Las i morze leczą seniorów

Las i morze leczą seniorów

Obalmy mit, że zieleń czy woda są niewiele znaczącymi dodatkami do aktywności fizycznej


Dr Ewa Jarosz – naukowczyni z Uniwersytetu Warszawskiego badająca wpływ przestrzeni zielonych i niebieskich na seniorów


Od dawna wiemy, że przebywanie na świeżym powietrzu jest dobre dla człowieka. Ale zawsze akcentowano, że tylko aktywne przebywanie jest zdrowe, że najważniejszy jest ruch. A tu z ostatnich badań amerykańskich, brytyjskich, hiszpańskich i polskich nad wpływem niebieskich i zielonych przestrzeni na człowieka wynika zupełnie coś innego.
– Badania nad wpływem natury, również nasze, pokazują, że aktywność fizyczna nie jest warunkiem koniecznym, by czerpać korzyści z przebywania w lesie czy nad morzem. Ruch przynosi dodatkowy pożytek, ale nie od tego zaczyna się dobry wpływ przyrody na samopoczucie i na zdrowie. Poza tym długoletnie badania nad osobami w wieku 50 lat i więcej podważają powszechne przekonanie, że to aktywność fizyczna buduje zdrowie psychiczne. Ciąg przyczynowo-skutkowy zaczyna się nie od ruchu, ale od dobrego funkcjonowania poznawczego i psychicznego (dobry nastrój), które przekłada się na wyższy poziom aktywności fizycznej. Osoby doświadczające problemów psychologicznych czy poznawczych rzadziej są aktywne fizycznie. Z kolei ta niższa aktywność rzeczywiście potem rzutuje na ich pogarszające się funkcjonowanie poznawcze i koło się zamyka. Ten mechanizm oczywiście nie dotyczy tylko seniorów. I przeczy obiegowemu przekonaniu, że ruszam się i z tego powodu mam dobry nastrój. Może być też tak, że mam dobry nastrój i dlatego jestem aktywny fizycznie.

Wróćmy do wpływu natury – zieleni i wody – na człowieka.
– No właśnie, obalmy ten mit, że zieleń czy woda są niewiele znaczącymi dodatkami do aktywności fizycznej. Jest wręcz przeciwnie – one same w sobie mają ogromną wartość i wcale nie trzeba się ruszać, żeby doświadczyć pozytywnego oddziaływania niebieskich i zielonych przestrzeni na samopoczucie. Badania pokazują, że ludziom, którzy w laboratorium na ekranach oglądali naturę, istotnie obniżał się poziom stresu. Czyli wystarczy kontakt wzrokowy. A pomyślmy, ile bodźców niesie natura: śpiew ptaków, szum wiatru.

Są też bodźce zapachowe, np. zapach kwitnących drzew czy krzewów albo świeżo skoszonej trawy. Ten ostatni, co stwierdzono już dawno, podnosi kondycję intelektualną. Studenci wdychający zapach świeżo skoszonej trawy lepiej rozwiązywali testy.
– Poza tym niższy poziom zanieczyszczeń, jest też ciszej, czyli nie ma tzw. zanieczyszczenia dźwiękiem, hałasem, które obniża funkcjonowanie psychofizyczne. W moim badaniu wyszło jednoznacznie, że spacerując po ulicach, ludzie nie doświadczali tego dobroczynnego wpływu, jaki odczuwali, gdy np. byli w lesie.

Czyli czego?
– Obniżenia poziomu stresu i podniesienia poczucia zadowolenia. Co nie znaczy, że ruch na ulicy nie ma wartości. Ma. Dla starszych ludzi wychodzenie z domu jest bardzo ważne. Ale trzeba mieć świadomość, że różne miejsca mają różny wpływ. Poziom stresu, kiedy spacerujemy po ulicy, np. w drodze do sklepu, nie różni się od tego doświadczanego w pomieszczeniu – a przynajmniej nie u seniorów w moim badaniu.

Na zatłoczonej ulicy może rosnąć.
– Pewnie tak jest, zwłaszcza jeśli panuje hałas lub duży ruch. Wiele starszych osób boi się też przewrócić na ulicy, natomiast w otoczeniu natury doświadczało obniżenia poziomu stresu. W naszych badaniach mieliśmy także osoby, które nie spacerowały, tylko siedziały na ławce w lesie. Okazało się, że doznawały tych samych korzyści co aktywni fizycznie. To daje nadzieję ludziom z niepełnosprawnościami czy ograniczeniami ruchowymi, że również mogą skorzystać z dobrego oddziaływania przyrody, nawet gdy mają trudności z poruszaniem się czy w ogóle nie chodzą.

Ale seniorzy niechętnie się przedzierają do lasków.
– Tak, okazało się, że bliskość terenów zielonych wcale nie oznacza, że starsi ludzie będą z nich korzystać. Boją się dwóch rzeczy. Po pierwsze, jak już wspominałam, że się przewrócą. A po drugie, napaści, choć tego akurat my sami nie badaliśmy, ale pokazują to inne badania. Dlatego dobrze by było, żeby z wynikami naszej pracy zapoznali się decydenci miejscy i wiedzieli, że tereny zielone muszą być łatwo dostępne (czyli m.in. ścieżki muszą mieć w miarę możliwości równą nawierzchnię) i bezpieczne. W przeciwnym wypadku starsze osoby będą siedziały w domu, co będzie negatywnie wpływało na ich sprawność i samopoczucie psychiczne. Podsumowując, można tylko siedzieć na ławeczce w lesie, ale ławka pod blokiem to nie to samo.

Czyli wystarczy dotrzeć do ławeczki, usiąść na niej i już?
– W pewnym uproszczeniu – tak, chociaż to nie znaczy, że każdy doświadcza natury w ten sam sposób. Są badania, które pokazują zależność od doświadczeń człowieka na wcześniejszych etapach życia. Na przykład morze ma szczególnie uspokajający wpływ na ludzi, którzy w dzieciństwie spędzali czas nad morzem. Czyli ważne są nasza pamięć i skojarzenia z miejscem. Na pewno człowiek odbiera naturę na poziomie nie tylko zmysłów, ale również poznawczym, intelektualnym – czyli choćby w kontekście swoich przekonań i preferencji. Badania pokazują też, że różne rodzaje terenów zielonych, np. las czy łąki, wpływają na nas w różny sposób, co jest związane m.in. z tym, czy dana osoba mieszka na wsi, czy w mieście.

To znaczy?
– Drzewa bardziej działają na ludzi z miasta, a łąki na ludzi ze wsi. Z całą pewnością to oddziaływanie jest wieloaspektowe i na pewno będzie przedmiotem dalszych badań. Ale, co ważne, w naszej pracy dobroczynny wpływ natury odnotowaliśmy niezależnie od tego, czy badany był ze wsi, czy z miasta, a także bez względu na płeć, wiek i stan zdrowia.

Czy zieloną przestrzenią jest też przydomowy ogródek?
– U seniorów w naszym badaniu w przydomowych ogródkach poziom zadowolenia rósł, ale stres utrzymywał się na tym samym poziomie co w domu. Klasyfikacja ogrodów czy parków miejskich jako przestrzeni niebieskich lub zielonych jest problematyczna, bo one są bardzo zróżnicowane. Na przykład w niewielkim parku czy ogródku przy ulicy może być taki sam poziom hałasu czy zanieczyszczenia powietrza jak w przestrzeni miejskiej. Poza tym wpływ ogródka jest trochę inny. Dla wielu osób to obszar dużej aktywności, bo pielą tam, grabią, sadzą, obserwują, jak rosną rośliny. To bardzo ważne, zwłaszcza dla osób starszych. Badania wskazują, że takie osoby potrzebują swoich małych projektów i zadań, typu posadzę coś, zajmę się roślinami, mój ogródek zależy ode mnie. Bo to je angażuje psychicznie i fizycznie i mają poczucie sprawczości. Czyli ogródek pełni różne funkcje, ale niekoniecznie daje odprężenie. Jest tam często aktywność fizyczna, ekspozycja na światło słoneczne i na zieleń, ale to trochę coś innego. Działa korzystnie, jednak odmiennie niż las czy morze. I z reguły domowy ogródek nie jest w badaniach zaliczany do przestrzeni zielonych.

A miejskie parki?
– Nie uwzględniłam ich w swojej pracy jako przestrzeni zielonych. Na pewno nie dają tyle samo, ile uzyskamy w kontakcie z lasem czy morzem, ale park miejski i każdy zielony obszar w mieście ma swoją wartość. Na przykład z badań japońskich naukowców sprzed dwóch lat wiadomo, że ryzyko depresji wśród seniorów jest niższe w miastach z wieloma obszarami zielonymi.

Kogo pani badała?
– Osoby w wieku 65 lat i więcej – nasz najstarszy respondent miał 98 lat. W sumie 200 osób (kobiet i mężczyzn) z różnych miejsc w Polsce. Zebraliśmy ok. 3 tys. raportów na temat ich codziennych aktywności. Moje badanie było częścią większego projektu, który analizował różne sposoby radzenia sobie z problemami wieku starszego: psychicznymi i fizycznymi. Wiemy, że wiele osób starszych zmaga się z zaburzeniami lękowymi i depresją. Sprawdzamy, jakie czynniki, modyfikowalne na poziomie jednostkowego stylu życia – czyli coś, co każdy z nas może zrobić – wpływają na samopoczucie. Kontakt z przestrzeniami zielonymi i niebieskimi wydaje się jednym z takich czynników.

Mogliśmy oddzielić wpływ lasu od wpływu aktywności fizycznej czy wpływu obecności przyjaciół lub rodziny, bo seniorzy często spacerowali w towarzystwie bliskich. Dzięki temu mamy pewność, że niższy poziom stresu wynikał z ekspozycji na naturę, choć faktem jest, że dodatkowo obniżał się dzięki obecności bliskich. Spacer w lesie z przyjaciółką wiązał się więc z niższym poziomem stresu niż spotkanie z tą samą osobą w domu czy w kawiarni – choć oba doświadczenia dawały podobny poziom zadowolenia.

A co podwyższało poziom stresu u seniorów?
– Wizyta u lekarza. Kontakt ze służbą zdrowia zawsze generował wielki wzrost stresu. Także pójście na cmentarz. Poza tym kilka przypadkowych, przykrych wydarzeń, które akurat udało nam się uchwycić w badaniu, np. smutna informacja telefoniczna.

Badaliście również poziom zadowolenia seniorów.
– Generalnie poziom zadowolenia (czyli na ile podobało im się to, co robią) zwiększał się u seniorów po wyjściu z domu. Nawet jeśli to były tylko zakupy czy spacer po mieście. Ale wyższe zadowolenie nie oznaczało niższego stresu. Stres na spacerze w mieście utrzymywał się na podobnym poziomie jak w domu. Tylko kontakt z naturą powodował, że jednocześnie wzrastało zadowolenie i obniżał się poziom stresu.

Wiemy, o ile się zmniejszał?
– Prawdopodobieństwo doświadczenia stresu w lesie lub w pobliżu wody było zredukowane o 80% w porównaniu z doświadczaniem stresu w pomieszczeniu (przede wszystkim w domu). Nasze badanie było krótkie, bo trwało tydzień. Obserwowaliśmy poziom stresu w danym momencie i w konkretnym otoczeniu.

Jak często trzeba chodzić do lasu, żeby natura zadziałała?
– W wielu publikacjach naukowych pada pytanie o częstość ekspozycji i czy to ma znaczenie. Stoi za nim przekonanie, że jak wyjdę do lasu raz, zapewne nic to nie da, że trzeba wychodzić regularnie, żeby nastąpiła jakaś zmiana. Nie ma na to jednoznacznej odpowiedzi. Część badań rzeczywiście podkreśla, że dobroczynny wpływ zielonych i niebieskich przestrzeni to efekt regularnej ekspozycji. Ale inne badania, takie jak nasze, pokazują, że nawet jednorazowy kontakt wiąże się z niższym poziomem stresu. Warto dodać, że nasze badanie realizowane było zimą i wczesną wiosną. Można się spodziewać, że wpływ natury latem jest silniejszy. Mimo to nawet zimą wiąże się z redukcją stresu i wzrostem zadowolenia w tym konkretnym momencie. Natomiast częstotliwość kontaktu najprawdopodobniej ma znaczenie w odniesieniu do korzyści długoterminowych.

Jak długo trzeba siedzieć na tej ławce w lesie? Ile minut musi trwać spacer nad morzem, żeby był efekt?
– Nie ma jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie, bo na samopoczucie wpływa bardzo wiele czynników. W naszych badaniach widać zależność poziomu zadowolenia od pory dnia – jest ono wyższe po południu. Znaczenie ma również indywidualne nastawienie czy wcześniejsze doświadczenia, jak wspomniany już przeze mnie pobyt nad morzem w dzieciństwie. Myślę, że ważne jest także, aby wychodząc do lasu czy nad morze, po prostu przestać zerkać na zegarek i przestawić się na tzw. czas wydarzeń – jak w społeczeństwach pierwotnych. Czyli wyjdźmy z lasu, gdy słońce zacznie zachodzić, przejdziemy ścieżkę do końca albo poczujemy, że już nam wystarczy.

Czy naukowcy wiedzą, dlaczego natura tak dobrze działa?
– Tych czynników na pewno jest wiele, myślę, że nie wszystkie jeszcze są znane, ale zbadano, że kolory zielony i niebieski działają na nas relaksująco. Przy czym niebieski jest bardziej odprężający dla oczu niż zielony. Z całą pewnością przyroda czy otoczenie wpływa na mózg już na poziomie pozapoznawczym lub neurologicznym. Na przykład są badania, które pokazują, że wśród dzieci dorastających na obszarach miejskich częstotliwość występowania tików jest wyższa. Ponieważ te badania były prowadzone w Chinach, może to być związane z poziomem zanieczyszczenia powietrza w miastach. Są też badania europejskie pokazujące zróżnicowanie w częstości występowania różnych zaburzeń nastroju w zależności od płci, temperatury i nasłonecznienia. Jest multum czynników i nie ma prostej czy uniwersalnej zależności.

Termin zielone i niebieskie przestrzenie stał się ostatnio bardzo modny, a badania wpływu przyrody na człowieka nasiliły się. Dlaczego?
– Myślę, że zaczęliśmy bardziej doceniać naturę, która jest zagrożona. A nauka stara się dawać rzetelne informacje także decydentom, politykom, pokazując wagę obszarów zielonych i niebieskich dla zdrowia publicznego. Chcemy uświadomić, jak bardzo natura jest nam potrzebna. Taka była też motywacja do podjęcia moich badań. Choć nie tylko. Chciałam przede wszystkim dać seniorom praktyczne wskazówki, co mogą zrobić, żeby poczuć się nieco lepiej.

Czy pandemia miała wpływ na tego rodzaju badania?
– Zwiększone zainteresowanie niebieskimi i zielonymi przestrzeniami zaczęło się dużo wcześniej. Natomiast w pandemii w Polsce obserwowaliśmy, jak bardzo potrzebne są takie badania. Zamykanie lasów, a zwłaszcza wielomiesięczne izolowanie seniorów w domach opieki społecznej udowodniły, że decydenci nie mają pojęcia o wpływie natury na człowieka i niewiele wiedzą o podstawowych potrzebach ludzi starszych. Można było rozwiązać to lepiej i bardziej po ludzku, nikogo przy tym nie narażając. W centrum Wiednia w miejskim parku, przy którym stoi dom seniora, wydzielono część terenu do wyłącznej dyspozycji osób starszych. Niestety, u nas chyba pokutuje myślenie, że kontakt z naturą to fanaberia albo aktywność stricte wakacyjna. Tymczasem należałoby raczej namawiać ludzi, żeby chodzili do lasu regularnie i niezależnie od grupy wiekowej. Wszystkie korzyści wynikające z kontaktu z naturą są darmowe i dostępne dla każdego.

m.piszcz@tygodnikprzeglad.pl

Fot. archiwum prywatne

Wydanie: 2022, 49/2022

Kategorie: Nauka

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy