Tomasz Lis to już nie ten sam Lis, co rok temu. Rok temu rozbijał w puch rząd Marka Belki i lewicową ekipę. Dziś patrzy na tamten okres z refleksją. „Im czarniejszy obraz Polski malowano, tym bardziej prawdopodobne było, że władzę w Polsce przejmą radykałowie. A ponieważ miliony Polaków miały dość codziennego serialu o aferach z politykami w roli głównej, taką czarnym pędzlem namalowaną wizję Polski kupowały”, pisze w najnowszej książce „Polska, głupcze!”.
Sam tego chciałeś, Grzegorzu Dyndało! Czarny obraz dał władzę PiS i braciom Kaczyńskim. I teraz większość Polaków przeciera oczy ze zdumienia, kogośmy wybrali. Także Tomasz Lis: „Kto powiedziałby (rok temu), że zamiast nowych standardów rządzenia będzie TKM na nienotowaną wcześniej w Polsce skalę? Zamiast uniezależnienia mediów publicznych nastąpi skok na media, którego nie powstydziliby się panowie Kwiatkowski i Czarzasty? Zamiast budowania wspólnoty obywateli będziemy mieli język podziału, sporu, awantury i wrogości? Zamiast odwoływania się do nadziei będzie straszenie ludzi? Że rozpleni się na szczytach władzy język brutalnego chamstwa i podłej insynuacji? Że zamiast metodycznej walki z biurokracją będziemy mieli rozrost biurokracji? Że zamiast taniego państwa będziemy mieli państwo jeszcze droższe? Że zamiast państwa obywateli będziemy mieli państwo partii? (…) Że zamiast krzewienia wolności słowa będziemy mieli – jak powiedział Przemysław Gosiewski z PiS-u – „doskonalenie wolności słowa”. Trudno się było spodziewać, że zamiast budowy ducha kompromisu otrzymamy niemal codzienną porcję awantur. Że duch współpracy zostanie prawie unicestwiony, Polacy niemal dzień w dzień będą na siebie szczuci, a rządząca partia będzie słała narodowi przesłanie nienawiści do wszystkiego, czego nie może kontrolować”.
Celnie napisane.
RW
Tomasz Lis, Polska, głupcze!, Świat Książki, Warszawa 2006
Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy