Łapanka u ginekologa

Łapanka u ginekologa

Policja z Lublińca pod Często­chową zatrzymała dwóch lekarzy – ginekologa i anestezjologa. To pierwszy taki przypadek w Polsce wejścia do prywatnego gabinetu. Od czasu, gdy obowiązuje zao­strzona ustawa antyaborcyjna, tyl­ko opowiadano, bardziej w ra­mach czarnego humoru, że trzeba będzie powołać policję ginekolo­giczną, która zajmie się kontrolą prywatnych gabinetów.

Z danych Ministerstwa Zdrowia wynika, że w ubiegłym roku doko­nano w polskich szpitalach 310 aborcji, co jest wynikiem rekordo­wo niskim. Tym, że popołudniami wykonuje się dziesiątki tysięcy aborcji w podziemiu, nikt nie chce się przejmować.

Ogólnie wszyscy dostosowali się do sytuacji. Nie ma skarg do rzecznika praw obywatelskich, nikt już nie nawołuje do referen­dum w tej sprawie, choć cztery la­ta temu, gdy była to głośna propo­zycja, sześciu na dziesięciu Pola­ków uważało, że jest to sensowne rozwiązanie problemu. Polskie de­legacje rządowe jeżdżą na mię­dzynarodowe konferencje i opowiadają, jak to Polki przestały przerywać ciążę. Tacy Francuzi, którzy bezwzględny zakaz znieśli 25 lat temu, oglądają nas jak ne­andertalczyków.

Wszyscy dostosowali się do sy­tuacji, a tu policjanci z Lublińca weszli do gabinetu. Wywołało to oburzenie Federacji na rzecz Ko­biet i Planowania Rodziny, a rzecznik policji musiał się tłuma­czyć, że kobieta była już w pła­szczu, więc w całej akcji nie było nic poniżającego. Chyba po raz pierwszy muszę się nie zgodzić z Wandą Nowicką z Federacji i uspokoić Pawła Biedziaka z Ko­mendy Głównej. Moim zdaniem, tam gdzie dokonuje się tak po­ważne przestępstwo jak zabój­stwo, a za takie nasze prawo uważa aborcję, nie można zasta­nawiać się, czy przestępca jest bez majtek, czy bez płaszcza. Trzeba działać. “Akcja w Lublińcu to przykład sprawnego działania policji” – skomentował wydarzenie Paweł Wosicki, prezes Polskiej Federacji Ruchów Obrony Życia.

I ma rację. Aborcja jest zakazana, więc trzeba ją ścigać, trzeba zdo­być materiały dowodowe, zatrzy­mać sprawców. I to się w Lublińcu udało.

Kobieta ma około czterdziestki, mato zarabiającego męża i czwo­ro dzieci. Gdyby w Polsce obowią­zywały przepisy europejskie, za­pewne mogłaby poddać się zabie­gowi w państwowym szpitalu. Za­pewne mogłaby się powołać na “względy społeczne”, udowodnić swoją dramatyczną sytuację ma­terialną, uniemożliwiającą macie­rzyństwo. Zapewne mogłaby, ale w Polsce obowiązują inne przepi­sy, i trzeba ich przestrzegać.

Tak, cieszę się z akcji policjan­tów, bo być może wyrwie nas ona z letargu. Niestety, równocześnie podejrzewam, że była to tylko ak­cja pokazowa, takie tupnięcie na podziemie. A szkoda, bo tylko ta­kie akcje byłyby w stanie uświado­mić społeczeństwu, że ustawa an­tyaborcyjna jest kuriozalnym two­rem, który trzeba zmienić, a nie przystosowywać się do niego. Mo­że akcja policjantów w Lublińcu uświadomi nam, że naprawdę nie jesteśmy skazani do końca życia na nieludzkie przepisy?

 

Wydanie: 05/2000, 2000

Kategorie: Kraj

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy