Marek Wełna wizytówką prokuratury

Marek Wełna wizytówką prokuratury

To nie jest równy pojedynek. Z jednej strony, niesławny bohater wielu publikacji, od czytania których włos się jeży na głowie, a z drugiej – tygodnik „Nie”. Mamy więc mecz: bardzo ważny prokurator kontra jedno z nielicznych pism, które walą prawdę prosto w oczy. Marek Wełna z Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie postanowił zamknąć usta wrednym pismakom i wytoczył proces Joannie Skibniewskiej, dziennikarce „Nie”. Co mu się tak nie spodobało? Pisanie o aresztach wydobywczych, które stosował? O nakłanianiu świadków do składania fałszywych zeznań? O preparowaniu dowodów winy? A może wyroki Trybunału Europejskiego przyznające jego ofiarom odszkodowania za to, że były torturowane w areszcie?
Jedno się u Wełny nie zmienia – bezczelność! I wówczas, i dziś. Bo jak nazwać to, że Wełna nie przyjeżdża do Łodzi na sprawę, gdy ma zeznawać świadek Leszek Szlachcic, niepełnosprawny, który w areszcie stracił wzrok, a do Łodzi ten schorowany człowiek wlókł się ze Szczecina? Takich jak on ofiar metod stosowanych przez Wełnę jest tyle, że nad Wełną mógłby się pochylić Andrzej Seremet, prokurator generalny. Bo ile szkody taki jeden Wełna potrafił narobić firmie! Mocno poplamiona to wizytówka.

Wydanie: 2014, 38/2014

Kategorie: Przebłyski

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy