Lepszy zły pokój niż dobra wojna

Lepszy zły pokój niż dobra wojna

Czuję się zawstydzony, że używamy w Polsce określeń typu zgniły pokój. Bo to już słyszałem o porozumieniu mińskim

Dr hab. Marek Grela – dyplomata, ekonomista, były wiceminister spraw zagranicznych. W latach 2002-2012 pracował w Brukseli jako ambasador RP przy Unii Europejskiej, a następnie jako dyrektor ds. stosunków
transatlantyckich przy przedstawicielu unijnej dyplomacji Javierze Solanie. Obecnie współpracownik polskich i zagranicznych ośrodków studiów międzynarodowych, wykładowca akademicki oraz doradca dyplomatyczny KIG.

Czy porozumienie w Mińsku przyniesie Ukrainie pokój? Z polskich mediów mogę się dowiedzieć, że to klęska Ukrainy i Europy, sukces Putina, zgniły pokój itd.

– Ludzie, którzy za nic nie odpowiadają, mogą mówić wszystko. Konflikt osiągnął już taki poziom, że konieczne było jakieś działanie. A porozumienie w Mińsku nie jest ustępstwem wobec Rosji. To była sprawa nie ustępstwa, tylko odpowiedzialności.

Bo konflikt może rozlać się szerzej?

– On już jest sprawą Europy.

Jaką mamy alternatywę?

Więc Rosja górą?

– Nie używałbym, co u nas staje się nagminne, stwierdzeń, że Zachód ulega presji Rosji. Że to polityka ugodowa. Zachód nie ma powodów ulegania Rosji, mimo tych wszystkich problemów jest zjednoczony jak nigdy od czasu upadku Związku Radzieckiego. Także wbrew temu, co się sądzi i co wielu się wydaje, znacznie bliższe jest wspólne stanowisko europejsko-amerykańskie. Myślę, że Moskwa to sobie uświadamia.

I?

– I wie, że jeśli nie uda się zamrozić w tej chwili konfliktu, czyli zaprzestać działań wojennych, stanie wobec poważnego problemu, jakim będzie dostarczanie broni na Ukrainę. Chcę powiedzieć, że to jest opcja najgorsza. Ale przede wszystkim dla Ukrainy.

Dlaczego?

– Dlatego, że wojskowo tego problemu nie da się rozwiązać. I Zachód nie jest na tyle nierozsądny, by prowokować do wejścia w konflikt z Rosją. Głównym poszkodowanym będzie bowiem Ukraina. Nikt inny. Można przecież bez najmniejszego trudu wyobrazić sobie Ukrainę jeszcze bardziej okrojoną terytorialnie, zniszczoną, niefunkcjonującą jako państwo. To jest ta alternatywa!

John Kerry mówił podczas konferencji w Monachium wyraźnie: tego konfliktu metodami militarnymi nie da się rozwiązać.

– Tak również mówi prezydent Obama. Administracja Obamy od samego początku traktowała sprawę ukraińską jako problem europejski. W ogóle w tej chwili następuje przewartościowanie polityki bezpieczeństwa Stanów Zjednoczonych. Nie dotyczy ono tylko obecnej administracji, tak już zostanie, nawet gdy to Republikanie będą rządzić.Wyrazem tego przewartościowania jest m.in. podjęcie przez Amerykanów decyzji o dalszym zmniejszaniu obecności militarnej w Europie mimo konfliktu na Ukrainie.

A nie sądzi pan, że konflikt rosyjsko-ukraiński leży w interesie USA? W ten sposób osłabiona jest pozycja i Rosji, i Unii Europejskiej.

– Tego poglądu nie podzielam, dlatego że rywalizacja nie toczy się między Europą a Ameryką czy między Ameryką a Rosją. W tej chwili zainteresowanie Stanów Zjednoczonych skupia się na kierunku azjatyckim, na Chinach, to jest główny rywal Ameryki.

Czy na pewno antyamerykańska fobia Rosjan nie ma potwierdzenia w faktach?

– Bierze się ona z teorii spiskowej. Ale to też część polityki. To, że Victoria Nuland, asystent sekretarza stanu, w nagranej rozmowie z ambasadorem USA w Kijowie powiedziała mało elegancko o roli Europy w sprawie ukraińskiej…

Powiedziała: fuck EU.

– Czym bardzo Rosji pomogła.

Strony: 1 2 3 4

Wydanie: 08/2015, 2015

Kategorie: Wywiady

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy