Makabryczne obrzędy Indian Chimú

Makabryczne obrzędy Indian Chimú

Uśmiercali rybaków, dzieci i ciężarne kobiety ku czci Księżyca i Oceanu

Indianie Chimú składali najwięcej ofiar z ludzi w całej Ameryce Południowej. Podcinali gardła, wyrywali serca albo grzebali żywcem. Naukowcy odnajdują wciąż nowe świadectwa tych makabrycznych obrzędów.
Zespół archeologów, na czele którego stoi Oscar Gabriel Prieto, prowadził wykopaliska na peruwiańskim wybrzeżu, w pobliżu rybackiej wsi Huanchaquito, w odległości zaledwie kilometra od starożytnego miasta Chan Chan, wspaniałej stolicy państwa Chimú (istniało mniej więcej w latach 1250–1476). W piaskowej wydmie naukowcy natrafili na płytki masowy grób. Krył on kości 42 dzieci oraz 76 zwierząt – lam lub alpak złożonych bogom na ofiarę przed ośmioma wiekami. Historycy przypuszczają, że zwierzęta miały przewieźć małe ofiary w zaświaty. Jak poinformowała we wrześniu antropolog sądowa Katia Valladares, dzieci miały od sześciu do ośmiu lat. Malcom otwarto klatki piersiowe i wyrwano serca, kiedy byli jeszcze żywi. Przypomina to bardzo rytuały ofiarne Majów i Azteków z Ameryki Środkowej.
Według legendy Tacaynamo, pierwszy władca Chimú i założyciel Chan Chan, przypłynął ze swymi ludźmi na tratwie z balsy właśnie z Mezoameryki. W opowieści tej jest zapewne więcej niż ziarno prawdy. U Chimú jako jedynych w Ameryce Południowej występował kwitnący w środkowej części kontynentu kult węży. W pałacach Chan Chan znajdują się małe wnęki, w których prawdopodobnie hodowano te gady. Być może Chimú przenieśli do nowej ojczyzny zwyczaj składania masowych ofiar z ludzi. Inni Indianie Ameryki Południowej także

przelewali krew

dla bóstw, ale nie tak jak lud z Chan Chan (nazwa stolicy znaczy być może Miasto Miast).
Do tej pory historycy uważali, że Chimú zabijali ludzi na ofiarę bogom tylko w obrębie miasta. Wstrząsające odkrycie w piaskowej wydmie świadczy jednak, że obrzędy odbywały się również gdzie indziej. Archeolog Oscar Gabriel Prieto przypuszcza, że śmierć dzieci i zwierząt miała zjednać łaskę Ni, bóstwa oceanu. Wielu Indian Chimú było rybakami żyjącymi z morza. Polujący także na morskie ptaki rybacy tworzyli niemal odrębny lud i mówili własnym dialektem, który Hiszpanie nazywali pescadora. „Na północnym wybrzeżu Peru ocean jest ściśle związany z rolnictwem. Od temperatury wód morskich zależy bowiem, czy spadną deszcze”, wywodzi dr Prieto.
Hiszpański mnich z zakonu augustianów Antonio de la Calancha relacjonował, że najwyższym bóstwem mieszkańców Chimú był Si, czyli Księżyc (a nie Słońce jak u Inków), „ponieważ przewyższa on inne pierwiastki, przynosi jedzenie, wzburza morze, miota piorunami i gromami. Uznawali go za potężniejszego od Słońca, ponieważ ono nie pojawia się nocą, a Księżyc można zobaczyć i nocą, i w dzień. Księżycowi składali w ofierze pięcioletnie dzieci na barwnych tkaninach bawełnianych, z dodatkiem piwa i owocu”. Indianie wybrzeża czcili również morze, które nazwali Ni, „ofiarowali mu mąkę z białej kukurydzy, czerwony barwnik i inne drobiazgi: uważali je za najbogatsze i czcili je, aby ich nie potopiło i dawało ryby”. Za bogów uznawali też różne konstelacje gwiezdne, zwłaszcza Plejady.
Aby ułagodzić bóstwa w czasach zarazy, nieurodzaju i głodu, Chimú pościli, nie jedząc potraw z solą i papryką, powstrzymywali się od obcowania z kobietami i chłostali psy, aby wyły do Księżyca. Kiedy to nie pomagało, uśmiercali ludzi, niekiedy w przerażający sposób. Archeolodzy prowadzący prace restauracyjne murów otaczających ¬ain-An (Dom Ptaka), jeden z dziesięciu kompleksów, na które dzieli się Chan Chan, dokonali makabrycznego odkrycia szczątków kobiety, która zginęła ok. 1460 r. w wieku 22 lat. Grymas zastygły na jej twarzy świadczy, że umierając, krzyczała. Prawdopodobnie została najpierw powieszona, a potem

jeszcze żywa zrzucona

z siedmiometrowego muru. Pogrzebano ją również żywcem, ale przedtem obcięto stopę, aby nie wydostała się z grobowca. Archeolog Cristóbal Campana uważa, że kobietę pochowano pod murami w celu ich ochrony przed niszczycielskim deszczem, wywołanym przez El NiĽo. Budowle Chan Chan wzniesiono z suszonej w słońcu (a nie wypalanej) cegły adobe, mało odpornej na ulewy.
Znacznie częściej czciciele oceanu i Księżyca składali jednak masowe ofiary. W pobliżu nadmorskiego miasta Chiclayo w północnym Peru archeolodzy znaleźli szczątki 33 dziewcząt w wieku ok. 15 lat, uśmierconych dla bogów zapewne w połowie XV w. Zabito je rytualnym nożem tumi w kształcie półksiężyca. Nie oszczędzono nawet ciężarnych – naukowcy natrafili na kosteczki czteromiesięcznego płodu. Tkanki i skóra młodych Indianek doskonale się zachowały w suchym piasku.
Prawdziwej masakry kapłani Chimú i ich pomocnicy dokonali nad samym morzem. W październiku 2002 r. poinformowano o odkryciu na plaży w pobliżu miasta Huarmey, 275 km na północ od Limy, szczątków 200 rybaków. 107 ciał było doskonale zachowanych. Archeolog Hector Walde z Narodowego Instytutu Kultury Peru uważa, że rybaków zabito podczas ceremonii religijnej ok. 1350 r. To najkrwawsza ofiara z ludzi ze wszystkich odkrytych do tej pory w Ameryce Południowej. Rybacy mieli spętane nogi i ręce związane za plecami. Oprawcy zasłonili im oczy opaskami, kazali uklęknąć na piasku twarzą w stronę fal i przebili im serca. Wiele zwłok jest przegiętych do tyłu – najwyraźniej rybacy

zastygli w konwulsjach.

„Minęły wieki, ale ból i lęk, które stały się udziałem umierających, wciąż robią ogromne wrażenie. Zostały zapisane w ich ciałach, ale także w śladach, które pozostawili na piasku”, opowiada dr Walde. W pobliżu zwłok naukowcy natrafili na naczynia z ziarnem i napojami, a także na rybacką sieć i inne przedmioty codziennego użytku. Być może zostały przyniesione przez żony i dzieci zamordowanych lub starszyznę plemienną. Z pewnością rybacy zostali ofiarowani Ni, bogu oceanu. Być może wojownicy z Chan Chan zdobyli tę krainę i oddali cześć bóstwu, zabijając jeńców, aczkolwiek możliwe są inne interpretacje. Już pod władzą Hiszpanów dziewczyny z rybackich rodów poślubiały tylko młodych rybaków. Szukały sobie mężów nawet w dalekich rybackich społecznościach, chociaż mieszkających w pobliżu młodych rolników nie brakowało. Czy ma to związek z krwawą łaźnią na plaży, której pamięć długo przetrwała?
Wypada jednak podkreślić, że Indianie Chimú stworzyli także budzącą podziw cywilizację. Poprzednie kultury Indian z peruwiańskiego wybrzeża – Paracas, Nazca, Moche i inne – obejmowały niewielki obszar. Chimú rządzili państwem rozciągającym się 1000 km wzdłuż oceanu, od granic współczesnego Ekwadoru prawie po Limę. Według tradycji ¬ançen Pinco, władca Chan Chan, zacznie rozszerzył granice królestwa, podbijając ludy z dolin Chimor, Sana, Pacasmayo, Chicama, Viru, Chao i Santa. Tak powstało państwo obejmujące długi, wąski pas od zachodnich stoków Andów po Pacyfik. Pustynię przecinały tu płaskie doliny krótkich rzek, dogodne do nawadniania. Chimú zbudowali znakomity system kanałów i akweduktów, przez które woda z gór płynęła na odległość do 100 km. Umożliwiło to intensywny rozwój rolnictwa. Ocean dawał ryby i inne bogactwa. Chan Chan, położone w pobliżu obecnego Trujillo, stało się największym miastem Ameryki Południowej. Obejmowało powierzchnię od 17 do 20 km kw. i liczyło co najmniej 50 tys. mieszkańców. W każdym z dziesięciu kompleksów (ciudadelas) tworzących stolicę, otoczonych wysokim murem, znajdowały się pałace, domy, świątynie, ogrody, cysterny i cmentarze. Wewnętrzne ściany domów zdobiły freski przedstawiające ludzi-ptaki, trzymające w dziobach ryby i inne owoce morza. W mieście wzniesionocztery piramidy.

Chan Chan wpisane jest na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO jako „świadectwo prawdziwego mistrzostwa w planowaniu miast”. Chimú liczyli systemem dziesiętnym i byli najlepszymi kowalami w Ameryce Południowej. Jako pierwsi na kontynencie wyrabiali przedmioty z mosiądzu. Zachwyt budzi ich kunsztowna biżuteria ze złota, srebra, turkusów oraz lśniących muszli ślimaków Spondylus, poławianych w ciepłych wodach u wybrzeży Ekwadoru. Chimú otaczali kultem osobę władcy, czego wyrazem stał się skomplikowany ceremoniał dworski. Zbudowali imponujące fortyfikacje – tzw. mur Mayao, odkryty w 1932 r. na zdjęciach lotniczych, miał 3 m wysokości, 4,5 m szerokości i ciągnął się na długości 65 km, od górskich stoków aż do oceanu. Wzmacniało go 50 warowni. Chimú byli pewni, że dzięki fortyfikacjom, bogactwom oraz przychylności bóstw zawsze będą bezpieczni. Ale na ich państwo napadli Inkowie – prymitywni, lecz zajadli w boju górale z Cuzco. Armię inkaską prowadził wytrawny wojownik, władca Tupac Yupanqui. Najeźdźcy obeszli twierdze Chimú od północy i zeszli z gór w dolinę rzeki Moche. Monarcha Chimú Minchazaman stanął do walki i poniósł klęskę. Chciał zginąć w boju, lecz doradcy nakłonili go do poddania się i przerwania rzezi swoich wojsk. Inkowie zabrali jeńca do Cuzco, podobnie jak tysiące rękodzielników z Chan Chan, którzy odtąd musieli pracować dla nowych panów. Inkascy wojownicy zagarnęli obfite łupy, klejnoty i broń, jakich w Cuzco do tej pory nie widziano. Przejęli wyrafinowany ceremoniał dworski i kulturę Chimú. Lud z Chan Chan wzniecił jeszcze groźny bunt przeciw władzy Inków, ale ci stłumili rebelię. Zwycięzcy zabronili ujarzmionym Chimú noszenia broni.
W 1533 r. państwo Inków zniszczyli Hiszpanie. Choroby przywleczone przez konkwistadorów unicestwiły co najmniej trzy czwarte populacji Indian Ameryki Południowej. Jeszcze na początku XX w. mieszkańcy nadbrzeżnej wsi Eten znali wiele słów z martwego obecnie junka – języka ludzi Chimú.

Wydanie: 2011, 42/2011

Kategorie: Nauka

Komentarze

  1. Krzysiek
    Krzysiek 23 listopada, 2011, 22:54

    Mogło by być ciekawie gdyby kultura Inków nie umarła.

    Odpowiedz na ten komentarz

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy