Kto zabił rowerzystę?

Kto zabił rowerzystę?

Jakim trzeba być zwyrodnialcem, aby potrącić śmiertelnie człowieka i porzucić jego ciało w lesie jak śmieć

9 czerwca 2016 r. zaginął 51-letni mieszkaniec Soc, małej wsi w gminie Narew (województwo podlaskie). Jego zmasakrowane ciało odnaleziono po dwóch dniach w zagajniku, przy drodze, którą od lat codziennie jeździł. Obrażenia wskazywały, że zmarł potrącony przez duży samochód, a sprawca lub sprawcy wypadku odciągnęli zwłoki od drogi i ukryli w lesie. Potwierdziło to umorzone 20 października ub.r. śledztwo.

Roman Fiedoruk, kawaler mieszkający z rodzicami w Socach, wybrał się jak zwykle rowerem na zakupy do pobliskiej Trześcianki. Obie wsie dzieli niespełna 4 km dobrej żwirowej drogi biegnącej przez las, więc Fiedoruk do domu powinien wrócić nie później niż za godzinę, ale tak się nie stało. Zaniepokojeni rodzice wezwali na pomoc sąsiadów, z Białegostoku przyjechał też młodszy brat. Do poszukiwań dołączyli strażacy ochotnicy ze wsi Pawły.

W sobotę, 11 czerwca, wieczorem postanowiono przerwać poszukiwania, ale sołtys Soc poprosiła, żeby raz jeszcze przejść brzegiem lasu do rzeki Rudni. To była dobra decyzja. W krzakach malin jeden ze strażaków znalazł zmasakrowane ciało Fiedoruka. Jego rower odnaleziono dopiero po kilku dniach.

Dla osoby znającej kulisy śledztwa nie ulega wątpliwości, że sprawca lub sprawcy działali z zimną krwią. – Jakim trzeba być zwyrodnialcem, aby potrącić śmiertelnie człowieka, zaciągnąć do lasu ciało, potem wrócić i schować rower w krzakach po drugiej stronie drogi? – zastanawia się nasz rozmówca. – O tym, że sprawcy działali metodycznie, świadczy fakt, że ani na ubraniu zmarłego, ani na rowerze nie znaleziono żadnych śladów innych osób. Ktoś je dokładnie pozacierał.

Według biegłych poproszonych o opinię co do typu auta, które potrąciło Fiedoruka, z dużym prawdopodobieństwem można założyć, że był to ciężki samochód używany w transporcie drewna. To pozwoliło zawęzić poszukiwania do firm działających w tej branży, których kierowcy często jeżdżą drogą, na której śmiertelnie potrącono 51-latka.

Śledczy skoncentrowali się zwłaszcza na jednym z zakładów w powiecie Bielsk Podlaski i rozpoczęły się żmudne przesłuchania pracowników, łącznie z odczytywaniem danych z GPS-ów. Niestety, nie wszystkie samochody miały te urządzenia. Przebadane GPS-y nie potwierdziły, że któryś kierowca jeździł feralną trasą 9 czerwca.

Kiedy prokuratura rejonowa w Hajnówce chciała już porzucić ten wątek, z prokuratury w Bielsku Podlaskim dotarła nagle informacja, że jeden z kierowców firmy transportowej popełnił samobójstwo. – Mężczyzna miał długi hazardowe, ale trudno przyjąć, że kilkutysięczna kwota mogła go skłonić do tak desperackiego czynu. Listu pożegnalnego nie zostawił, ale być może to narastające poczucie winy doprowadziło go do depresji, która skończyła się śmiercią – spekuluje nasz informator. – Z drugiej strony dane z jego GPS-u nie potwierdziły, że jechał wtedy w kierunku Soc, chociaż mógł używać samochodu bez tego urządzenia.

Inna wersja tragicznych wydarzeń sprzed dwóch lat zakłada, że sprawca (lub sprawcy) nadal jest na wolności. Może nim być mieszkaniec okolicy albo kurier dostarczający przesyłki np. fordem transitem. Tę pierwszą możliwość wskazał nawet jasnowidz z Człuchowa – Krzysztof Jackowski.

Śledczy wytypowali do sprawdzenia kilkadziesiąt telefonów z 2 tys. logujących się w tym czasie w tej okolicy, ale nic to nie dało. Przez chwilę sądzono nawet, że zagadka zostanie szybko rozwiązana, bo pies tropiący doprowadził policjantów na łąkę jednego z rolników. Ale okazało się, że do opon ciągnika przylgnęły prawdopodobnie fragmenty tkanek z ciała Fiedoruka i pies poszedł za ich zapachem.

Rodzina Fiedoruków nie pogodziła się ze śmiercią bliskiego. Za informacje, które przyczynią się do ujęcia sprawcy, brat Romana Janusz wyznaczył nagrodę 7 tys. zł. – Chciałbym, żeby przed śmiercią rodzice poznali prawdę o tym, jak zginął ich starszy syn. A ja chciałbym tylko spojrzeć przestępcy w oczy i zapytać, dlaczego zachował się w tak nieludzki sposób, dlaczego potraktował Romka jak śmieć – mówi Janusz Fiedoruk.

Fot. archiwum

Wydanie: 2018, 27/2018

Kategorie: Kraj

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy