Kto wygrywa w audiotele?

Kto wygrywa w audiotele?

Jak miał na imię Mikołaj Kopernik? Co trzeci dzwoniący odpowiadał,że Adam, Andrzej lub Józef

“Co jest po ślubie: wesele, stypa czy topienie Marzanny?”, “Tradycyjna polska potrawa to: pizza, sushi czy bigos?”. Dziwne, że jeszcze nie zapytano: co to jest, po wodzie pływa i kaczka się nazywa? Głupie? A jednak co trzeci z kilkudziesięciu tysięcy dzwoniących odpowiada źle.
– Czy można wymyślić łatwiejsze pytania? – dziwi się Jacek Jarzyna, szef konkursu Teleaudio, nadawanego w Polsacie. Pytania muszą być łatwe, żeby jak najwięcej osób dzwoniło.
Przeciętnie w konkursie bierze udział kilkadziesiąt tysięcy ludzi. Jeśli zagadka jest trudniejsza, zainteresowanie spada. Gdy w TVN zapytano o kompozytora “Carmen” (Ludwik van Beethoven, Fryderyk Chopin czy Georges Bizet?) zadzwoniło tylko 2,5 tys. osób.
Jak ułożyć łatwe pytanie? Jakub Szymański, szef Audiotele w TVP, ma prostą receptę: – Musi dotyczyć naszej ramówki, czyli programów, które nadajemy: filmów, seriali, teleturniejów itd. Przy okazji konkurs promuje nasze programy.
Żeby wymyślić pytanie, Jakub Szymański zwołuje naradę. Najczęściej padają propozycje dotyczące popularnych seriali. Przykładowo, kiedy córka Lubiczów (“Klan”) spotyka narkomanów, można zapytać o narkotyki – czy są szkodliwe albo czy można je kupić w sklepie spożywczym?
Także Polsat i TVN reklamują swoje programy w ten sposób. Pomysł jest prosty. Koszty ponosi nie reklamodawca, lecz ci, do których reklama jest skierowana.
Czasem dla ułatwienia pokazuje się fragment programu, o którym mowa. Kiedy lektor czyta pytanie: “Na którym kontynencie dzieje się akcja filmu »W pustyni i w puszczy«: w Europie, Afryce czy w Australii?”, na ekranie widać karawanę wielbłądów na pustyni i żyrafy. Mimo to co trzeci dzwoniący odpowiada, że w Europie lub w Australii.

Pytania dla Kowalskiego
Pierwszy w Polsce konkurs audiotele zaczęła nadawać TVP sześć lat temu. Pomysł chwycił, pytania były bardzo proste, a główne wygrane wysokie: samochód albo duża suma pieniędzy.
– Chodzi o to, żeby przeciętny Kowalski, oglądając program, pomyślał: na takie pytanie to i ja bym odpowiedział. Kiedy po pierwszych emisjach konkursu pokazywaliśmy zwycięzców, którzy odbierali wygrane samochody, zainteresowanie kilkakrotnie wzrastało – opowiada pracownik Audiotele.
Telewizyjne zgadywanki notowały rekordowe wyniki – ponad 800 tys. połączeń w miesiącu. W ciągu jednej minuty system przyjmował 240 zgłoszeń, czyli maksymalną liczbę.
Wkrótce podobną zabawę wymyślił Polsat i nazwał ją Teleaudio. Wtedy telewizja publiczna wytoczyła Polsatowi proces, uznając, że konkurent wykorzystał jej nazwę, tylko na odwrót.
Zagadki Polsatu były jeszcze łatwiejsze i zabrały TVP znaczną część widowni. – Nie chodzi o to, żeby pytania były trudne, bo to nie konkurs dla naukowców. A pytania dotyczą wiedzy ogólnej – tłumaczy szef Teleaudio.
Po roku, kiedy telezagadki osiągnęły apogeum popularności, w telewizji publicznej rozpoczął się spór. Szefowie anten protestowali, że nie będą rywalizować z Polsatem, kto wymyśli głupsze pytania, bo telewizja jest publiczna i to zobowiązuje.
W tym czasie Olga Lipińska wyśmiewała się w swoim kabarecie z “Idiotele” – tę nazwę powtarzała za nią cała Polska.
Szymański zwołał naradę i cały zespół głowił się nad wymyślaniem bardziej ambitnych pytań. Dotyczyły one znanych postaci literackich, filmowych i aktorów. – Znanych? Jak komu! – rozkłada ręce pracownik Audiotele. – Zapytaliśmy o najsłynniejszą parę kochanków (Romeo i Julia, Bonnie i Clyde, Laura i Filon) i kilka tysięcy odpowiedzi było złych. Pytaliśmy o aktorów, ale gdy nie chodziło o Lindę lub Pazurę, mało ludzi dzwoniło, z czego 90% odpowiadało źle. Nawet na pytanie o babkę wielkanocną (ciasto, roślina czy zwyczaj obrzędowy?) kilkanaście procent dzwoniących nie umiało dobrze odpowiedzieć. Szefowie anten przestali protestować, że pytania są za głupie. Zaczęliśmy się głowić, kim są, u licha, ci dzwoniący.

UFO – latająca wanna
Podobna narada odbyła się w Polsacie i podobny wniosek uchwalono: pytania mają być mądrzejsze. Właśnie emitowano na antenie konkurs: “Czy japoński wojownik to: samuraj, Masaj, a może Pigmej?” i Jacek Jarzyna odebrał cięgi od szefów produkcji, że “to już przekracza wszelkie granice”, że “pytanie jest poniżej wszelkiego poziomu”. Jarzynie zrobiło się głupio. Do czasu, gdy zaczęły przychodzić odpowiedzi. Złe.
Wtedy dostał wolną rękę i postanowił wymyślać jeszcze łatwiejsze pytania. Jednak nie zdarzyło się, żeby wszystkie odpowiedzi były poprawne. Nawet gdy zapytał: “Jak miał na imię Mikołaj Kopernik?”, ludzie odpowiadali: Adam, Andrzej, Józef.
W TVN nikt nie robił awantur, żeby pytania były mądrzejsze. TVN później wystartował z telezagadkami i już było wiadomo, że im mądrzejsze pytanie, tym mniej ludzi dzwoni. Żeby wystąpić w popularnym teleturnieju “Milionerzy”, trzeba zadzwonić pod numer audiotele i wziąć udział w “sprawdzianie z wiedzy ogólnej”. “Jaka jest potoczna nazwa UFO: latająca wanna, latająca miednica czy latający spodek?”. Opinie dzwoniących są podzielone, tak samo, jak wtedy, gdy telekonkurs jest nadawany w przerwie filmu, którego dotyczy pytanie.

Żem wygrał samochoda
Ludzie dzwonią z całej Polski. Nie ma prostej zależności między zasięgiem stacji i ilością zgłoszeń. TVN nieraz wyprzedzał Polsat, a Polsat Jedynkę. Zaobserwowano natomiast inną prawidłowość: gdy w jednym tygodniu wygra ktoś, na przykład, z Konina, w następnym konkursie bierze udział kilkanaście razy więcej osób z tego miasta. Dlaczego? Stacja pokazuje zwycięzcę na ekranie, pisze o nim prasa regionalna. Ludzie z okolic wierzą, że nagroda jest realna, słyszą też od znajomych, że to nie podstęp, że X naprawdę wrócił z wygranym samochodem.
Kto bierze udział w konkursach audiotele? Z badań wynika, że osoby średniozamożne i ubogie, z wykształceniem podstawowym bądź średnim. O samochodzie i wycieczce zagranicznej mogą tylko pomarzyć, ale nie zrujnują się, jeśli będą musiały zapłacić wyższy rachunek. – Często laureaci nie mają prawa jazdy, więc przywożą ze sobą kogoś, kto ma – opowiada pracownik Teleaudio. – Kiedyś przyjechał rolnik w średnim wieku i mówi: “Ja żem tego samochoda wygrał, ale jak jego zabiorę? Nie znam nikogo, kto umie kierować”.
– Odbieraniu nagród towarzyszy wielka radość i niedowierzanie – mówi Jakub Szymański. – Raz tylko się zdarzyło, że samochód odbierała pani, która na wszystko kręciła nosem i martwiła się, gdzie postawi nowe auto, bo ma już kilka.

Proszę się nie rozłączać
Co roku w audiotele ponad 250 osób wygrywa samochody, drugie tyle pralki, kamery wideo, wycieczki zagraniczne, magnetowidy itd. Bo widzów najbardziej przyciągają atrakcyjne nagrody. Płacą za nie ci, którzy dzwonią. I to jest odpowiedź na pytanie, dlaczego konkursy są takie łatwe. Chodzi o to, żeby jak najwięcej ludzi dzwoniło, czekało na linii i płaciło.
Nikt nie ukrywa, że te konkursy to po prostu biznes, a także sposób na podniesienie oglądalności. Oficjalnie nie wiadomo, jakie pieniądze krążą w audiotelefonicznym biznesie – operatorzy systemów nie ujawniają swoich obrotów, zasłaniając się tajemnicą handlową. Wiadomo jednak, że muszą być duże, żeby firmie prowadzącej konkurs i stacji, która go emituje, zwracały się koszty nagród, no i żeby jeszcze coś zostało.
Zgłoszenia do telekonkursów przyjmują komputery stojące w gmachu Telekomunikacji Polskiej. Znajdują się one w zamkniętych, strzeżonych pomieszczeniach. Jeśli osoba dzwoniąca podaje właściwą odpowiedź, miły głos w słuchawce prosi o podyktowanie danych osobowych. Jeśli odpowiedź jest zła, połączenie zostaje przerwane.
Być może dlatego ekipom przygotowującym telekonkursy zależy, aby dzwoniący podawali dobre odpowiedzi.
W Polsce jest ośmiu operatorów linii 0–700…, ale telekonkursy mają tylko TVP, Polsat i TVN, pozostałych pięciu to właściciele sekstelefonów, telefonicznych randek i zabaw.
Wiele zakładów pracy blokuje numery 0–700…, zwłaszcza od czasu, gdy telefonistki z Akademii Medycznej w Gdańsku nabiły rachunek uczelni na 640 tys. zł. Jednak, jak mówią operatorzy tych linii, najwięcej osób dzwoni po godz. 17 oraz tuż po emisji konkursów. To dowodzi, że korzystają z prywatnych, a nie służbowych aparatów.
Minuta audiotele Jedynki, Dwójki, Polsatu i TVN kosztuje około 4 zł plus VAT. Aby odpowiedzieć na pytanie, trzeba spędzić przy aparacie kilka minut. Miły głos w słuchawce gratuluje, że udało nam się dodzwonić, informuje, że musimy mieć 18 lat i przypomina pytanie konkursowe. Często w trakcie podawania danych słyszymy: “Zakłócenia nie pozwalają rozpoznać państwa wyboru, proszę się nie rozłączać”. Więc czekamy, a licznik bije. Potem musimy wysłuchać wolno sylabizowanej informacji: “Jeżeli nie zgadzasz się na umieszczenie twoich danych osobowych w naszej bazie danych, powiedz po sygnale: »Wyrażam sprzeciw na umieszczenie moich danych osobowych w państwa bazie danych«”. Wieki czekamy na sygnał, recytujemy formułkę: “Wyrażam sprzeciw na umieszczenie moich danych osobowych…”, po czym, jeśli wiemy, możemy odpowiedzieć na pytanie, jaki dzień tygodnia jest w piątek.


Inteligenci nie dzwonią

Andrzej Samson, psycholog
– Na podstawie grupy głosującej w konkursach audiotele nie można wyrokować o kondycji umysłowej całego narodu. Inteligenci w takich konkursach nie biorą udziału, pogardzają nimi. Wiedzą, że nie chodzi w nich o wiedzę, lecz o to, by dzwonić i nabijać kasę. Pytania są tylko pretekstem, żeby ludzie sięgnęli po słuchawkę. Na dobrą sprawę ludzie mogliby dzwonić i mówić „dzień dobry”, a potem spośród nich losowano by „zwycięzcę”. Złe odpowiedzi na proste pytania, typu: „Jaki dzień tygodnia mamy w piątek”, świadczą o inteligencji dzwoniących.

Wydanie: 2001, 28/2001

Kategorie: Media
Tagi: Ewa Likowska

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy