Łapówka za leczenie

Łapówka za leczenie

Pieniądze dajemy za operację, lepszą opiekę, przyjęcie do szpitala, nawet za informację o stanie zdrowia chorego

Jakbyśmy żyli na dwóch planetach. Polacy twierdzą, że dają łapówki lekarzom, oni że nie biorą, a jeśli już – są to zrozumiałe wyrazy wdzięczności.
W 1999 r. do dawania przyznawało się 18% ankietowanych, rok później – 21%, w tym roku co trzeci pacjent deklaruje, że wręczał pieniądze lub prezenty.
Wręczający (przeważnie osoby z wyższym wykształceniem, ruchliwe społecznie, a więc mające kontakt z korupcją) czują się bardziej usprawiedliwieni – działają pod przymusem albo w obawie, że brak takiego kroków zaszkodzi im bądź najbliższym. Wreszcie w przekonaniu: „Ogólnie wiadomo, że tak się załatwia podobne sprawy”. Tak twierdzi 38% respondentów. Powszechne jest też przyzwyczajenie – kto raz dał i zorientował się, że jego leczenie nagle się poprawiło, będzie dawał zawsze. Wręczający to najczęściej „zadowoleni recydywiści”. Nie składają reklamacji. Dali i dostali.
Lekarze, po politykach, uważani są za najbardziej biorących. Dopiero za nimi znaleźli się urzędnicy i policjanci.
Jest jeszcze jedna oczywista prawidłowość. Im człowiek częściej choruje, tym częściej daje. I co ciekawe, korupcja jest odbiciem pauperyzacji społeczeństwa. Otóż dajemy coraz częściej, ale nie coraz więcej. Kwoty nie rosną.
Ponad jedna trzecia pytanych przyznaje się do wręczenia prezentów bądź pieniędzy pracownikom służby zdrowia, z tego więcej niż raz 52%. Spośród wręczających 70% uznało, że najlepsze będą pieniądze. Czasem były to sumy niewielkie, ale aż 18% dało ponad 500 zł. Dwie osoby wymieniły sumę 10 tys. Pieniądze wręczano za lepszą opiekę, przeprowadzenie operacji, przyspieszenie zabiegów, przeskoczenie w kolejce do usługi medycznej i przyjęcie do szpitala. W rubryce „inne usługi” respondenci wymieniali szczególną opiekę przy porodzie, zgodę na cesarskie cięcie, uzyskanie renty, zdobycie zaświadczenia do pracy, a nawet elementarną informację o stanie zdrowia chorego.
Wszystko ma swoją cenę. Za usługi szpitalne płacimy jak w eleganckim butiku – kosztują one nawet i tysiąc złotych. Dziesięć razy tańsze jest zwolnienie z pracy. Popularny banał.

W szpitalu biorą najchętniej

Łapówki dajemy najczęściej w szpitalach – lekarzom prowadzącym i ordynatorom, bo jak mawiał jeden z nich: „Łóżko ma cztery nogi, a każda kosztuje”.
Na pytanie, jak respondent się zorientował, że należy wręczyć pieniądze, tylko 8% stwierdziło, że powiedziano im wprost, zażądano tego. Większość Polaków kierowała się przekonaniem, że tak trzeba. Inni o takim obyczaju dowiedzieli się od pacjentów, doradził im ktoś z rodziny lub sam lekarz delikatnie podpowiedział ten krok. Ale nie był nachalny.
Pielęgniarki dostają rzadziej, przeważnie mniejsze sumy lub przeciętne prezenty. Wśród przedmiotów od lat obowiązuje standard: koniaki, słodycze i kryształy. Zdarzały się usługi, np. sprzątanie.
Respondenci nie mają wątpliwości, że są to łapówki, szczególnie gdy dają powyżej 500 zł, a „biorcą” jest lekarz lub ordynator przed rozpoczęciem leczenia. Ale jeśli do jednoznacznych odpowiedzi doda się tych, którzy dawali po operacji – a były to przedmioty, i to nie za drogie – przekonanie, że bierze się udział w korupcji, nie jest już tak powszechne. 47% twierdzi, że to, co dali, było łapówką, 42% – wdzięcznością. Przecież zawsze staramy się usprawiedliwić nasze poczynania. A poza tym czasami naprawdę chcemy podziękować za zdrowie.

Wdzięczność wyleczonego

Co innego widzą lekarze. Ich zdaniem, bronią się, jak mogą przed natrętnymi pacjentami. Ale raczej nikt im nie daje, więc nie ma co mówić o korupcji. Jednak 11% przypomniało sobie, że ktoś coś chciał im dać. Tylko 5% wiedziało, że są to pieniądze. Jeśli w końcu wezmą, to z całkiem czystym sumieniem. 87% uważa, że były to wyrazy wdzięczności, tylko 2% użyło określenia łapówka. Zdarzają się i inne epitety: „jałmużna, kelnerski napiwek, pomoc w przetrwaniu, uspokojenie własnego sumienia przez pacjenta, kłopotliwy wyraz wdzięczności, bo nie piję kawy i nie jem słodyczy”. W tych incydentalnych wypowiedziach sporo jest pogardy.
Łagodniej ocenia się „coś” przyjęte po zakończeniu leczenia. 10% lekarzy uznało, że takie branie jest niedopuszczalne, jednak aż 86% sądzi, iż taka sytuacja jest możliwa. Bezwzględnie podsumowuje się tych, którzy przyjęli jakąś kasę za „przyspieszenie reglamentowanych, deficytowych zabiegów”. 79% uważa, że jest to niedopuszczalne. 96% nie wyobraża sobie koperty pobranej przed rozpoczęciem leczenia.
No to kto bierze pieniądze za operacje?
Ponieważ odpowiedź na to proste pytanie jest taka trudna, przeprowadzenie ankiety w tym środowisku nie poszło łatwo. Wielu pracowników służby zdrowia po prostu odmówiło jej wypełnienia. Wykręcano się brakiem czasu, twierdzono, że analizy nic nie dadzą, że pytania godzą w środowisko lekarzy.
Najbardziej podatni i wyrozumiali wobec zjawiska „da, to go wyleczę” są lekarze ze szpitali. Potrafią nawet powołać się na niejasny 66 art. Kodeksu Etyki Lekarskiej: „Lekarz ma prawo umawiać się co do wysokości honorarium przed rozpoczęciem leczenia”. Potrafią powiedzieć, że jeśli kwota nie przekracza tysiąca złotych, nie jest łapówką. Czujnie też obserwują swoich przełożonych. Uważają, że ordynatorzy dostają więcej. I to dopiero jest, ich zdaniem, oburzające. Spostrzeżenie całkiem słuszne, bo pacjenci przyznają, że ordynatorzy otrzymują najgrubsze koperty. Następni w kolejce są lekarze z długim stażem pracy, dyrektorzy i pielęgniarki.
Biorący o braniu nie rozmawiają w miejscu pracy. Ponad połowa uważa, że trzeba milczeć.
Lekarze poproszeni o skomentowanie korupcyjnej atmosfery wyjaśniali: „W ogóle nie poruszacie problemu, dlaczego lekarz musi brać prezenty…” Tu następował opis dramatycznej sytuacji materialnej.
I tak po jednej stronie mamy sfrustrowanych lekarzy, uwikłanych w zachowania, które często uznają za naganne, ale usprawiedliwione nędznymi pensjami. Po drugiej stronie są przestraszeni pacjenci, którzy sądzą, że lepiej dać i przeżyć.
Wszyscy twierdzą, że jedyną nadzieją jest gruntowna reforma służby zdrowia. Lekarze rozumieją ją jako podniesienie pensji, pacjenci – szybki dostęp do porządnych usług. 65% pytanych uważa, że możliwość wykupienia konkretnej usługi w szpitalu zmniejszyłaby korupcję. Dopóki to nie nastąpi, łapówki w szpitalach będą nadal zjawiskiem bardzo częstym. Wielu z nas dobrze zna to uczucie lęku i upokorzenia: czy w kopercie jest dostateczna suma, czy koniak to nie za mało? I najważniejsze: czy lekarz weźmie? Wielu z nas zna także późniejsze uczucie zdziwienia, ale i ulgi – jak łatwo wziął. Bo najważniejsze, że teraz lepiej lub szybciej będzie leczył.


Na podstawie raportu „Pacjenci i lekarze wobec korupcji w publicznej służbie zdrowia” dr Anny Kubiak, przygotowanego na zamówienie programu „Przeciw Korupcji” Fundacji im. Stefana Batorego. Wszystkie wykresy również pochodzą z tego raportu.

Wydanie: 2001, 50/2001

Kategorie: Kraj

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy