Martwe karpie wygrały

Martwe karpie wygrały

Ku przestrodze tym, którzy krzywdzą ryby

Mec. Karolina Kuszlewicz – działaczka społeczna, prawniczka, występująca w sądach jako obrońca zwierząt

2 grudnia przed Sądem Rejonowym dla Warszawy-Mokotowa zapadł wyrok w sprawie sprzedawców karpi, którzy maltretowali je, wkładając żywe do plastikowych toreb. Wyrok potwierdził, że trzymanie żywych ryb bez wody jest znęcaniem się nad nimi. Fundacja Noga w Łapę zastrzegała, że nie chce „surowej kary”. Pragnęliście tylko, by sąd przyznał karpiom prawo do humanitarnego traktowania. Ale kara też została zasądzona.
– Wyrok sądu rejonowego nie jest jeszcze prawomocny. Uprawomocni się, gdy minie ustawowy okres, a strona oskarżona nie wniesie apelacji. Sąd, mając do czynienia z oczywistym przestępstwem wynikającym z Ustawy o ochronie zwierząt, nie mógł, wydając wyrok skazujący, nie zasądzić kary i my o taką karę wnosiliśmy, podkreślając, że zależy nam nie na jej dolegliwości, lecz na znaczeniu symbolicznym. Oskarżony kierownik działu rybnego w sklepie otrzymał karę roku pozbawienia wolności z zawieszeniem na okres dwóch lat, a dwaj sprzedawcy zostali ukarani 10 miesiącami więzienia z zawieszeniem na dwa lata. Ponadto sąd uznał, że każdy z oskarżonych ma zapłacić nawiązkę.

Zapewne jest pani zadowolona z tego wyroku, tym bardziej że w tej sprawie uczestniczy pani jako pełnomocnik Fundacji Noga w Łapę od prawie 10 lat. Dwa razy sądy niższych instancji uniewinniały sprawców i dopiero rozpatrujący kasację Sąd Najwyższy 13 grudnia 2016 r. unieważnił poprzednie wyroki, a sprawa znów trafiła na wokandę. Teraz pracownicy handlu zostali skazani. A przecież 10 lat temu przepisy nie były tak surowe.
– Sąd wziął to pod uwagę. To kara adekwatna do czynu, zwłaszcza że w dacie popełnienia tego przestępstwa obowiązywały łagodniejsze przepisy niż dziś. Ale nie o karę tu chodzi, lecz o sam fakt skazania. To jest najważniejsze! Organ sprawiedliwości przyznał karpiom prawo do humanitarnego traktowania. Bez bólu i cierpienia. Taki mały krok mógłby być początkiem wielkich zmian dla tych, co „głosu nie mają”. My jesteśmy ich głosem i bardzo pragniemy, żeby ten głos został wreszcie usłyszany. Wciąż tak wielu ludzi nie chce uznać tej oczywistej prawdy. Do tej pory brutalne chwytanie i pakowanie ryb bez wody do worków uchodziło bezkarnie, a ta decyzja będzie miała wpływ na sprzedaż karpi, choć być może jeszcze wiele osób dopuszcza się brutalnego traktowania i krzywdzenia zwierząt. W ustnym uzasadnieniu wyroku sąd uznał, że decyzja ma charakter wychowawczy, także dla tych wszystkich, którzy dopuszczają się krzywdzenia ryb. Chodzi nie tylko o oskarżonych, ale również o duże koncerny, które w niegodnych warunkach trzymają ryby i tak je sprzedają. Po prostu do takiego traktowania karpi przyzwyczailiśmy się jako społeczeństwo, dlatego sprawa nabiera szerszego charakteru, bo wiele osób uważa takie handlowanie za całkiem normalne i bezkarne. Teraz ci, którzy karpie krzywdzą, dowiedzą się, że to przestępstwo.

Czy oskarżeni pracownicy handlu, kierownik i dwóch sprzedawców, wysłuchali wyroku?
– Nie, nie było ich na sali. Nie było też ich obrońcy. Prócz składu sędziowskiego była obecna tylko strona skarżąca, czyli prezeska fundacji Renata Markowska, ja – adwokatka oraz dwie osoby jako publiczność, w tym posłanka Katarzyna Piekarska.

Nie jestem pewien, czy ten wyrok będzie miał szerszy skutek.
– Sprawa stała się jednak dosyć głośna, zwłaszcza że ma taką długą historię. Rozprawę i wyrok relacjonowali dziennikarze TVN, OKO.press, Onetu. Podkreśliłam jej szerszy kontekst i to, że jest ważnym elementem zmiany na rzecz praw zwierząt, wskazałam to także na mojej stronie na Facebooku „W imieniu zwierząt i przyrody – głosem adwokatki”. Napisałam: „Przetrzymywali karpie bez wody i pakowali do worków foliowych bez wody. Polska grudniowa codzienność… A jednak od dziś takie osoby nie są już bezkarne! To przełom!”.

Czy do tego potrzebne było skazanie trzech osób? Przecież nie tylko one w ten sposób sprzedawały karpie przed świętami. Przydałyby się przepisy regulujące sprzedaż karpi, które uwzględniałyby prawa zwierząt.
– Spotkałam się już z komentarzami, że to niesprawiedliwe, by pojedyncze osoby ponosiły taką odpowiedzialność, bo powinna to być sprawa przeciw sklepowi. Chcę wyjaśnić, że istotą odpowiedzialności karnej jest ściganie konkretnych osób, które dopuściły się konkretnych czynów, tu znęcania się nad karpiami, i właśnie ci oskarżeni zostali ustaleni przez policję. W sprawach karnych nie oskarża się sklepu, firmy czy instytucji, lecz tego, kto poprzez swoje zachowanie popełnił przestępstwo. Znęcanie się nad zwierzętami wiąże się z indywidualną odpowiedzialnością i każdy musi być tego świadomy. Poza tym sąd nie jest od tego, by dawać jakieś zalecenia czy wytyczne co do wzorcowej sprzedaży. Wyrok jest jasnym sygnałem, że przetrzymywanie karpi bez wody to przestępstwo. Od wydawania zaleceń są ustawodawcy, zresztą dziś obowiązuje przepis w Ustawie o ochronie zwierząt, który wprost mówi, że znęcaniem się nad zwierzętami jest ich transport lub przetrzymywanie bez dostatecznej ilości wody umożliwiającej im oddychanie. Jeśli ktoś decyduje się na naruszenie tego przepisu, musi się liczyć z odpowiedzialnością.

Czy w sprawie obrotu rybami na święta wypowiedział się również biegły z zakresu biologii, zwłaszcza ichtiologii?

– Na ostatniej rozprawie nie było biegłego, ale w ciągu całego procesu biegli sądowi uczestniczyli. Początkowo biegły utrzymywał, że ryby bez wody nie cierpią, dlatego przegrywaliśmy w kolejnych instancjach. Biegły tłumaczył, że ryby oddychają także przez skórę, że ryba pozbawiona wody jakiś czas żyje. To błędne założenie zostało wytknięte przez Sąd Najwyższy. Nie chodzi bowiem o to, żeby ryba w konwulsjach przeżyła jakiś ograniczony czas za wszelką cenę. Powinna być chroniona przed cierpieniem. Potem nastąpiła zmiana biegłego. W sprawie wypowiadał się znany ekspert, najwyższej klasy, prof. Wojciech Pisula, specjalizujący się w psychologii zwierząt, wieloletni członek Krajowej Komisji Etycznej ds. Doświadczeń na Zwierzętach. W jego opinii ważne są w tym wypadku dobrostan zwierząt, ich przeżycia i odczuwanie bólu. Trzymanie żywych karpi bez wody narusza ich dobrostan. Prof. Pisula wykazał, że ludzie często o wiele lepiej postępują z przedmiotami martwymi i są one dla nich cenniejsze niż te zwierzęta, traktowane jak przedmioty bardzo niskiej jakości.

Niestety, do biegłych ichtiologów nie mamy szczęścia. To na podstawie opinii takiego specjalisty Sąd Okręgowy w Kaliszu obniżył karę sprzedawcom karpi, którzy obcinali łby rybom bez uprzedniego ogłuszenia. Biegły stwierdził, że ryby nie odczuwają bólu, nie cierpią. Na wniosek Fundacji Viva! sąd w Warszawie skreślił tego mężczyznę z listy biegłych sądowych.

– Prawa zwierząt są coraz szerzej zauważane. Biegłymi w sprawach zwierząt muszą być specjaliści, którzy rozumieją, czym jest dobrostan zwierzęcia. W sprawach dotyczących cierpienia nie można się koncentrować wyłącznie na tym, czy zwierzę jest w stanie przeżyć, ważne jest to, co oznaczają dla niego w aspekcie fizycznym i psychicznym dane warunki. W naszej sprawie sąd podkreślił, że wyrok dotyczący karpi jest przełomem. Naszym zdaniem nadchodzi zmiana! Idzie nowe! Warto było włożyć w obronę karpi tyle pracy przez długie lata, by usłyszeć ten wyrok!

Ale to nie wy, lecz Fundacja Viva! składa do premiera petycję popierającą wprowadzenie zmian w prawie, które zabronią hodowcom, sprzedawcom i konsumentom traktowania karpi i innych ryb jak rzeczy, niezdolnych do odczuwania bólu.

– Po pierwsze, jesteśmy po tej samej stronie barykady, więc to żadna konkurencja. Zmiana polegająca na zapewnieniu karpiom ochrony jest oczywiście wieloletnią pracą mnóstwa osób na różnych poziomach: sądowym, ale też kampanii społecznych, rzecznictwa politycznego. Patrzę na to jak na proces i wspólną pracę wielu podmiotów, choć faktem jest, że akurat ta sprawa jest wyjątkowa z uwagi na to, że przetarła szlak przez wszystkie możliwe instancje. Po drugie, od lat jako adwokatka angażuję się czynnie w zmianę prawa na rzecz karpi. Kiedy w 2017 r. próbowano zmienić ustawę, tak by wykreślić dosłownie ukradkiem, przy okazji innej nowelizacji, obowiązek trzymania ryb w wodzie, wraz z Klubem Gaja i międzynarodową organizacją ochrony zwierząt Compassion, działającą także w Polsce, doprowadziliśmy do zablokowania tej zmiany. Przygotowałam również obszerną ekspertyzę prawną na temat tego, że w aktualnym stanie prawnym nie jest możliwe sprzedawanie żywych karpi bez naruszenia ustawy. Została ona przekazana przez Compassion rządowi. Prawo już dziś jest po stronie tych zwierząt, to raczej walka z ludzkim oportunizmem.

Fot. archiwum prywatne

Wydanie: 2020, 51/2020

Kategorie: Kraj