Kubas pomaga zwierzakom

Kubas pomaga zwierzakom

15-latek z Gdańska zorganizował w Sopocie drugi koncert gwiazd na rzecz krzywdzonych koni

– Kuba jest bardzo uparty i nad wyraz konsekwentny – śmieje się Maryla Rodowicz. – To chłopak, który nie boi się niczego, nawet opryskliwości gwiazd estrady i sceptycyzmu dorosłych, z którymi musi paktować.
Kora Jackowska uważa, że z Kubą warto szaleć, bo ma wielkie serce. – Potrafi zawojować człowieka. Sama tego doświadczyłam – dodaje. Wierzę w to, co on obiecuje, choć to jeszcze duży dzieciak. A zwierzęta mają duszę i są doskonalsze niż my – dodaje.
Kuba Stępniak, uczeń gimnazjum, jest wyrośniętym 15-latkiem. Bardzo szczupły, o szerokim uśmiechu wita każdego z wyuczoną uprzejmością. Poczta głosowa w telefonie komórkowym Kuby odzywa się wpierw po angielsku, a potem po polsku. Pytam, skąd ten snobizm. Mama broni Kuby.
– Syn biegle mówi po angielsku – informuje.
A Kuba szczerze wyznaje:- Prowadzę rozmowy z ludźmi z ONZ, UNESCO, pertraktuję z zagranicznymi dziennikarzami, z którymi w tym roku byłem w Afryce i muszę im przekazywać czytelny komunikat, także w telefonie komórkowym.
Kiedy 12-letni Kuba Stępniak z Gdańska, nikomu nieznany miłośnik zwierząt, który litował się nad losem kotków i piesków w schroniskach, postanowił zorganizować wielki koncert w Operze Leśnej w Sopocie – wiele osób wzruszało ramionami. Chłopak ma ideę fix – mówili nawet jego nauczyciele z podstawówki.

Ale Kuba się uparł.

Trwał w tym uporze dwa lata.
– Na pierwsze rozmowy prosiłam, żeby jednak Kuba przyszedł z mamą – wspomina Bożena Ropelewska, wicedyrektor Bałtyckiej Agencji Artystycznej w Sopocie m.in. współorganiztor festiwalu piosenki i prestiżowych spektakli wagnerowskich na tej scenie. BART stał się producentem pierwszego (17 września 2000) i także drugiego koncertu Kuby (9 września 2001). W pierwszym wystąpiły Republika, Natalia Kukulska, Maryla Rodowicz, O.N.A., w drugim Maanam, Kayah, Myslovitz i Maryla Rodowicz.
– Sama jestem matką dorosłej już córki i wiem, że młodzież miewa różne fantazje – mówi Bożena Ropelewska. – Na początku z przymrużeniem oka traktowałam entuzjazm Kuby. Ale kiedy mnie przekonał, że są szanse, zaczęłam mu pomagać – dodaje dyrektor Ropelewska. Opera Leśna ma widownię na ponad 4 tysiące osób. To nie były żarty. Trzeba było wielkiej promocji. Kubie udało się przed rokiem.
– W tym roku było trudniej, bo ludzi dotknęła powódź. Koncert był przede wszystkim dla młodzieży. Chcieliśmy ich wciągnąć, żeby bezmyślnie nie krzywdzili zwierząt. Bilety były tanie – od 10 do 30 zł.

A przy pierwszym koncercie, gdyby nie uwierzyła mi Maryla Rodowicz,

moja największa gwiazda

– z nieukrywanym uwielbieniem mówi Kuba – pewnie bym nic nie wskórał. – Wiara pani Maryli we mnie zaraziła Natalię Kukulską, która zaśpiewała przed rokiem – wspomina Kuba. – Udało się. Zebrane pieniądze, a było to 30 tysięcy złotych (Kuba zrobił dokładne rozliczenie), zgodnie z obietnicą trafiły do schronisk dla zwierząt.
– Urządzono kociarnię w Sopocie – mówi mama Kuby. – A do wielu schronisk dotarło jedzenie dla zwierzaków i klatki.
Tak było np. w schronisku w Legionowie-Józefowie, co potwierdziła z entuzjazmem szefująca schronisku Bożena Rajczek.
– Kuba nie ma zahamowań, jest autentyczny. Choć niektórym się wydaje, że „gra”. Ale on nie tylko rozczula nad zwierzętami, ale też energicznie działa.
– Płacz nad strasznym losem polskich koni mordowanych w czasie transportu niewiele da – mówi Kuba. – Trzeba zorganizować akcję, by walczyć o godną śmierć dla koni. „Zwierzę też człowiek” – to hasło mojego tegorocznego koncertu. Włoscy transporterzy przewożą konie w niegodziwych, koszmarnych warunkach. Ostatnio byłem w Bodzeńtyniu – na największym targu śmierci koni w Europie. Ten targ jest w Polsce. Myślałem, że chłopi mnie zlinczują. Ale co to kogo obchodzi?! Uważam, że konie powinno się zabijać w Polsce i dopiero dalej transportować – mówi Kuba.

– Zwierzętom zadaje się ból.

A one tylko rżą i patrzą przerażone na bestialstwo.
Mama Kuby sekunduje pomysłom syna. – Osobowość i inwencja Kuby przerosła nas. Późno miałam dziecko – mówi – więc Kuba wychowywał się wśród dorosłych. Zauważyłam, że tworzy swój świat.
Matka Kuby studiowała w Polsce i w Szwajcarii. Ojciec jest profesorem Uniwersytetu Gdańskiego, specjalistą od integracji europejskiej, niezależnym ekspertem premiera.
– Mój tata nie rozumie showbiznesu – mówi Kuba. – Lubi jedynie Marylę Rodowicz. Na moje działania patrzy z pobłażliwością, ale docenia umiejętności organizacyjne.
– Kuba kilka lat temu został pobity przez „kolegę” judokę – mówi mama chłopca. – Groziło mu trwałe kalectwo. Wtedy poprosiłam o pomoc panią Jolantę Kwaśniewską, z którą studiowałam na jednym roku. Zadzwoniłam po latach do kancelarii prezydenta, podałam nazwisko i po pięciu minutach był telefon. Fundacja pani prezydentowej pomogła Kubie, trafił do znakomitego chirurga w Warszawie.
– Miałem w szpitalu czas na myślenie – mówi Kuba. – I myślę, że doroślałem na „przyspieszonym kursie”.
Kuba w przyszłości

chce być dziennikarzem albo politykiem.

Uważa, że jest jeszcze zbyt otwarty i szczery i że za dużo gada. Twierdzi, że wrażliwość przeszkadza w życiu.
Kuba wie, że nie zawsze akceptują go szkolni koledzy. – Są mniej wytrwali i zdecydowani niż ja, to pewne. I szybko się męczą albo zniechęcają. Ale chętnie pomagają w kwestach na rzecz zwierząt.
Wspierali natomiast Kubę jego starsi koledzy, licealiści i studenci. Przy organizowaniu koncertu stanowili zgraną paczkę.
– Kuba przerósł swoich rówieśników – śmieje się sąsiadka. – Pewnie niektórzy uważają, że szuka tylko sławy i posłuchu w mediach.
Kuba zaprzecza: – Organizacja takich koncertów to ciężka praca, ale jeśli media mnie wspierają, to działamy w jednej sprawie. Wcale nie chcę być „bohaterem chwili”, ale muszę to robić, bo tak postanowiłem.
Kuba marzy ciągle o kolejnym wielkim koncercie z międzynarodową gwiazdą, aby zebrać jak najwięcej pieniędzy na pomoc zwierzakom. Rozmawiał już z agentem Madonny, ale to jeszcze długa droga.
– Jestem uparty i nieustępliwy. Wierzyłem, że się uda – mówi i daje mi wizytówkę. Na granatowym tle ratunkowe biało-czerwone koło, telefony kontaktowe. E-mail zaczyna się od słowa „kubas”.

dziennikarka „Głosu Wybrzeża”

 

Wydanie: 2001, 37/2001

Kategorie: Obserwacje

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy