Listy od czytelników nr 45/2018

Listy od czytelników nr 45/2018

Co wiemy o Polakach, którzy zwykle nie chodzą na wybory?
Być może starsi nie chodzą, bo są mądrzejsi o doświadczenia okresu transformacji. Wiedzą, że nieograniczona prawem władza (dobierana przez kilku „personalnych”) odizolowała się od społeczeństwa i ponosi jedynie odpowiedzialność polityczną. Carte blanche dała Solidarność. Ale cóż to za solidaryzm, kiedy wyrzuca się najemcę na bruk za kilka tysięcy długu, a władza bez umiaru łupi publiczną kasę na wynagrodzenia, premie, dodatki, posady w spółkach i podejmuje czasami dziwne, miliardowe zobowiązania finansowe. A co ważne – nie musi mieć kwalifikacji. Żeby zostać kelnerką za minimalną pensję, trzeba znać ze dwa języki i zasady savoire-vivre’u. A tu? Z kolei młodsi zostali wychowani na łzawym „patriotyzmie” i w katechetycznej szkole. Może nie chodzą na wybory, bo nie umieją się podpisać?

Dorota Kaczmarek

Mam znajomych (również bliskich), którzy nie głosują, bo wychodzą z założenia, że żaden polityk nie jest ideowy i dba wyłącznie o własne interesy. Na moje argumenty, że nie głosując, utrwalają ten stan, reakcja jest jedna: „No co ty? Ze sztandarami chcesz chodzić?”. Chcę. I co najciekawsze, to są ludzie wykształceni. Dysputy na temat przerywania ciąży też nie robią na nich wrażenia. Cytat: „I tak nie mamy na to wpływu”. Wszystko opada.

Ewa Gojawiczyńska

Prawdziwy inteligent
Prawdziwy inteligent nie nadużywa słów uważanych za wulgarne, ale może się nimi posługiwać wtedy, kiedy jest to konieczne, aby wyrazić swoje emocje. Człowiek, który nie korzysta z tego przywileju, jest purytańskim półinteligentem uwikłanym w nieżyciowe, pozbawione emocjonalnych akcentów, a więc nudne obyczaje. Tak zrozumiałem felieton Ludwika Stommy „Uroki języka ojczystego” z 43. numeru PRZEGLĄDU.

Grzegorz Ulman

Edukacja ekonomiczna
Znani ekonomiści, prof. Witold Orłowski i Wiesław Rozłucki, rozmawiali 2 października w TVN o marnych perspektywach systemu emerytalnego w naszym kraju. Sprawy te przeszły z obszaru ekonomii do agitacji politycznej bazującej na emocjach. Jako wyjście z tej sytuacji dyskutanci zaproponowali intensywną edukację ekonomiczną społeczeństwa. Zapomnieli jednak o dwóch sprawach. Po pierwsze, dewastację systemu emerytalnego rozpoczęły już poprzednie władze, demolując rynek pracy przez umowy śmieciowe. Po drugie, elity już wielokrotnie oszukiwały suwerena w sferze ekonomii i boleśnie doświadczony nie będzie on podatny na kolejne opowieści.

Pamiętamy PPP, czyli program powszechnej prywatyzacji. Był on czystą kpiną z suwerena. Nawet nie wysilano się zbytnio z opisem mechanizmów, jakie w nim zadziałają, tylko stwierdzono, że będziemy bogaci. Politycy prześcigali się w wielkości kwot, które spłyną na nasze rachunki. Licytacja doszła do 50 mln zł na uprawnionego obywatela. A narodowe fundusze inwestycyjne? Tutaj obiecywano, że przyjadą wspaniali menedżerowie z Zachodu, przywiozą ze sobą najnowsze technologie i staniemy się potęgą gospodarczą. Na wszelki wypadek, żeby nie powstała konkurencja, zabroniono grupowania w jednym funduszu firm z tej samej branży. Wynikało to z braku rozeznania czy było oczywistym oszustwem otwierającym ścieżkę dla małych i większych interesików?

Wprowadzając otwarte fundusze emerytalne, obiecywano wakacje pod palmami, sielskie życie emerytów i 7% kosztów obsługi. Na pytanie, co będzie, gdy koniunktura na giełdzie się pogorszy, słyszeliśmy odpowiedź, że przecież oddajemy nasze pieniądze w ręce fachowców, którzy w każdych warunkach je pomnożą. No i pomnożyli je przez liczby wyraźnie mniejsze od jednego. Na pytanie, dlaczego odstąpiono od podstawowej kapitalistycznej zasady, że zysk ma być wynikiem działalności, a nie odcięciem procentu od powierzonego kapitału, po prostu nie odpowiadano.

Dla przedsiębiorstw, które po przełomie znalazły się w całkiem nowej sytuacji rynkowej, przygotowano pakiet „dobrych rad”. Przykłady standardowych recept: cięcie kosztów i likwidacja wszystkiego, co nie generuje natychmiastowych zysków, np. biur rozwojowych czy wszelkiej działalności socjalnej, oraz podział przedsiębiorstwa na spółki. Znam opracowanie strategii rozwoju przedsiębiorstwa sygnowane przez autorów z tytułami profesorskimi, w którym nie wspomniano nawet o produktach, technologii firmy ani rynku, na którym działa. Nie zabrakło natomiast rady, aby podzielić przedsiębiorstwo na małe spółki.

Z kolei podatek majątkowy dla przedsiębiorstw, który miał uzdrowić budżet państwa, pogrążył najlepiej doinwestowane firmy, rolnictwo zaś cofnął do koncepcji drobnotowarowej.

Przełknięcie przez suwerena kolejnych bajek nazywanych nową ekonomią można wytłumaczyć szokiem zmian. Teraz żadne „szkolenie ekonomiczne” nie będzie skuteczne, tzw. elity straciły wiarygodność już jakiś czas temu. Nie przeszkadza im to jednak nadal wierzyć, że „ciemny lud to kupi”. Taką postawę widzieliśmy na festiwalu kłamstw i obietnic przy okazji wyborów samorządowych.

Adam Antoń, Drzonków

Wydanie: 2018, 45/2018

Kategorie: Od czytelników

Komentarze

  1. amelie2
    amelie2 7 stycznia, 2019, 18:58

    Nie głosuję bo:
    – nie ma na kogo głosować. Wybór między dżumą i cholerą mnie nie interesuje,
    – mój udział w wyborach legitymizuje szalbierstwo wyborcze. Gdyby Polacy gremialnie nie poszli do urn to cały świat by się dowiedział, że do władzy dorwali się w Polsce oszuści i chciwi, debilni marnotrawcy dorobku pokoleń.
    – niezależnie od wyniku wyborów będziemy skazani na rząd wrogi Polsce i Polakom, zainteresowany wyłącznie interesami swojej sekty. ONI nie myślą o tym co będzie z nami za 10 lub 20 lat,

    Odpowiedz na ten komentarz

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy