$maczny kawałek tortu

$maczny kawałek tortu

Dziewięć banków walczy o oszczędności Polaków na nowojorskim Greenpoincie

Bogdan Chmielewski, dyrektor Hongkong & Shanghai Banking Corporation na Greenpoincie

– Do polskiego tortu finansowego w „polskiej stolicy Stanów Zjednoczonych”, jak wdzięcznie nazwał Greenpoint burmistrz Brooklynu, Marty Markowitz, dobrał się także „chiński bank”, którym pan tu kieruje.
– Jaki chiński?! Niech pana nie zmyli nazwa. HSBC jest brytyjską instytucją finansową założoną w XIX w. do obsługi handlu imperium ze Wschodem, w tym istotnie, także Chinami, co uwidoczniono w nazwie. Dziś jest jedną z największych kompanii usług finansowych na świecie, mającą 9,8 tys. oddziałów w kilkudziesięciu krajach, w tym
10 w Polsce. W samym stanie Nowy Jork – 400. Pod względem aktywów jesteśmy w pierwszej dziesiątce holdingów finansowych w USA. Siedziba HSBC mieści się w Londynie, a prezydentem jest Sir John Bond, znana postać międzynarodowej bankowości.
– Ale nie używa kryptonimu 007?
– W świecie bankowym mówią o nim 006…
– Ile jest banków na Greenpoincie?
– Powiedzmy – instytucji finansowych. Według alfabetu: Apple Bank, Chase, Citibank, Dime Bank, Independence Bank, North Fork Bank i Polsko-Słowiańska Federalna Unia Kredytowa, US Money Express (z Pekao). Niebawem otworzy się Bank of America. Jeżeli wziąć pod uwagę, że to wszystko znajduje się w promieniu kilkuset metrów od kultowego skrzyżowania polskiej dzielnicy: Manhattan Avenue i Greenpoint Avenue, to obraz jest pełniejszy i wyrazistszy. To jest duży tort finansowy.
– Polonusi bardziej swojsko mówią o „zagłębiu kapuścianym”.
– [śmiech] Zielony kolor dolarów zawsze ożywiał polską wyobraźnię i uruchamiał skojarzenia.
– Skąd się pan wziął na Greenpoincie? Z Łomży? Wielu nowojorczyków jest przekonanych, że Polska leży w Łomży.
– Jakby pan zgadł! Pochodzę z Łomży. Studia kończyłem jednak już na warszawskiej SGPiS (jak w 1989 r. nazywała się SGH). Dumny jestem z dyplomu tej uczelni. Przekrój profesury miałem adekwatny do panoramy sceny politycznej: Adam Glapiński z Porozumienia Centrum (ekspert braci Kaczyńskich), Józef Balcerek (ekspert Leppera), Dariusz Rosati (ekspert Kwaśniewskiego).
– U którego z nich pisał pan pracę i o czym?
– U prof. Bogdana Grzelońskiego. Tytuł… „Krytyka liberalizmu gospodarczego w społecznej nauce Kościoła”. Mój promotor był potem bardzo aktywnym ambasadorem Polski w Kanadzie. Zresztą znany jest ze swojej ogromnej sympatii do Nowego Jorku.
– Jako ekspert w sprawach Kościoła i liberalizmu i z pracą obronioną wraz z objęciem rządu przez Tadeusza Mazowieckiego, powinien pan raczej w kraju cywilizować reformy Balcerowicza.
– Jakoś nie było na mnie zapotrzebowania. Pojechałem więc do Nowego Jorku. Tu przeszedłem typową drogę polskiego emigranta: od pracy fizycznej do jakiegoś małego biznesu. W 1992 r. uznałem, że tylko Polska jest miejscem sukcesu, i wróciłem.
– No i?
– Z kolegami otworzyłem Biuro Podróży Movado obsługujące „trójkąt bermudzki”: Białystok-Ełk-Łomża. Wyspecjalizowaliśmy się w sprzedaży biletów lotniczych wszystkich linii operujących w Polsce. Zostaliśmy szybko największym ich dystrybutorem wśród biur pozawarszawskich. W 1996 r. uznałem, że to jednak Ameryka jest miejscem moim i moich dzieci, które dorastały do wyboru, czy chcą być Polakami, czy Amerykanami pochodzenia polskiego.
– Porzucił pan ojczyznę.
– Na usprawiedliwienie chcę dodać, że także pod wpływem… lektury swojej pracy magisterskiej. Coraz więcej mi się z niej zgadzało. Po przyjeździe do Nowego Jorku przeczytałem w gazecie polonijnej, że Polsko-Słowiańska Federalna Unia Kredytowa otwiera w Clifton w New Jersey nowy oddział i szuka pracowników. Zgłosiłem się, przyjęto mnie i tam przepracowałem do 2001 r. Skończyłem w tym czasie studia w American Banking Institute. Kiedy otworzono kolejny oddział w Bayonne, zostałem jego menedżerem. W grudniu ubiegłego roku zostałem odnaleziony przez HSBC.
– Przez ich head hunterów i wybrany spośród ponad 70 kandydatów jako najlepszy materiał na dyrektora HSBC na Greenpoincie.
– A skąd u pana ta wiedza?
– Nie dosłyszałem pytania… Podobno zaraz zarządził pan, żeby bank pracował tu siedem dni w tygodniu. Bo Polak w dni robocze pracuje do późna, a „kapustę” musi przecież kiedyś wam przynieść. Kreatywny marketing?
– Klient nasz pan. W HSBC niedzielna praca nie jest ewenementem.
– Podobno procenty oszczędnościowe też dajecie większe niż konkurencja.
– Nie widzę nikogo dookoła, kto proponowałby 4% na koncie money market… Ale co innego jest naszą spécialité. Skoro w Ameryce siłą napędową gospodarki i źródłem pomyślności jest small business, to trzeba jak najwięcej Polaków zachęcić, żeby przestali robić „na kogoś”, a zaczęli „u siebie”. Takim akceleratorem są kredyty dla small businessu. Ten dział mamy szczególnie rozbudowany i bardzo aktywny. Polakom to się bardzo podoba, bo konkurencja dawania takich kredytów często się obawia. Dla specjalnej klienteli, dysponującej poważniejszymi zasobami, oferujemy doradztwo i obsługę inwestycji giełdowych.
– A jak pan ściągnął na uroczyste otwarcie Lecha Wałęsę i władze nowojorskie? O tym hicie mówi Nowy Jork.
– Prezydent Lech Wałęsa jest normalnym człowiekiem, otwartym na argumenty. Jest postacią światową, a Nowy Jork jest stolicą świata. Jest ceniony przez Polaków nie tylko w kraju. Życzy im dobrze i chce z nimi rozmawiać. Dlaczego nie w sytuacji otwarcia banku, który Polakom jest potrzebny? Jak widać, czuł się u nas świetnie, a ludzie z nim.
– Namawiał rodaków, aby ze swoimi pieniędzmi zarobionymi w Ameryce wracali do Polski. Chyba nie do końca o to chodzi bankowi.
– Ameryka jest wolnym krajem. Daje szerokie opcje wyboru. Także takie, jakie proponował prezydent Wałęsa. Jednak znając życie w Polsce i swoich rodaków, jestem spokojny o naszą egzystencję na Greenpoincie.
– I kawałek tortu, jaki tu macie?
– On rośnie z dnia na dzień. Coraz lepiej też smakuje.

Wydanie: 19/2006, 2006

Kategorie: Świat

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy