Kup pan okręt albo czołg

Kup pan okręt albo czołg

Co, za ile i jak można dostać w demobilu?

Kilka tygodni temu Marynarka Wojenna Stanów Zjednoczonych pozbyła się dwóch atomowych lotniskowców – USS „Kitty Hawk” i USS „John F. Kennedy”. Potężne jednostki, symbol amerykańskiej dominacji na morzach i oceanach, sprzedano za… dwa centy. Okręty nawet bez uzbrojenia i samolotów na pokładzie warte są setki milionów dolarów, więc nabywca – firma International Shipbreaking Limited z siedzibą w Brownsville w Teksasie – może mówić o intratnym kontrakcie. Lecz ISL nie jest prywatną korporacją wojskową z własnym komponentem morskim. Nie jest również muzeum zainteresowanym wystawieniem okrętów jako eksponatów. To stocznia specjalizująca się w złomowaniu i recyklingu statków, będących źródłem wielu surowców, często rzadkich. Z drugiej strony obecność rtęci, azbestu czy materiałów radioaktywnych czyni proces demontażu wyjątkowo kosztownym. US Navy takich kosztów ponosić nie zamierzała, ISL – przy symbolicznej cenie zakupu – i tak zarobi kilkadziesiąt milionów dolarów. Wszyscy zatem będą zadowoleni.

Czy zadowolony będzie także nabywca okrętu podwodnego polskiej marynarki wojennej? Jednostki typu Kobben – ORP „Kondor”, „Bielik” i „Sęp” – kończą właśnie służbę. Pierwotnie już kilka miesięcy temu jeden z nich miał pójść pod młotek. Wskazano, że jest to mienie piątej kategorii, co sugerowało wysoki stopień zużycia. To akurat nie może dziwić, jednostki bowiem liczą sobie po 50 lat. Cena wywoławcza pojedynczego okrętu nie była znana – mówiło się o 700-750 tys. zł. Do transakcji jednak nie doszło. – Ministerstwo Obrony Narodowej zwróciło się z pytaniem do Norwegów, czy zgodzą się na sprzedaż kobbenów. Odpowiedź jeszcze nie przyszła – tłumaczy Małgorzata Weber z Agencji Mienia Wojskowego, której armia przekazuje zbędny sprzęt. Przypomnijmy: to Norwegowie podarowali Polsce kobbeny. Cztery wcielono do służby w latach 2002-2004, jeden od razu przeznaczono na części. Miały być rozwiązaniem pomostowym, do czasu pozyskania nowych jednostek. „Pomost” okazał się dużo trwalszy – pierwszy kobben został wycofany dopiero w 2017 r. Nowych okrętów nie ma do dziś.

Transporter opancerzony niezastąpiony

Okręty najpewniej do oferty AMW wrócą, bo trudno się spodziewać negatywnej odpowiedzi, skoro sprawa dotyczy muzealnego de facto sprzętu. Ale zainteresowani demobilem już dziś mogą znaleźć sporo ciekawych propozycji. Większość asortymentu to niepotrzebne już zapasy z czasów Układu Warszawskiego, kiedy armia liczyła 400 tys. żołnierzy (trzy razy więcej niż dziś), choć nie brakuje też bardziej współczesnych akcesoriów.

Przed laty sporym zainteresowaniem cieszyły się wojskowe śmigłowce i odrzutowce – ślady tego widzimy w całej Polsce, w postaci migów i suchojów reklamujących usługi stacji benzynowych czy restauracji. Ale maszyny z biało-czerwoną szachownicą trafiały również do innych krajów, ba, nawet za ocean. Kupowali je ekscentryczni bogacze i byli piloci dawnego NATO, którzy wcześniej znali migi z przygranicznych przelotów i „walk” toczonych na symulatorach. Do 2006 r., przez pierwsze 10 lat funkcjonowania, AMW sprzedała ponad 250 śmigłowców i samolotów m.in. do Danii, Francji, USA i Australii. Niektóre wciąż latają – często w oryginalnym malowaniu – stanowiąc prawdziwą ozdobę lotniczych imprez na całym świecie.

Dziś agencja nie oferuje żadnego statku powietrznego. Sporo jest za to transporterów opancerzonych SKOT i BRDM. Pytanie, po co komu one. Skoty przydają się np. w gaszeniu pożarów. Szlak przetarła firma Dragon z Dąbrowy Górniczej, która jeszcze w latach 90. zaczęła je przerabiać na wozy strażackie. Ośmiokołowe pojazdy wjadą tam, gdzie nie dojedzie samochód gaśniczy. Idealnie sprawdzają się na stromych stokach i w gęstych lasach, o czym wiedzą choćby w Drzewicy. Tamtejsza Ochotnicza Straż Pożarna od lat ma na stanie podrasowanego we własnym zakresie skota. Pali jak smok, ale bywa niezastąpiony. To jednak wisienki na torcie – gros oferty stanowią mniej egzotyczne pojazdy, których sprzedaż jest ściśle powiązana z wycofywaniem z jednostek WP sprzętu transportowo-inżynieryjnego. Do AMW najczęściej trafiają dobrze znane ciężarowe stary i jelcze, podnośniki, przyczepy transportowe, zdarzają się ciągniki Ursus i samochody terenowe Tarpan.

Czołg i rakieta nie dla każdego

– W tym roku oddziały regionalne sprzedawały m.in.: osobowe audi A6 i ople vectra II, honkera 2324, autobusy Autosan H10, samochody średniej ładowności Star 200, mikrobusy Lublin II, sanitarkę Iveco, cysterny na przyczepie dwuosiowej, przyczepy transportowe dużej ładowności P-4, wóz ratowniczo-gaśniczy Jelcz 315 – wymienia Małgorzata Weber. – Były też perełki motoryzacji: mercedesy 290 GD, legendy z lat 90., i UAZ 452 z 1985 r. Sprzedano również podwozie stara 660 M3 – bardzo rzadką wersję zmodernizowaną współcześnie w zaledwie kilkunastu egzemplarzach o dużej wartości kolekcjonerskiej. Do klientów agencji trafiły warsztaty B2/SAM-WOM na starze 266. To pojazdy wyprodukowane w 1979 r., ale z powodu minimalnych przebiegów w bardzo dobrym stanie. Z pełnym wyposażeniem, na które składały się m.in. tokarki uniwersalne i agregaty spawalnicze.

Nuda, można by rzec, zaglądając do pełnej oferty, w której poza innymi klasykami, takimi jak samochody Ural-375, Tatra-815, Kraz-255B, Gaz-66 czy ZIŁ-131, znajdują się… czołgi T-72, niegdyś podstawowa broń pancerna Wschodu. Albo rakiety przeciwlotnicze Kub czy haubica samobieżna 2S1 Goździk. No i cała masa broni ręcznej – popularnych „kałachów”, pistoletów maszynowych wz. 43, zwykłych P-64 i P-83, oczywiście w komplecie z amunicją. W sumie do sprzedaży w 2021 r. zaplanowano ok. 40 tys. sztuk broni i sprzętu łączności (radiostacji, radiolinii, aparatowni). Tegoroczna lista asortymentu AMW obejmuje również „optykę” (w tym celowniki i noktowizory), „balistykę” (kamizelki i hełmy) oraz sprzęt OPBMR, czyli maski przeciwgazowe, odzież ochronną, filtropochłaniacze i rentgenoradiometry. Gdzie haczyk? Towar o zastosowaniu ściśle militarnym, przede wszystkim „czynne” uzbrojenie, nie jest dla każdego – do nabycia go wymagane jest posiadanie odpowiedniego pozwolenia. Człowiekowi z ulicy pozostaje – poza samochodami i sprzętem inżynieryjnym – taka drobnica jak szafy metalowe, stacje lutownicze, beczki stalowe, kurtki czołgisty, szelki do oporządzenia czy… futerały na szczoteczki do zębów (do wzięcia jedynie w pakietach po 200 sztuk).

Pożądana resztówka

W minionym roku obrót mieniem ruchomym przyniósł agencji ok. 33,3 mln zł. Przeszło 17,4 mln zainkasowano za sprzedaż mienia niekoncesjonowanego. Przychód z mienia dostępnego tylko dla podmiotów z koncesją MSWiA wyniósł 15,8 mln zł. Przychody na rok 2021 zaplanowano na ponad 41,5 mln zł (odpowiednio 18,5 mln i 23 mln).

Do końca września agencja wykonała plan w 83%, co świadczy o niesłabnącym zainteresowaniu ofertą. A co się dzieje ze zdobywanymi w ten sposób pieniędzmi?

– Zyski odprowadzamy na Fundusz Modernizacji Sił Zbrojnych RP i Fundusz Modernizacji Bezpieczeństwa Publicznego, prowadzony przez MSWiA – informuje Małgorzata Weber. Od rozpoczęcia przez agencję działalności na oba fundusze trafiło 1,97 mld zł, z czego większość (1,88 mld) przypadła w udziale wojsku. Bywały lata, że kasa z AMW stanowiła 10% wszystkich środków przeznaczonych na zakup nowego sprzętu lub modernizację już posiadanego. Trudno powiedzieć, co konkretnie za to kupiono – środki, jako składowe, wykorzystano przy większości transakcji realizowanych w ramach FMSZ. Gdyby użyć ich jednorazowo, obecnie wystarczyłyby na zakup pięciu najnowszych wersji F-16 z pakietem logistycznym i szkoleniowym. Biorąc pod uwagę średnią cenę z minionych 25 lat, kupilibyśmy 10-12 maszyn, czyli mocno niepełną eskadrę. Mało? Cóż, pamiętajmy, że współczesne uzbrojenie – zwłaszcza amerykańskie – jest koszmarnie drogie, także w użyciu. Roczna eksploatacja posiadanych przez nas 48 F-16 to koszt miliarda złotych. Tyle też, mniej więcej, wydajemy na rokroczną odbudowę zapasów amunicji dla całych sił zbrojnych. Pieniądze z AMW w obu przypadkach starczyłyby zaledwie na dwa lata. Ale któż by nie chciał takiej „resztówki”?

m.ogdowski@tygodnikprzeglad.pl

Fot. Agencja Mienia Wojskowego

Wydanie: 2021, 49/2021

Kategorie: Kraj

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy