Listy od czytelników Nr 39/2016

Listy od czytelników Nr 39/2016

Znaczenie Schengen
Poruszając kwestię wolności, dr Jan Sowa (PRZEGLĄD nr 38) podał taki przykład: „Dla kogoś, kogo nie stać na bilet do Warszawy, wolność podróżowania w strefie Schengen jest kompletną abstrakcją”. Otóż przykład jest zupełnie nieprawdziwy! Dla wielu ludzi z województw peryferyjnych, których nie stać na bilet do Warszawy, Schengen jest niezwykle ważne. Pozwala np. poruszać się po całym mieście (Cieszyn, Zgorzelec, Gubin), a nie jego połowie. Ktoś z Krakowa lub Warszawy nie potrafi widocznie sobie wyobrazić, jak wyglądało życie na granicy przed Schengen. Gdy dom znajdował się w jednym państwie, a droga do niego w drugim. Gdy trzeba było iść kilka kilometrów do sklepu lub przystanku, podczas gdy drugi przystanek, ale w innym państwie, był niemal za rogiem.

Jadwiga Łuczków


Smoleńsk, czyli nieodpowiedzialność
Reżyser Robert Gliński (PRZEGLĄD nr 36) określił tę katastrofę następująco: „To cała Polska – chaos, bałagan, nieodpowiedzialność, awantury. Czyli coś, co urodziło się tu przez okres komunizmu.” Czyżby?
A powstanie warszawskie to nie szczyt nieodpowiedzialności? A ucieczka za granicę naczelnego wodza marsz. Rydza-Śmigłego we wrześniu 1939 r. to odpowiedzialność? A 20-lecie międzywojenne z obozem koncentracyjnym w Berezie Kartuskiej? A rozbiory? Można by tak się cofać w naszych dziejach aż do chrztu w 966 r.
Teresa Jakubowska, Stowarzyszenie Racjonalna Polska


Reprywatyzacja
Ciekawe, kiedy znajdzie się jakiś „prawowity właściciel” dawnej wsi, na której gruntach postawiono w czasach PRL wielkie osiedle mieszkaniowe. I co wtedy – każe ludziom płacić po kilkadziesiąt tysięcy złotych? No ale „elity” rządzące obecnie Polska nie mają takich obaw i rozterek. Dla nich mieszkańcy blokowisk to homo sovieticus, margines społeczny. Podobnie jak drugie już pokolenie biedoty gnieżdżące się w dawnych wsiach popegeerowskich. To jest to społeczeństwo obywatelskie, ten własny dom, który działacze Solidarności obiecywali w 1989 r.

Radosław


Obcy w przedwojennej Polsce
Polska przedwojenna to ostatnio chętnie przywoływany wzór do naśladowania. Wobec tego, dziękując redakcji za artykuł mówiący o uchodźcach w Europie, ale także nawiązujący do nastawienia Polaków do tej sprawy („Oswajanie lęków”, PRZEGLĄD nr 38), pozwolę sobie przypomnieć, jak to było w Polsce przedwojennej.
Według spisu powszechnego z grudnia 1931 r. liczba obywateli podających jako język ojczysty inny niż polski wynosiła 9 992 400 osób, czyli 31,1% ogółu ludności naszego kraju. Jeżeli do sierpnia 1939 r. liczba ludności Polski wzrosła do 35 mln (o ok. 9,6%) i założymy, że proporcjonalnie przybyło podających jako język ojczysty inny niż polski, to okaże się, że tuż przed wojną było ich w Polsce niemal 11 mln. Jest faktem, że niektórzy byli przeciwnikami Polski, ale stanowili znikomą cząstkę tej liczby. Może warto niekiedy przypomnieć to naszemu społeczeństwu, coraz bardziej niechętnemu obcym?

Stały czytelnik


Antyrosyjskość polskich elit
Wartościowe uwagi i spostrzeżenia z rozmowy Krzysztofa Pilawskiego z prof. Andrzejem Saksonem („Niemcy chuchają na pomniki czerwonoarmistów”, PRZEGLĄD nr 36) powinny być przemyślane przez każdego Polaka. Haniebna wojująca antyrosyjskość polskich elit jest praktykowana nie tylko przez grupy skrajnie prawicowe i PiS, ale także przez ośrodki uważane za centrowe i lewicowe, takie jak środowiska „Gazety Wyborczej” czy „Krytyki Politycznej”. Z nagonki, prowadzonej od wielu lat zarówno na forum międzynarodowym, jak i na użytek wewnętrzny, żadna polska strefa wpływów na Wschodzie nie wynikła. W kwestii bezpieczeństwa Polska jest osamotniona i całkowicie zależna od chimerycznego (jak widać po retoryce obecnej kampanii prezydenckiej w USA) poparcia Amerykanów.

Andrzej Gugało


Sponiewierani
W pełni zgadzam się z treścią listu pani Władysławy Kupczyńskiej (PRZEGLĄD nr 38). Czytelniczka słusznie pisze o poniewieraniu ludźmi, którzy ciężko pracowali, by podźwignąć kraj z ruin, zorganizować państwo, stworzyć warunki do egzystencji 26 mln Polaków. Aliści jest pewien aspekt sprawy, jak dotąd przez nikogo niepodnoszony w mediach i wypowiedziach polityków i publicystów. Nie wszyscy poniewierani narzekają. Wprost przeciwnie, cieszą się z osiągania przez ich dzieci czy wnuki korzyści finansowych i robienia karier, a nawet zachęcają do większej aktywności w tym wyścigu szczurów.
Ogólnie wiadomo, jakie fortuny zbito na produkcji filmów i sztuk teatralnych, publikacji książek, felietonów czy występach artystycznych na temat „czarnej dziury”, jak nazywa się teraz okres PRL. Działo się tak, gdy rządziła koalicja PO-PSL, i podobnie dzieje się teraz, za rządów PiS.
Czy jest sposób na postawienie zapory temu procederowi? Myślę, że pozytywny skutek może przynieść zdecydowane potępianie takich podłych zachowań.
Kazimierz Strasenburg, Warszawa


Remont pomnika żołnierzy 2. Armii Wojska Polskiego w Strzelcach Krajeńskich
Stowarzyszenie KURSK zwraca się z prośbą o finansowe wsparcie remontu pomnika żołnierzy 2. Armii Wojska Polskiego w Strzelcach Krajeńskich. Koszt remontu oceniany jest na 5 tys. zł. Taka kwota przerasta finansowe możliwości naszej organizacji. Zdajemy sobie sprawę, że większość organizacji społecznych boryka się z trudnościami finansowymi, należy jednak pamiętać, że walka o poszanowanie miejsc pamięci naszych żołnierzy ma ogromne znaczenie. Jesteśmy zainteresowani każdą kwotą, będziemy także wdzięczni za propagowanie naszej akcji wśród środowisk nam przychylnych. Pieniądze mogą darować także osoby prywatne. Ewentualne darowizny można wpłacać na konto Stowarzyszenia KURSK.
Numer konta: 46 1020 3639 0000 8602 0158 6387.
Liczę na pomoc we wspólnym wyremontowaniu tego cennego pomnika.
Jerzy Tyc, przewodniczący Stowarzyszenia KURSK

Wydanie: 2016, 39/2016

Kategorie: Od czytelników

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy