Listy od czytelników Nr 34/2016

Listy od czytelników Nr 34/2016

Podpalacze Warszawy
Czas już skończyć z romantyczną historią o bohaterskich żołnierzach powstania warszawskiego ginących z uśmiechem na ustach. Niech w końcu przemówią historycy, a nie propagandziści. Niech przemówią fakty. Powstanie doprowadziło do niepotrzebnych ofiar wśród powstańców (18 tys. osób) i ludności cywilnej (180 tys.), miasto zniszczono w 85%, wielu ludzi trafiło do niewoli. Nie zgadzam się na propagandę powstania warszawskiego serwowaną przez większość mediów.
Lyks


Katują, bo mogą
Ludzie katują zwierzęta, bo nie ma żadnej kontroli. Zwierzęta powinny być rejestrowane, odpowiednie służby, np. straż miejska czy gminna, powinny co jakiś czas sprawdzać, kto i ile ma zwierząt, w jakim są stanie, czy są szczepione, czy nie. Powinny być też większe kary. Poza tym osobie, która znęcała się nad zwierzęciem, powinno ono zostać odebrane, a ona sama powinna płacić na jego utrzymanie.
Lucyna Pruszak


VII Konkurs pamiętnikarski pod hasłem „Napisz prawdę o sobie w czasach PRL”
Mazurskie Towarzystwo Naukowe w Ełku ogłasza konkurs na wspomnienia o życiu i pracy w czasach PRL. Jednym żyło się wtedy lepiej, drugim gorzej. Jedni mieli lepszą pracę, drudzy gorszą. Jedni zdobyli wykształcenie, drudzy tylko zawód. Jedni otrzymywali stanowiska, drudzy nie. Jaka była atmosfera w pracy? Jak było w waszym życiu prywatnym, rodzinnym? Napiszcie o tym. Tę historię trzeba koniecznie zapisać dla naszych dzieci i wnuków. Nie wstydźcie się swoich osiągnięć czy porażek. Wielu z was może się pochwalić sukcesami, które jeszcze do dzisiaj są widoczne w Ełku i nie tylko. Są jednak i takie osoby, które w tamtych czasach nie były zadowolone z warunków życia i pracy. Napiszcie, dlaczego i jak sobie radziliście. To także jest ważne.
Spisane wspomnienia przekażcie osobiście lub listownie do końca października 2016 r. na adres Mazurskiego Towarzystwa Naukowego w Ełku, 19-300 Ełk, ul. T. Kościuszki 23, II piętro, pok. 201. W sprawach niejasnych proszę się kontaktować z dr. Alfonsem Bobowikiem – tel. 87 732 10 43, kom. 514 998 103, e-mail: bobowik@wp.pl.
Wspomnienia zamieścimy w drugim tomie pamiętników.


Kto robi ludziom wodę z mózgu?   
W artykule „Kapitalizm bez znieczulenia” (PRZEGLĄD nr 31) Stefan Szpalerski chce udowodnić, że upadek przemysłu powstałego w PRL to wynik zapóźnienia technicznego polskich fabryk i braku wykwalifikowanych kadr.
Na potwierdzenie swojej tezy podaje przykład przemysłu okrętowego, posługując się opisem stanu Stoczni Gdańskiej z przełomu lat 40. i 50. Pomija natomiast okres intensywnego rozwoju i unowocześniania polskiego przemysłu okrętowego w późniejszych latach, kiedy zmodernizowano stare stocznie i zbudowano nowe.
Pojawia się pytanie, dlaczego ten zapóźniony, zdaniem autora, przemysł zdołał pozyskać na budowane przez siebie statki tak wielu nabywców z krajów znacznie bardziej rozwiniętych przemysłowo od Polski, jak Niemcy, Holandia czy Norwegia? Jak to się stało, że Stocznia Szczecińska przez ponad 30 lat pozostawała czołowym na świecie producentem najnowocześniejszych statków do przewozu płynnych chemikaliów? Będąc projektantem serii chemikaliowców, brałem aktywny udział w unowocześnianiu wyposażenia produkcyjnego Stoczni Szczecińskiej w celu umożliwienia podjęcia się budowy takich statków. Polski przemysł okrętowy już na przełomie lat 60. i 70. osiągnął światowy poziom.
Późniejszy upadek tego przemysłu spowodowany był naciskiem Unii Europejskiej i nie wynikał z rzekomych dopłat państwa do produkcji stoczniowej, a z zagrożenia, jakim ten przemysł stał się dla stoczni niemieckich, francuskich czy holenderskich. Budował bowiem coraz więcej nowoczesnych statków i taniej niż stocznie zachodnie.
Podobne były przyczyny upadku wielu polskich przedsiębiorstw przemysłowych w czasie transformacji ustrojowej. Nie było to tylko wynikiem niedostosowania do wymagań rynkowych czy niedoinwestowania, ale w znacznym stopniu efektem wykupienia ich przez firmy zagraniczne, głównie w celu przejęcia i likwidacji polskiej konkurencji.
I jeszcze uwaga dotycząca umiejętności zawodowych pracowników polskiego przemysłu. Ponieważ od 1956 r. pracowałem na kierowniczych stanowiskach w przemyśle okrętowym, mogę stwierdzić, że „nauczenie zawodu chłopa ze wsi” nie wymagało 10 lat, a tym bardziej wychowania następnego pokolenia. Istniejący wówczas powszechny system nauczania zawodu pozwalał na skracanie tego okresu do najwyżej dwóch-trzech lat. Wielu z tych ludzi obecnie pracuje w stoczniach zagranicznych. Ze Stoczni Szczecińskiej – po jej zamknięciu w roku 2008 – tylko w stoczniach norweskich znalazło zatrudnienie prawie pół tysiąca osób.
Dr inż. Jerzy W. Piskorz-Nałęcki, Szczecin


Niebezpieczne ładunki Orlenu
Nieprawdą jest, że zaświadczenie lekarskie kierowcy wystawiono już po śmierci Wojciecha Grzeleckiego. Pracodawca nigdy też nie oświadczał, że sytuacja nie budzi jego zdziwienia.
Nieprawdą jest również, jakoby doszło do „zgubienia” kierowcy. Nieobligatoryjny system GPS służy rejestracji zdarzeń drogowych w celu ich przyszłego odtworzenia, a nie bieżącej kontroli, dlatego w sytuacji zagrożenia życia kierowca powinien użyć przycisku alarmowego.
Należy uściślić, że w odróżnieniu od systemu GPS zamontowanego w pojazdach monitoring zainstalowany na stacjach paliw umożliwia rejestrację obrazu, dzięki czemu może być wykorzystywany do oceny zachowań pracowników.


Jadłodajnie w Malborku
Od dwóch lat walczę o uruchomienie w Malborku jadłodajni charytatywnych. 29 lipca obszedłem sześć banków i trzy firmy z pytaniem, czy mogę liczyć na pomoc w tym przedsięwzięciu. Nikt nie odpowiedział negatywnie, trzeba tylko wszystko załatwić formalnie. Najbardziej zadowolony jestem z wizyty w cukrowni. Dyrektor Kaźmierczak zapewnił mnie, że cukrownia może przekazać 150 kg cukru.
Tego dnia po południu poszedłem na Malborskie Forum Pomocowe pod hasłem „Człowiek człowiekowi człowiekiem”, zorganizowane pod patronatem lewicowego burmistrza miasta Marka Charzewskiego. Atmosfera jest przyjazna, nie to co w Sejmie, można powiedzieć – chrześcijańska. Tu się liczy los człowieka, a nie ideologia. Zabieram i głos i proszę o wsparcie dla mojej inicjatywy. Apeluję do burmistrza, aby 500 tys. zł budżetu obywatelskiego nie rozdrabniać na kilkanaście zadań, ale przeznaczyć te pieniądze wyłącznie na pomoc cierpiącym. Bo w MOPS kierują się tylko przepisami. W rezultacie dużo rodzin głoduje, ale nie korzysta z pomocy, bo prawo nie pozwala. Dlatego potrzebna jest społeczna inicjatywa.
A.F., Malbork


Uprzejmie donoszę…
Uprzejmie donoszę, że minister obrony narodowej Antoni Macierewicz jest kolaborantem. W latach 60. uprawiał sport – skoki do wody z wieży. Jak podał jego przyjaciel, senator Jan Maria Jackowski, treningi i zawody odbywały się w Warszawie, w Pałacu Kultury i Nauki! Przypominam, że pałac był „darem narodów Związku Radzieckiego dla narodu polskiego” i nosił imię Józefa Stalina. Jak człowiek, który antyrosyjskość i antysowieckość wyssał chyba z mlekiem matki, mógł w ogóle wejść do takiego gmachu, a tym bardziej zażywać tam przyjemności? Nie licuje to zupełnie z jego obecną postawą.
lglobus

Wydanie: 2016, 34/2016

Kategorie: Od czytelników

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy