Lewica bez wyborców, Polska bez lewicy

Lewica bez wyborców, Polska bez lewicy

Lewica nie protestowała, gdy ekipa premier Kopacz prywatyzowała spółkę PKP Energetyka, nie grzmiała, że z całej grupy PKP wyjmuje się i sprzedaje najcenniejsze srebra rodowe, co naród odbiera jako skok na kasę. Teraz mianowaniec PO, prezes PKP Jakub Karnowski, zapowiada, że pod młotek pójdzie PKP Intercity. Czyli sprzeda się to, w co już włożono i jeszcze włoży się ogromne publiczne pieniądze i co przynosi zyski, a inne, niedochodowe spółki zostaną na garnuszku państwa. Podaję przykład PKP, ale tak jest też z innymi branżami, bo taka jest po prostu filozofia prywatyzacji w III RP.

Lewica nie zaprezentowała odmiennej od platformianej wizji Polski XXI w. Wizji, jakiej oczekuje przeważająca część społeczeństwa – zwiększenia roli państwa, które nie będzie się wycofywać z kolejnych sfer życia społecznego. Potrzebne bowiem jest państwo, w którym zasad wolnego rynku nie będzie się rozszerzać na wszystkie dziedziny życia społecznego i w którym wolny rynek nie będzie coraz bardziej dzielił Polaków. Dlaczego nie mówiono np., że państwowe firmy (jeżeli już ich nie ma, to się je powoła) mogą budować mieszkania o jedną trzecią taniej niż deweloperzy – bo taki jest rzeczywisty koszt inwestycji? Dlaczego państwo ma nie robić tego, co innym się opłaca, i to nieźle? Dlaczego otwarcie nie głoszono, że będzie się wspierać polskie firmy? Dlatego, że unijne przepisy tego zabraniają? Nawet jeżeli tak jest, nikt z tego powodu nie wyrzuci nas z UE, nie ma obaw. Dlaczego nie mówiono, że nie będzie pobłażania dla unikających płacenia podatków, uciekających do rajów podatkowych? Dlaczego lewica nie przeciwstawiała się degradacji tzw. prowincji, nie udowadniała, że janosikowe ma sens? Dlaczego w praktyce odpuszczono sobie elektorat na wsi? Czyżby tam nie było ludzi o lewicowych poglądach albo takich, których państwo powinno wspierać? Dlaczego lewica nie głosiła, że jest przeciwna zamykaniu się elit? Co szkodziło lewicy mówić, że nie może być tak, by kontrolowany przez państwo bank, PKO BP, niczym się nie różnił od stricte komercyjnych? Pytania można by mnożyć.

Partia ekranowa

Lewicę zgubił uwiąd intelektualny, ograniczanie się do grona własnych działaczy. W niewielkim stopniu korzystano z wiedzy ludzi nauki, którzy nie wstydzą się swojej lewicowości, krytykują neoliberalizm i kapitalizm w polskim wydaniu i mają inny niż PO punkt widzenia na państwo i jego rolę. Czy ktoś może powiedzieć, kto z ludzi nauki, osób o znanych nazwiskach popierał Zjednoczoną Lewicę, nie będąc samemu na liście? Prof. Kołodko. I kto jeszcze? A przecież takich, którzy opowiadają się za państwem sprawiedliwości społecznej, jest wielu.

Zabrakło wreszcie lewicy bezpośrednich kontaktów z wyborcami. Była partią ekranową. Jej działacze, zadowoleni z obecności w telewizji, wypowiadali się niemal codziennie w sprawach, o których następnego dnia nikt już nie mówił, a nawet ich nie pamiętał.

Liderzy ugrupowań lewicowych szukali poparcia we wszystkich grupach społecznych, licząc na ich głosy. Tymczasem trzeba jasno powiedzieć, że ich wyborcami nie są frankowicze, bankowcy, grupy lepiej sytuowane (ci przede wszystkim głosują na PO), ale Polacy, którzy nie mają oszczędności w bankach, zarabiają niewiele, zostali wypchnięci na samozatrudnienie. Za słabo identyfikowano się z ruchem związkowym. Ilu w Zjednoczonej Lewicy jest autentycznych związkowców, reprezentantów załóg pracowniczych? Uznawanie za takiego posła Zbrzyznego musi budzić politowanie.

Lewica nie mówiła, że konstytucyjny zapis równości jest martwy. Bo jakie szanse na wygranie z potężną korporacją czy machiną państwową ma zwykły pracownik, człowiek zatrudniony na śmieciówce czy właściciel kilkuosobowej firmy? Żadne! I tak być nie może!

Do klęski wyborczej ZL przyczyniły się również sondaże. Gdyby zakazano ich przeprowadzania i publikowania wyników na tydzień przed wyborami, miałaby co najmniej 2% więcej głosów od wyborców, którzy ostatecznie poparli partię Razem. Czy tylko do tego nowego ruchu należy przyszłość lewicy? A może PO przejdzie na pozycje socjaldemokratyczne? Odpowiedź na te i inne pytania to już opowieść na inną okazję. Inne czasy.

Foto: Michał Dyjuk/Reporter

Strony: 1 2

Wydanie: 2015, 45/2015

Kategorie: Kraj

Komentarze

  1. Bronisław Morawski
    Bronisław Morawski 3 listopada, 2015, 12:41

    Bronisław Morawski

    Ile lewicowości w lewicy
    Powiem nieskromnie, klęski lewicy oczekiwałem od dawna (np. www. bronmor.pl i inne publikacje). Nie jestem więc zaskoczony.
    Żeby zobrazować, dlaczego ZL przegrała, w tym SLD, jako jej główny składnik, a także partia, która jest zasadniczo odpowiedzialna za tę katastrofę, przeprowadziłem analizę, aby zobaczyć, ile pierwiastka lewicowego zawierają czołowe do niedawna partie polityczne na tle PZPR. PZPR stanowi naturalny punkt odniesienia. Partia, która, jak się wydaje, powinna być najbliższa modelowi partii lewicowej.
    W analizie uwzględniłem 21 kryteriów (wartości) definiujących model partii lewicowej. Wartości te były w przeszłości realizowane przez różne partie lewicowe Są to:
    1. Naukowe planowanie rozwoju gospodarczego i społecznego,
    2. Kontrola państwa nad strategicznymi dziedzinami życia i gospodarki,
    3. Równoprawność wszystkich form własności środków produkcji,
    4. Postęp oparty na rozwoju nauki i techniki,
    5. Krzewienie naukowego światopoglądu,
    6. Równość jednostek wobec prawa,
    7. Zasada pełnego zatrudnienia lub renta socjalna,
    8. Humanizacja pracy (dezalienacja pracy),
    9. Redukcja nierówności ekonomicznych i wyzysku,
    10. Redukcja nierówności społecznych (dostęp do informacji, szkolnictwa, kultury, służby zdrowia),
    11. Polityka prorodzinna,
    12. Likwidacja nierówności ze względu na płeć i orientację seksualną,
    13. Likwidacja nierówności politycznych (równe prawa wyborcze),
    14. Uspołecznienie kultury (mecenat państwowy i umasowienie kultury),
    15. Zwalczanie nietolerancji na tle rasowym, religijnym, kulturowym itp.,
    16. Autonomia państwa wobec religii i ideologii (oddzielenie kościołów od państwa),
    17. Zwalczanie szowinizmu,
    18. Antyimperializm,.
    19. Antymilitaryzm,
    20. Wychowanie dla społeczeństwa (krzewienie postaw prospołecznych),
    21. Stosunek do tradycji lewicowej w Polsce.
    Każde z tych kryteriów wyceniłem na skali 0-10 pkt. Jeśli partia, w pełni spełniała w mojej ocenie kryterium otrzymywała 10 pkt, a partia całkowicie niespełniająca kryterium 0 pkt. Każda partia maksymalnie mogła osiągnąć 220 pkt, co stanowiło 100% lewicowości. Stosunek sumy uzyskanych punktów do ilości możliwych do uzyskania punktów mnożony przez 100 daje procent pierwiastka lewicowości w modelu.
    Ocenie poddałem PZPR, SLD, PiS i PO. Wynik jest następujący: PZPR – 79,5%, SLD – 43,3%, PiS- 36,6, PO – 31,0%.
    Jak widać, partia „modelowa” (PZPR) nie spełniała w pełni warunków lewicowości, choć była dość bliska ideału. Natomiast SLD brany za jej kontynuatora lub namiestnika okazuje się być partią bardzo słabo lewicową, niewiele różniącą się od partii uznawanych za prawicowe. Zasadniczo SLD, PiS i PO są podobne. SLD jest tylko nieznacznie bardziej odchylony w lewo.
    Jeśli przyjąć, że istnieje świadomy elektorat lewicowy, to przeprowadzona analiza wyjaśnia przegraną SLD i ZL. Po prostu, nie spełniają oni oczekiwań wyborców. Jeśli PiS dotrzyma słowa i zrealizuje swoje obietnice, to na skali WPL (współczynnik pierwiastka lewicowości) mocno przesunie się na lewo i umocni się na miejscu lidera partii ludzi społecznie i ekonomicznie upośledzonych, a więc tradycyjnego elektoratu lewicowego. Ponieważ elektoraty są zasadniczo bardziej pragmatyczne niż ideologiczne, to taki proces będzie na długo eliminował zapotrzebowanie na istnienie lewicy w sensie ortodoksyjnym.
    SLD niestety od samego początku zabiegał o pozycję partii systemowej i krótko mówiąc, szybko zszedł na przysłowie psy. Do tego obciążany przez prawicę odpowiedzialnością za PRL stawał się coraz bardziej niewiarygodny. Ta partia oraz ów, ze wszech miar nieudany twór, jakim jest Zjednoczona Lewica, straciły zdolność do przewodzenia potencjalnemu elektoratowi raz na zawsze. Tylko partia, która będzie zdolna do ostrego, niezafałszowanego zwrotu w lewo, może mieć szansę w przyszłości. Dziś już nie PRL jest największym, obciążeniem dla lewicy, lecz miraże z różnymi patologicznymi kanapami uzurpującymi lewicowość.
    Tę subiektywną analizę można łatwo zobiektywizować. Metodologiczne szczegóły takiego zabiegu z oczywistych względów pomijam.

    Bronisław Morawski
    http://www.bronmor.pl
    2.11. 2015 r.

    Odpowiedz na ten komentarz

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy