Łatwa zemsta

Kolejne gwiazdy odchodzą z publicznej telewizji. Konkurencja się cieszy. Jeszcze większą radość komercyjne, konkurencyjne media mogą odczuwać, czytając przedwyborcze sondaże. Pierwsze miejsce Platforma, trzecie Lewica i Demokraci.
Platformiarze od lat postulują prywatyzację TVP. Na początku częściową. Z biegiem lat całkowitą. Zamiast publicznej telewizji widzowie otrzymaliby rekompensatę. Programy o charakterze dotychczasowej „misji”, czyli oświatowe i kulturalne. Zamawiane przez ministerstwa, organizacje pozarządowe, samorządy. Przy okazji likwidacji ma ulec Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji. Całkowicie lub częściowo zastąpi ją mniejszy organ regulacyjno-kontrolny.
Z podobnymi pomysłami, jak czytam w „Rzeczpospolitej” w artykule Liliany Sonik „Innej demokracji nie będzie”, występuje Unia Pracy. Partia lewicowa. Podobno razem z koalicją Lewica i Demokraci chce zlikwidować abonament radiowo-telewizyjny, a w zamian wprowadzić finansowanie programów misyjnych przez ministerstwa w „telewizjach wszelkiej maści”.
Telewizja publiczna pod rządami PiS jest okropnie upolityczniona, ściągalność abonamentu spada, spada też oglądalność Programu 2 TVP. Ale to nie powód, by zarznąć telewizję publiczną.
Zacznijmy od abonamentu. Warto pamiętać, że telewizja utrzymuje się z niego w 30%, za to radio publiczne w 90%. Likwidacja abonamentu to śmierć radia publicznego, bo z reklam ono nie utrzyma się. Albo jego redukcja do obecnego Programu II Polskiego Radia, czyli radiowej literatury i niekomercyjnej muzyki. Skoro jednak nie można w Polsce skutecznie ściągać abonamentu, to weźmy radio publiczne, częściowo telewizję na garnuszek państwa. Wprowadźmy wariant bułgarski, czyli finansujmy media publiczne z corocznie uchwalanego przez Sejm budżetu. To może paradoksalnie odpolitycznić je. Wtedy dotacje muszą łączyć się ze wzmocnioną kontrolą parlamentu nad programem, jego pluralizmem, wykonywaniem misji przez media publiczne. Może prezesów mediów publicznych powinien wybierać Sejm? Teraz też ich wybiera, ale pośrednio. Wybierają Krajową Radę Radiofonii i Telewizji, wybierane przez nią rady nadzorcze. W efekcie odpowiedzialność rozpływa się.
Czy warto odchudzić telewizję publiczną? Jej krytycy zwykle porównują stany zatrudnienia w publicznej i w komercyjnych. Wtedy publiczna poraża ilością ludzi na etatach. Tyle że TVP to cztery telewizje w jednej. Każda nawet częściowa prywatyzacja TVP doprowadzi jedynie do jej osłabienia. I efektu salami. Mniejsza będzie słabsza dalej. Zamiast tego Zarząd TVP powinien przeprogramować istniejące programy, aby nie konkurowały ze sobą. Zastanowić się za to warto nad likwidacją TVP Polonia. Zamiast niej najlepiej wytransmitować, wprowadzić do sieci n kablowych Program 1 publicznej.
Zamawianie programów misyjnych w telewizjach komercyjnych na świecie źle się kończy. Nadawcy komercyjni honoraria za usługowo-misyjne kasują, a potem spychają je w najmniej oglądane pasma. Lepiej już odnotować kanały tematyczne: Kultura, Historia itp. Ale wszystkie te zamawanki nie zastąpią edukacji obywatelskiej, kulturalnej, popularnej, ogólnodostępnęj telewizji. Ludzie wyedukowani, bogaci znajdą sobie ofertę w kanałach tematycznych, biedni nie.
Obowiązkiem lewicy jest zapewnienie dostępu do kultury, właśnie młodzieży biednej, żyjącej poza centrami kulturalnymi. Tego żadne zamawianki nie zastąpią.
W przyszłym Sejmie dominować może Platforma. Na pewno wtedy wrócą pomysły prywatyzacji telewizji publicznej. Lewica do szybkich i szkodliwych rozwiązań ręki przykładać nie powinna.

Wydanie: 2007, 33/2007

Kategorie: Blog

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy