Baath, zaś o prezydencie Saddamie Husajnie mówiła jak o własnym ojcu, z najwyższym podziwem. Rihab Taha była stypendystką Ministerstwa Szkolnictwa Wyższego w Bagdadzie. Nie wiadomo, czy wysłano ją do Norwich, aby zbierała tam materiały na temat zabójczych wirusów i bakterii, czy też została zwerbowana dopiero później. W każdym razie kiedy w 1984 r. wróciła z doktoratem do ojczyzny, została skierowana do ośrodka produkcji broni chemicznej w Muthanna. Tam młoda pani doktor na zlecenie przełożonych przygotowała projekt programu broni biologicznej. Irak próbował wyhodować śmiercionośne zarazki już wcześniej, lecz prace zawieszono po serii różnego rodzaju niepowodzeń. Eksperci są zgodni, że tylko dzięki energii i wiedzy Rihab Tahy Bagdad mógł stworzyć jeden z najgroźniejszych arsenałów broni B na świecie. Dr Zaraza przygotowała swój projekt, korzystając z ogólnie dostępnej literatury. Wojskowi nie kryli uznania. Także Saddam był zachwycony, gdyż zaczął przegrywać wojnę z Iranem i pilnie potrzebował jakiejś „Wunderwaffe”.
Rihab została szefową programu broni biologicznej, stając na czele zespołu 150 naukowców. Od 1987 r. pracowała w Salman Pak, w marcu następnego roku przejęła nowy tajny ośrodek w Al Hakam, 130 km na zachód od Bagdadu. Rihab Taha weszła do kręgu elity politycznej kraju, poślubiając generała Amera Raszida, obecnie ministra ds. ropy naftowej i szefa programu zbrojeniowego. Nie przejęła się faktem, że generał ma już jedną żonę.
Dr Zaraza wykorzystała swe zagraniczne kontakty, aby całkowicie

legalnie sprowadzić pocztą
próbki wąglika

z Rockville w USA i z Instytutu Pasteura w Paryżu. Wielkie kadzie fermentacyjne zakupiono w Niemczech, Szwajcarii i Rosji. Eksperymentowano właściwie ze wszystkimi śmiercionośnymi zarazkami i truciznami, jak botulina czy rycyna. Pani doktor, matka siedmioletniej córeczki, podobno osobiście przygotowywała drobnoustroje, które miały powodować śmiertelną biegunkę u dzieci czy krwawienie gałek ocznych. Podjęto badania nad ospą wielbłądzią, która rzadko atakuje ludzi. Ospa wielbłądzia jest jednak spokrewniona z ospą prawdziwą. Ta ostatnia, niezwykle niebezpieczna choroba, została całkowicie wytępiona, ale w następstwie ludzie utracili odporność na jej wirusy. Nie można wykluczyć, że irackim siewcom śmierci udało się wyhodować zarazki podobne do wirusów ospy prawdziwej. Taka broń mogłaby spowodować miliony zgonów.
Dr Zaraza wytwarzała również trucizny niemające znaczenia militarnego, bowiem powodują nowotwory wątroby dopiero po wielu latach. To aflatoksyny, szkodliwe produkty przemiany materii pleśniaka Aspergillus flavus. Niektórzy podejrzewają, że reżim Saddama Husajna zamierzał za ich pomocą zdziesiątkować Kurdów i inne krnąbrne mniejszości w Iraku. Podczas testów zgładzono tysiące myszy i szczurów, potem małp rezusów, wielbłądów i osłów. W końcu zabrakło zwierząt doświadczalnych. Rihab Taha wysłała ekspedycję do Afryki w celu sprowadzenia małp człekokształtnych, ale wyprawa wróciła z pustymi rękami.
Uporczywie pojawiają się pogłoski, że wtedy iraccy „naukowcy” zaczęli testować swe zarazki na ludziach, irańskich jeńcach wojennych. Według danych izraelskiego wywiadu, w Salman Pak producenci śmierci patrzyli przez szybę na agonię nieszczęsnych Irańczyków przywiązanych do łóżek. Zainstalowana na suficie „armata wąglikowa” wyrzucała zabójcze zarazki. Jeńcy umierali w męczarniach w ciągu 48 godzin. Podobno 12 innych Irańczyków uśmiercono na pustyni w pobliżu granicy z Arabią Saudyjską, detonując pociski wypełnione wąglikiem. Nie ma jednak dowodów, czy rzeczywiście przeprowadzono te mrożące krew w żyłach eksperymenty.
W 1990 r. Saddam Husajn zbrojnie zajął Kuwejt i stało się jasne, że wojna ze zmontowaną przez Stany Zjednoczone koalicją jest nieuchronna. Na rozkaz dyktatora z Bagdadu uruchomiono wtedy przemysłową produkcję najpierw laseczek jadu kiełbasianego, następnie wąglika. Rihab Taha zwiedzała fabryki zbrojeniowe, by znaleźć najlepsze „nośniki” dla swych jadowitych mikstur. Przygotowano co najmniej 100 bomb z jadem kiełbasianym, 50 z wąglikiem i 16 z aflatoksynami. 25 rakiet typu Al-Hussein, które mogły porazić cele w Izraelu, wyposażono w głowice z tymi właśnie toksynami. Zdaniem ekspertów, gdyby jedna taka wąglikowa rakieta dosięgła Tel Awiwu, spowodowałaby śmierć 30-100 tys. ludzi w ciągu jednej nocy.
Ostatecznie Saddam nie użył broni B, ostrzeżony przez Waszyngton, że odwet będzie straszliwy. Irak poniósł klęskę i zawarł rozejm, godząc się na zniszczenie swej broni masowej zagłady. Ale dr Taha przez niemal cztery lata wodziła za nos inspektorów UNSCOM (Komisji ONZ ds. Rozbrojenia Iraku), zapewniając: „Wszystkie – zresztą niewielkie – zapasy broni biologicznej zostały już zlikwidowane”. Dopiero w 1995 r., w obliczu przedstawionych niezbitych dowodów, przyznała, że broń B była produkowana w celach ofensywnych. Głosiła przy tym z dumą, że to ona jest prawdziwą twórczynią programu. Opowiedziała, że planowano stworzenie genetycznie zmienionych laseczek wąglika, odpornych na antybiotyki. Pytana o motywy swej działalności, powiedziała, że musiała pomóc swemu krajowi, najpierw toczącemu morderczą wojnę z Iranem, a potem zagrożonemu przez arsenały broni masowej zagłady Izraela. W 1996 r. ośrodek w Al Hakam został wysadzony w powietrze, chociaż Dr Zaraza do ostatniej chwili zapewniała, że produkowana jest tam wyłącznie pasza dla kurcząt. Saddam Husajn docenił pracę dr Tahy, przyznając jej wysokie odznaczenie za wybitne osiągnięcia naukowe.
W grudniu 1998 r. Bagdad usunął inspektorów UNSCOM, oskarżając ich o szpiegostwo na rzecz USA. Militarni eksperci przypuszczają, że

Dr Zaraza znów produkuje
nowe zabójcze mikstury.

Kiedy jesienią ubiegłego roku w Stanach Zjednoczonych doszło do aktów bioterroru z użyciem wąglika, Richard Spertzel, były szef kontrolerów UNSCOM w Iraku, głosił, że „najgroźniejsza kobieta świata” mogła maczać palce w tych zamachach (chociaż obecnie bardziej prawdopodobna jest hipoteza, że wąglika wysyłał szalony amerykański naukowiec). Komentatorzy polityczni w Stanach Zjednoczonych piszą, że gdy reżim Saddama zostanie obalony, Rihab Taha powinna stanąć przed sądem za zbrodnie wojenne.
Z pewnością nie wszystkie makabryczne opowieści o Dr Zarazie są prawdziwe. Część jest zapewne elementem „czarnej propagandy” Zachodu, mającej uzasadnić zbrojną wyprawę na Irak. Nie ulega wszakże wątpliwości, że Saddam wciąż dysponuje bronią biologiczną. Na razie, wbrew temu, co głosi prezydent Bush, iracki dyktator nie stanowi niebezpieczeństwa – chodzi mu tylko o zachowanie władzy i życia. Jeśli jednak zostanie zaatakowany i zagrożony śmiercią, może sięgnąć po swój diabelski arsenał. Co bardziej rozsądni komentatorzy radzą więc, że jeśli Irak musi zostać zaatakowany, należy najpierw zaproponować Saddamowi gwarancje bezpieczeństwa, jeśli dobrowolnie złoży władzę i opuści kraj.

 

Wydanie: 2002, 34/2002

Kategorie: Świat

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy