Listy od czytelników nr 27/2017

Listy od czytelników nr 27/2017

Czy państwo powinno bronić taksówkarzy przed firmami takimi jak Uber?
To pytanie nasuwa mi na myśl abstrakcyjny problem w stylu: czy państwo powinno bronić producentów mebli kolonialnych przed dostawcami prostych, tanich regałów do samodzielnego montażu? Tak samo absurdalne byłoby każde posunięcie rządu w tej materii. Klient powinien sam wybrać, czy chce skorzystać z tańszego Ubera, jednocześnie pozbawiając się pewnych dogodności związanych z transportem taksówkowym, czy nie. Protesty taksówkarzy są dla mnie wyrazem cwaniactwa.

Arkadiusz Ośka

Interesuje mnie, czy stosując takie same reguły gry jak korporacje taksówkarskie (badania kierowców, licencje, dopuszczanie pojazdów do ruchu, taksometry, obowiązkowa znajomość topografii miasta, podatki itd.), Uber nadal byłby wobec nich konkurencyjny. Dzisiejsze zasady funkcjonowania taksówek gwarantują bezpieczeństwo pasażerów. Czy Uber także daje takie bezpieczeństwo?

Tadeusz Kalinowski

Ależ Uber może jeździć. Jego pracownicy zrobią sobie badania psychotechniczne, lekarz przebada, okulista przebada, krew pobiorą, urzędnik sprawdzi, czy nie byli karani za alkohol, kupią kasę fiskalną, terminal na karty płatnicze, wniosą opłaty. Wolny rynek i nie muszą być „wolni i wolniejsi”.

Janusz Malendowski

Raz na górce, raz pod górkę
W 25. numerze PRZEGLĄDU znajdujemy rzeczową ocenę wzlotów i upadków lewicy demokratycznej dokonaną przez dr. Sławomira Wiatra. Rok 1995 – Aleksander Kwaśniewski zostaje prezydentem, rok 1999 – wejście do NATO, rok 2001 – SLD zdobywa 41% głosów w wyborach parlamentarnych, rok 2004 – wejście do Unii Europejskiej. I nagle klapa. Grupa Marka Borowskiego wychodzi z SLD. Czy to był jedyny powód załamania się fali sukcesów SLD? A czy powrót do tamtych sukcesów w ogóle jest możliwy?

Moim zdaniem będzie to bardzo trudne zadanie, ponieważ dziś jest już zupełnie inny elektorat. To ludzie, którzy chcą wyrwać, ile jeszcze się da. Nie są to urodzeni w latach 20., których panowie hrabiowie nahajami do roboty gonili za psi grosz. Nie są to także urodzeni w latach 30. (jak ja), którzy odbudowywali kraj z ruin i ciągle go szanują. Dzisiaj łapie się młodych na byle co: restrukturyzację, mundur i szabelkę, „żołnierzy wyklętych” itd. A nawet muzykę – patrz Kukiz’15.

Roman Grabowski

Leki generyczne w transplantologii nie są mniej bezpieczne
Przeczytałem artykuł Ewy Rogowskiej pod elektryzującym tytułem „Płać albo umieraj” (PRZEGLĄD nr 20), który porusza sprawę wprowadzenia w Polsce do lecznictwa generycznych leków immunosupresyjnych, stosowanych m.in. u pacjentów po przeszczepach narządów i refundowanych przez Ministerstwo Zdrowia. Temat jest bardzo ważny i może wzbudzać ogromne wątpliwości oraz głęboki niepokój nie tylko pacjentów, ale także niektórych lekarzy prowadzących terapię tymi lekami.

Korzystając z mojej wiedzy i długoletniego doświadczenia zawodowego, chciałbym się odnieść do niektórych zagadnień poruszonych w artykule. Leki immunosupresyjne, które zostały wprowadzone na listę leków refundowanych przez NFZ w miejsce dotychczas refundowanych – to leki generyczne (odtwórcze). Lek generyczny jest odpowiednikiem leku oryginalnego (pierwowzoru) i może być produkowany przez różnych wytwórców (pod różnymi, zastrzeżonymi nazwami handlowymi) dopiero po wygaśnięciu ochrony patentowej (zazwyczaj nie dłuższej niż 25 lat) dla leku oryginalnego. Trzeba podkreślić, że lek generyczny jest farmaceutycznie biorównoważny z pierwowzorem, co oznacza, że ma takie same składniki farmakologicznie czynne i jest identyczny pod względem siły działania lub osiąganego stężenia, postaci leku i drogi podania.

Leki immunosupresyjne stosowane u pacjentów z przeszczepami są niezbędne do zapobiegania ich odrzutom, ale ich dawkowanie jest oparte na wynikach badań stężenia leków we krwi pacjenta – niezależnie od dawek leku. Inaczej mówiąc – dla pacjenta nie ma znaczenia, który lek jest mu podawany (dotychczasowy oryginalny czy generyczny), gdyż dla lekarza prowadzącego wskaźnikiem dawkowania jest stężenie. Jeśli pożądane (lecznicze) stężenie można uzyskać, podając pacjentowi lek generyczny, którego cena jest znacznie niższa (czasem do 60%) – a takie leki są właśnie refundowane przez NFZ – to za takie same sumy pieniędzy z budżetu państwa więcej pacjentów po transplantacji narządów może otrzymać niezbędne leki.

Leki generyczne zawierają dobrze znane, bezpieczne i skuteczne substancje, które wcześniej – przy produkcji leku oryginalnego – zostały bardzo dokładnie przebadane klinicznie. Opracowując jego recepturę, nie ma potrzeby ponownego sprawdzania ich działania oraz bezpieczeństwa. Jest to ogromna oszczędność dla producenta leku generycznego, czego konsekwencją jest znacznie niższa cena niż leku oryginalnego.

Zarówno leki oryginalne, jak i leki generyczne przed dopuszczeniem do stosowania u pacjentów muszą spełniać niezwykle rygorystyczne normy jakości wymagane przez odpowiednie instytucje (w USA jest to Food and Drug Administration, a w krajach Unii Europejska Agencja Leków – EMA).

Może się zdarzyć, że dzięki nowszym technologiom lek generyczny będzie nawet wyższej jakości niż pierwotny produkt oryginalny. Nie ma to większego znaczenia w przypadku stosowania leków immunosupresyjnych w transplantologii, ponieważ dobór dawek i częstotliwość ich podawania wylicza się na podstawie wyników ich stężenia w surowicy lub pełnej krwi u indywidualnego pacjenta.

Oznaczanie stężenia leków immunosupresyjnych nie należy do tanich badań, ale jest niezbędne do podtrzymywania odpowiedniej immunosupresji. Badania te stanowią ułamek całkowitych kosztów zabiegu transplantacyjnego. Częstotliwość wykonywania badań ustala lekarz prowadzący terapię, ale nie musi to być związane z koniecznością osobistej wizyty. Pacjent może mieć pobraną krew w miejscu zamieszkania, a próbka może zostać dostarczona pocztą do właściwego laboratorium, w którym wykonuje się takie oznaczenia. Wynik może być przesłany do lekarza zlecającego badanie oraz do pacjenta drogą elektroniczną w tym samym dniu. Taka logistyka próbek krwi do kontroli stężeń leków (nie tylko immunosupresyjnych) w surowicy krwi z powodzeniem była wykorzystywana od przeszło 30 lat w Pracowni Monitorowania Leków Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego UJ w Krakowie-Prokocimiu.

Dr farm. Jacek Nowak

Stosunek do starszych to stosunek do siebie w przyszłości
Tekst „Za starość naszą i waszą” (PRZEGLĄD nr 25) porusza ważny problem warunków życia osób sędziwych. Człowiek stary był kiedyś przekazicielem ciągłości kulturowej, zwyczajów, legend, tańców, pieśni, doświadczenia i mądrości. Współcześnie stracił tę rolę niosącą poważanie i szacunek. Dziś zdobywa prestiż, przystosowując się do młodej generacji, często ucząc się nowoczesnej techniki. Odseparowanie od świata przyrody, od naturalnego cyklu narodzin i przemijania sprawia, że tym trudniej godzimy się z ostatecznością. Nieuchronne zjawisko biologiczne traktujemy jako nieludzkie. Niechęć powoduje oddalenie pokoleń, a są one sobie wzajemnie potrzebne. Stajemy się barbarzyńcami. Tradycja ucieleśniona w ludziach sędziwych jest zarazem spoiwem pokoleń. Niepokój budzi brak atencji i pokory w obcowaniu ze starszymi. Stosunek do nich to zarazem stosunek do tradycji oraz do siebie samego w przyszłości. Młody człowiek w rezultacie tylko wymaga, nie dając niczego w zamian, nie wie, jak powinno być. Widzi w domu nie babcię czy dziadka, ale człowieka do wszystkiego, często służącą. Instrumentalnie traktuje rodzinę, kolegów, otoczenie, społeczeństwo.

Może nadszedł już czas, by przewartościować nasz stosunek do ludzi starszych? Jeżeli już musimy kogoś stawiać na pierwszym planie, proponuję, aby byli to ludzie sędziwi. Im – po przebytych trudach życia – więcej się należy niż tym, którzy dopiero w nie wchodzą.
Zastanawiam się nieraz, słuchając głosów w obronie dzieci nienarodzonych, czy ta wielka energia nie powinna być co najmniej zrównoważona inną – równie żarliwą – na rzecz stworzenia ludzkich warunków i właściwej atmosfery jeszcze żywym, ale – we wszystkich znaczeniach tego słowa – bezdomnym, opuszczonym i ludziom sędziwym. A można być opuszczonym nawet na łonie najbliższej rodziny.

Jerzy Kołomyjec, Bydgoszcz

Wydanie: 2017, 27/2017

Kategorie: Od czytelników

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy