Lato w szuwarach

Lato w szuwarach

Na polskich wodach wybudowano nielegalnie tysiące pomostów. Nikt za to nie odpowiada

Tradycyjnie po ostatnim szkolnym dzwonku Polacy ruszyli na urlopy. Z roku na roku przybywa amatorów wypoczynku w zacisznym zakątku, z dala od ludzi, z kawałkiem prywatnej plaży. Niemal każdy Kowalski posiadający domek letniskowy lub gospodarstwo agroturystyczne nad jeziorem i rzeką ma też pomost. Raz jest to zwyczajna kładka z paru desek na kołku, innym razem całkiem wypasione molo. W obu przypadkach taką inwestycję powinien zalegalizować, bo rzeki i jeziora są własnością skarbu państwa.

Tymczasem pomostów wybudowanych na dziko wciąż przybywa, a ich właściciele rzadko kiedy zostają ukarani za tzw. samowolę budowlaną. Prawa nie szanują nie tylko chłop z mazurskiej wsi czy pospolity mieszczuch, ale także prominentni politycy i lokalni notable.

„W celu ograniczenia zjawisk budowy nielegalnych pomostów, które w ostatnich latach przybrało w całej Polsce (…) niepokojące rozmiary, Zarząd Główny Polskiego Związku Wędkarskiego wielokrotnie występował z wnioskami i propozycjami zmian w zapisach obowiązującego prawa, w tym również w obecnie procedowanym przez Sejm RP projekcie ustawy Prawo wodne”, napisał dr inż. Marcin Mizieliński, rzecznik prasowy ZG PZW.

Prawo na wodzie pisane

W rozumieniu przepisów pomost to „urządzenie wodne, które służy do korzystania z zasobów wodnych”, a jego budowę i funkcjonowanie regulują Prawo wodne i Prawo budowlane, dzieląc pomosty na dwie kategorie. Do pierwszej zaliczane są pomosty, których długość całkowita wynosi do 25 m, a wysokość, liczona od korony pomostu do dna akwenu – do 2,5 m. Na większe konstrukcje – to druga kategoria – potrzebne jest pozwolenie na budowę. Dodatkowym warunkiem jest to, aby takie obiekty służyły do cumowania łodzi, kajaków i jachtów, a także do uprawiania wędkarstwa i rekreacji. Szczegółowo określone są również warunki BHP, np. grubość desek i szerokość szczelin pomiędzy nimi.

Aby inwestycja miała wszelkie cechy legalności, jej właściciel musi zmierzyć się ze skomplikowaną procedurą administracyjną, jak przy budowie domu. Ale ani w trakcie robót, ani po ich zakończeniu nikt nie sprawdza, czy pomost powstał zgodnie z planem.

Obecnie obowiązujące przepisy Prawa wodnego pozwalają także na legalizację pomostów wykonanych bez pozwolenia. O tym decyduje starosta, który za wydanie takiej decyzji pobiera opłatę w wysokości 2170 zł.

Pismo goni pismo

Agnieszka Głuchowska-Nosko z Białegostoku postanowiła działać zgodnie z prawem. Posiada dom letni nad jeziorem Krzywe w otulinie Wigierskiego Parku Narodowego.

– Na informację o tym, że na budowę prywatnego pomostu potrzebna jest jakakolwiek zgoda, natknęłam się przypadkowo w internecie – opowiada. – Gdy szukałam majstra, przeglądarka wyświetliła linki Prawo wodne i Prawo budowlane. A z nich jednoznacznie wynikało, że muszę tę inwestycję zalegalizować w urzędach. Zdziwiłam się, że o budowie nieskomplikowanej technicznie konstrukcji z kilkudziesięciu desek decydują: starosta, wójt, marszałek, wojewoda, inspektor budowlany itd.

We wrześniu 2016 r. odebrała od wójta gminy Suwałki decyzję o warunkach zabudowy i zagospodarowania terenu. Kilka dni później zawarła umowę z Gospodarstwem Rybackim Polskiego Związku Wędkarskiego w Suwałkach, dzierżawcy wód od skarbu państwa, które zobowiązało ją do „corocznej zapłaty odszkodowania służącego naprawianiu szkód rybackich lub wykonaniu przedsięwzięć służących zarybianiu wód oraz na zakup materiału zarybieniowego”. Wartość tych zobowiązań rybacy wycenili na 162 zł rocznie. W zamian zrezygnowali z połowów sprzętem rybackim w promieniu 20 m w okresie eksploatacji pomostu.

Kolejną decyzję wydał dyrektor Wigierskiego Parku Narodowego. „(…) Lokalizacja planowanej w otulinie parku inwestycji rekreacyjnej (…) nie stanowi zagrożenia mogącego wywołać zmiany w składnikach chronionej przyrody”, napisał w postanowieniu.

Starosta suwalski pozytywnie rozpatrzył wniosek o wydanie pozwolenia wodnoprawnego. – Poczułam ulgę, bo aby złożyć wniosek, trzeba było opracować skomplikowaną dokumentację techniczną. Próbowałam zrobić to sama, ale w końcu wynajęłam geodetę z uprawnieniami budowlanymi – wspomina pani Agnieszka.

Dokumentacja operatu wodnoprawnego liczyła kilkanaście stron. Trzeba było opisać m.in. charakterystykę wód objętych pozwoleniem, uwzględnić ustalenia wynikające z planu gospodarowania wodami na obszarze dorzecza Niemna i warunków korzystania z wód regionu wodnego, informację o formach ochrony przyrody, określić wpływ inwestycji na wody powierzchniowe i podziemne oraz stan tych wód i realizację celów środowiskowych.

Tymczasem z Wojewódzkiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych w Białymstoku nadeszła zgoda na budowę. Kilka tygodni później marszałek podlaski dorzucił swoje postanowienie w „zakresie uzgodnień melioracji wodnych projektu decyzji o warunkach zabudowy”, który zgłosił wójt Suwałk, co oznaczało, że na wyznaczonych gruntach pod wodą można prowadzić prace budowlane.

Po kilku miesiącach białostocki zarząd melioracji, w imieniu marszałka województwa podlaskiego, przedstawił pani Agnieszce projekt umowy na dzierżawę gruntu i 28 lutego 2017 r. umowę podpisano na czas nieokreślony – tym razem nieodpłatnie.

W marcu 2017 r. kropkę nad i postawił wojewoda podlaski, który „nie zgłosił sprzeciwu do zamiaru wykonania robót budowlanych”. Tym samym zakończyła się długa droga gromadzenia dokumentów.

W mętnej toni

Takich problemów nie mają „właściciele” pomostów, którzy postanowili wszystko zrobić bez żadnych pozwoleń. Ryzyko poniesienia jakiejkolwiek kary jest znikome, bo liczba instytucji i przepisów prawnych powoduje chaos kompetencyjny na wszystkich szczeblach władzy. Nie ma takiej jednostki, która by skupiała wszystkie narzędzia do kontroli i walki z nielegalną praktyką. To sprawia, że dzikimi budowlami wodnymi mało kto się przejmuje. – W naszej pracy opieramy się wyłącznie na donosach – przyznał szczerze proszący o niepodawanie danych szef państwowego urzędu na szczeblu wojewódzkim. Nieoficjalnie potwierdzili to rozmówcy z jednostek samorządowych. Kto więc konkretnie odpowiada za pomosty?

Obowiązek wydawania decyzji o likwidacji nielegalnego pomostu (art. 64a ustawy Prawo wodne) ciąży na starostwach, ale – jak podkreślają pracownicy urzędów odpowiedzialnych m. in. za gospodarkę wodną – nie mają umocowań prawnych do czynności kontrolnych.

Jak podał starosta Szczepan Ołdakowski, w powiecie suwalskim prowadzono trzy postępowania. Dwa pomosty zostały rozebrane przez właścicieli, jedno postępowanie legalizacyjne jest w toku. „Starosta nie posiada wiedzy na temat nielegalnie wybudowanych pomostów. (…) Zgodnie z art. 156 ustawy Prawo wodne kontrolę gospodarowania wodami wykonuje prezes Krajowego Zarządu Gospodarki Wodnej”, napisał starosta suwalski.

Podobnych odpowiedzi udzieli starosta augustowski i giżycki. Jerzy Bujno, naczelnik Wydziału Ochrony Środowiska Gospodarki Wodnej i Rolnictwa starostwa w Giżycku zacytował art. 157 ustawy Prawo wodne, który mówi: „Kontrolę wykonują prezes Krajowego Zarządu, dyrektorzy regionalnych zarządów oraz upoważnieni przez nich pracownicy, odpowiednio Krajowego Zarządu i regionalnych zarządów, zwani dalej »„inspektorami«”.

Dodał, że w wyniku kontroli przeprowadzonych przez uprawnione instytucje (w tym urząd marszałkowski) na terenie powiatu giżyckiego np. w 2010 r. ujawniono osiem nielegalnych pomostów, w 2014 r. – 12, a w 2016 r. – dziewięć. Skalę tego „sukcesu” trudno skomentować.

Zapytaliśmy więc prezesa Krajowego Zarządu Gospodarki Wodnej o działania, jakie podejmował w sprawie likwidacji nielegalnych pomostów. Naczelnik Tomasz Kiedryński odpowiedział: „(…) Ustawa Prawo wodne uprawnia zarówno prezesa KZGW, jak i dyrektorów Regionalnych ZGW do przeprowadzania kontroli gospodarowania wodami. W ramach kontroli (…) mogą być jedynie identyfikowane podejrzenia o nielegalnym wykonaniu pomostu lub zajęciu gruntu bez stosownej umowy. Potwierdzenia tego faktu może dochodzić właściciel wody i pokrytego tą wodą gruntu. Ograniczenia służb liniowych RZGW pozwalają jedynie na przeprowadzenie wyrywkowych kontroli w powyższym zakresie. (…) Prezes KZGW, jak i dyrektorzy RZGW nie posiadają instrumentów prawnych umożliwiających nakazanie likwidacji nielegalnej zabudowy. Jednostki te mogą zwrócić się do właściwych organów (starosta – przepisy Prawa wodnego, organy nadzoru budowlanego – przepisy Prawa budowlanego), zawiadamiając o podejrzeniu wykonania nielegalnej zabudowy. Przypadki zajęcia pokrytego wodą gruntu bez umowy użytkowania mogą być kierowane wyłącznie do sądu w ramach pozwu cywilnego.
Trudnością w przeprowadzeniu skutecznych postępowań dotyczących likwidacji nielegalnej zabudowy jest właściwe zidentyfikowanie właścicieli pomostów, wybudowanych bez zgody właściciela wody lub wbrew przepisom Prawa wodnego i Prawa budowlanego (…)”.

Naczelnik Kiedryński wspomniał, że „prawa własności skarbu państwa do wód płynących wykonują także marszałkowie województw”.

Co więc na to marszałkowie?

W imieniu marszałka podlaskiego dyrektor Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych w Białymstoku Jan Puczyński zdawkowo poinformował, „że nie ma wiedzy co do ilości nielegalnych pomostów, a w przypadku zawiadomienia o istnieniu nielegalnego pomostu wzywamy właściciela do jego zalegalizowania lub rozbiórki”.

Bardziej optymistyczne wieści dotarły z Olsztyna. Ewa Labes-Kunicka, kierownik Biura Polityki Informacyjnej w Gabinecie Marszałka Województwa Warmińsko-Mazurskiego, napisała, że „Zarządy Melioracji w Olsztynie i Elblągu prowadzą działania ciągłe (przeprowadzają kontrole planowe oraz przy okazji wykonywania innych czynności służbowych) zmierzające do zawarcia umów użytkowania gruntów i ustalenia właścicieli nielegalnych pomostów”.

Z kolei Bożena Ulewicz, rzecznik prasowy wojewody warmińsko-mazurskiego, napisała krótko: „Urząd Wojewódzki nie dysponuje wiedzą na temat pomostów na gruntach pod wodą należącą do skarbu państwa. Taką wiedzę posiadają Powiatowe Inspektoraty Nadzoru Budowlanego. Przynajmniej do ich zakresu należy kontrola nielegalnie wybudowanych pomostów (samowola budowlana)”.

Warto dodać, że wojewoda ma instrumenty kontrolne, ponieważ podlega mu wojewódzki inspektorat nadzoru budowlanego.
Tajemniczy komunikat otrzymaliśmy z Wojewódzkiego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego w Białymstoku. Czytamy w nim: „(…) W celu likwidacji nielegalnych pomostów tutejszy organ zawarł niepisane porozumienie z dzierżawcami i osobami prawnymi sprawującymi nadzór właścicielski nad wodami stanowiącymi własność skarbu państwa o potrzebie informowania o sytuacjach niejasnych. Naszymi informatorami są niejednokrotnie Powiatowe Inspektoraty Nadzoru Budowlanego”.

Władza nic nie widzi

Działania organów administracji państwowej i samorządowej są niespójne i niewystarczające. Przede wszystkim nie mają one odpowiedniej wiedzy o tego rodzaju samowolach budowlanych. Państwo, cytując klasyka, na tym polu funkcjonuje teoretycznie i mimochodem nasuwa się skojarzenie z łowieniem ryb w mętnej wodzie. Znamienna jest wypowiedź pewnego znającego zagadnienie geodety: – Aby zlokalizować dzikie pomosty, wystarczy skorzystać z ogólnie dostępnych portali, np. geoportal.gov.pl, do którego upoważnieni urzędnicy mają specjalne aplikacje.

PS W Sejmie trwają prace nad nową ustawą Prawo wodne, która ma wejść w życie 1 stycznia 2018 r. Tym samym pojawią się nowe rozporządzenia dotyczące budowy pomostów oraz zasady z ich korzystania, zmienione zostaną także opłaty.

Wydanie: 2017, 29/2017

Kategorie: Kraj

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy