Marzenia podwórkowej drużyny

Marzenia podwórkowej drużyny

Przed eliminacjami do MŚ w piłce nożnej pozostało nam jedynie czekać na cud

Po co nam to było, po co nam to było – jeszcze nic się nie zaczęło, a już się skończyło – śpiewała przed laty Joanna Rawik. Oby podobnie nie zanucili polscy piłkarze oraz ich kibice po zaledwie dwóch pierwszych spotkaniach eliminacji mistrzostw świata 2006. Do Niemiec, gdzie za dwa lata zostaną rozegrane finały, niby tak blisko, ale przy obecnym poziomie gry biało-czerwonych bardzo daleko.

Musimy stać się dorośli

Już w pierwszej dekadzie września otrzymamy odpowiedzi na wiele nurtujących zwykłego zjadacza piłkarskiego chleba pytań. 4 września podopieczni selekcjonera Pawła Janasa zmierzą się w Belfaście z reprezentacją Irlandii Północnej, a po kolejnych czterech dniach na Stadionie Śląskim w Chorzowie będą gościć Anglików. Początek eliminacji mistrzostw globu z reguły bywał wielką niewiadomą, ale w takiej sytuacji jak obecna bodaj nigdy nasza reprezentacyjna drużyna się nie znajdowała. Ostatnim sprawdzianem formy i możliwości było rozegrane w Poznaniu 18 sierpnia spotkanie z zespołem Danii. Po beznadziejnej grze gospodarze przegrali z ćwierćfinalistami tegorocznych mistrzostw Europy 1:5, a co gorsza, ten kompromitujący rezultat należy uznać za „najniższy wymiar kary”. Tak na marginesie, rzeczywiście jakoś nie mamy szczęścia do Duńczyków, przecież to właśnie w konfrontacji z nimi – 26 czerwca 1948 r. w Kopenhadze – ponieśliśmy najsroższą w historii porażkę 0:8!
Tuż po zakończeniu poznańskiego meczu selekcjoner reprezentacji Danii, Morten Olsen, powiedział: – Już za kilkanaście dni Polska zagra w eliminacjach, życzę więc Pawłowi Janasowi, aby jak najszybciej zapomniał o tym spotkaniu. Uważam że macie dobrych graczy, ale nie tworzą oni zespołu. To dlatego Dania grała w finałach mistrzostw Europy, a Polska do nich nie awansowała.
Reprezentacyjny bramkarz Jerzy Dudek niczego nie owijał w bawełnę: – Trener miał do dyspozycji najlepszych graczy, a jednak ponieśliśmy wysoką porażkę. Nie ma już czasu na jakieś rewolucyjne zmiany. Każdy z nas prezentuje odpowiedni poziom, lecz czas zacząć rozmowę między sobą. Musimy stać się dorośli!
Kapitan naszej drużyny narodowej, Jacek Bąk, samokrytycznie wyznał: – Wyglądaliśmy jak podwórkowa drużyna. Jakbyśmy się spotkali po raz pierwszy w życiu – przejeżdżali tramwajem, wysiedli na tym samym przystanku i poszli coś zagrać.
Wobec takiego stanu ducha jednego z podstawowych graczy naprawdę nie warto się oddawać jakimkolwiek marzeniom. Trudno liczyć na sukces, skoro jedynymi tegorocznymi osiągnięciami były lutowa wygrana 6:0 z Wyspami Owczymi i lipcowy remis 1:1 z USA. Tym razem chyba rzeczywiście pozostało nam jedynie czekać na cud, że po totalnej klapie podczas próby generalnej nadejdzie oszałamiający popis premierowy.

Janosik może być szósty

Po raz pierwszy w finałach mistrzostw świata reprezentacja Polski zagrała dopiero w 1938 r. Chociaż odpadliśmy już w pierwszej rundzie, to jednak porażka z Brazylią 5:6 nie przyniosła ujmy naszym piłkarzom. A heroiczny bój z ekipą legendarnego Leonidasa przeszedł na zawsze do historii. Na sukcesy przyszło nam czekać aż do lat 70. W finałach rozgrywanych w Niemczech w 1974 r. ekipa kierowana przez Kazimierza Górskiego zajęła trzecie miejsce, a Grzegorz Lato – z siedmioma zdobytymi bramkami – został królem strzelców. Cztery lata później w Argentynie zespół prowadzony przez Jacka Gmocha zajął piątą-szóstą pozycję. Kolejny duży sukces przyszedł podczas mistrzostw świata w Hiszpanii w 1982 r. Reprezentacja dowodzona przez Antoniego Piechniczka ze Zbigniewem Bońkiem i weteranami Górskiego, Latą i Władysławem Żmudą, zajęła trzecie miejsce. Po czterech latach w Meksyku – ponownie z selekcjonerem Piechniczkiem – dotarliśmy do drugiej rundy. Wreszcie po 16 latach posuchy drużyna zbudowana przez Jerzego Engela wystąpiła w mistrzostwach w Korei i Japonii w 2002 r. Finałowa kariera ograniczyła się jednak do trzech meczów grupowych. Paweł Janas może więc być dopiero szóstym w historii naszego futbolu szefem kadry narodowej, który poprowadzi zespół podczas światowych finałów. Czy potrafi wykorzystać szansę? Konia z rzędem temu, kto umiałby dzisiaj odpowiedzieć na to pytanie.
Jerzy Engel, ostatni jak dotychczas selekcjoner, któremu się udało awansować do finałów światowego turnieju, nie odziera nas z nadziei i wierzy w awans biało-czerwonych. Mimo wszystko twierdzi, że mamy dobrą drużynę, dobrych zawodników. Należy jedynie odpowiednio ich zmobilizować, właściwie ustawić i rozpracować przeciwnika. A dlaczego ostatnio zespół gra słabiej? Tu już przyczyn należy szukać gdzie indziej… Jednakże gdzie, trener Engel nie ma najmniejszego zamiaru podpowiedzieć.

Natychmiastowa dymisja

W ekipie powołanej przez Janasa na mecze z Irlandią Północną i Anglią znaleźli się wszyscy ci, którzy się sprawdzali, a ostatnio coraz częściej… zawodzili bądź nie przyjeżdżali mimo gróźb i próśb trenera. A więc w bramce Jerzy Dudek (pracujący na co dzień w Liverpoolu), w obronie m.in. Jacek Bąk (RC Lens) i Michał Żewłakow (Anderlecht Bruksela), w pomocy Jacek Krzynówek (Bayer Leverkusen), Kamil Kosowski (FC Kaiserslautern), Euzebiusz Smolarek (Feyenoord), wreszcie w ataku Andrzej Niedzielan (NEC Nijmegen), Grzegorz Rasiak (Siena) i Emmanuel Olisadebe (Panathinaikos Ateny). To „międzynarodowe” towarzystwo, można powiedzieć tradycyjnie, uzupełnia kilku graczy krakowskiej Wisły – Arkadiusz Głowacki, Mirosław Szymkowiak i Maciej Żurawski. Selekcjoner nie silił się na jakąkolwiek oryginalność i po duńskiej klapie bez przerwy powtarzał, iż nie ma już czasu na eksperymenty. Przed wyjazdem do Belfastu zabiera kadrowiczów do Niemiec na krótkie zgrupowanie, po którym wierzy, że polscy kibice zobaczą swoją drużynę odmienioną. Jak się wydaje, popularny Janosik jako żywo przypomina tonącego, który chwyta się brzytwy. Tak bowiem należy odebrać chociażby powołanie Olisadebe, który ostatnio zagrał w reprezentacji w kwietniowym bezbramkowym spotkaniu z Irlandią. Jedyna nowość dotycząca losów selekcjonera to jego publiczna deklaracja, że w przypadku przegranej z Irlandią poda się natychmiast do dymisji.

Romansowy Sven Goeran E.

W tym samym sierpniowym dniu, kiedy zbieraliśmy baty od Duńczyków, sprawdzali swoją formę nasi najbliżsi grupowi rywale. Irlandczycy gościli w Zurychu, gdzie zremisowali bezbramkowo z finalistą Euro 2004, Szwajcarią. W pierwszej połowie przeważali gospodarze, natomiast po przerwie goście byli o krok od zwycięstwa. Po tej grze ich kapitan, Aaron Hughes, stwierdził: – Psychicznie czujemy się coraz mocniejsi. Wierzę, że w pierwszym meczu z Polską w Belfaście uda nam się osiągnąć dobry wynik. Jeśli tak się stanie, w następnych zagramy jeszcze odważniej.
Koniecznie należy dodać, iż nasi najbliżsi przeciwnicy nie zeszli z boiska pokonani już w kolejnych sześciu spotkań! Tym bardziej więc nie zamierzają przegrać siódmego, skoro wystąpią przed własną publicznością.
Po wielkiej niewiadomej w Belfaście biało-czerwonych czeka bój z rywalem z najwyższej futbolowej półki. Anglicy sprawili spory zawód swym sympatykom, odpadając już w ćwierćfinale mistrzostw Europy, ale tym gorzej dla nas. Z całą pewnością bowiem będą chcieli powetować sobie straty i udanie rozpocząć eliminacyjne występy w światowym turnieju 2006. Takie nazwiska jak David Beckham, Michael Owen, Frank Lampard czy Steven Gerrard mówią same za siebie. Niespełna dwa tygodnie temu podopieczni Svena Goerana Erikssona pokonali w Newcastle reprezentację Ukrainy 3:0. Swoistą ciekawostką tego meczu było zdobycie gola przez Beckhama. Było to jego pierwsze trafienie z gry w drużynie narodowej po prawie dwóch latach! Ostatnio towarzyski światek, chociaż nie tylko – zbliżony do reprezentacji Anglii – żyje historią jedynie pośrednio związaną z futbolem. Otóż nazwisko szwedzkiego szkoleniowca pojawia się regularnie na pierwszej stronie brukowca „News of the World” za sprawą byłej sekretarki Football Association, Fari Alam. Publikuje ona w odcinkach rewelacje dotyczące nadzwyczaj burzliwego i szalonego romansu z jedynie z pozoru chłodnym, opanowanym i nieprzystępnym Svenem Goeranem E. Tylko przez moment pozycja szwedzkiego selekcjonera wydawała się zagrożona. W jego obronie wystąpił m.in. goszczący na igrzyskach olimpijskich w Atenach sam prezydent FIFA, Sepp Blatter. Stwierdził z zaskakującą szczerością: – Tak w życiu bywa, że jeśli blisko siebie znajdą się atrakcyjnie wyglądające osoby, w pewnym momencie może coś zaiskrzyć. A w ogóle jest to znacznie zdrowsze niż… przemoc na boisku.
Można powiedzieć, że swój bronił swego, bo szef międzynarodowej federacji piłkarskiej też jest znany z tego, iż nie unika towarzystwa pięknych pań. Eriksson pozostał na posadzie, gdyż jego pracodawcy uznali, że nawet najbardziej szalony i głośny romans jest znacznie mniej szkodliwy niż ewentualny falstart do mistrzostw w 2006 r. A swoją drogą może to i lepiej, że pasją naszego Janosika jest także polowanie, ale w leśnych ostępach…


Walczą w Europie
Grupa 1: Czechy, Holandia, Rumunia, Finlandia, Macedonia, Armenia, Andora
Grupa 2: Turcja, Dania, Grecja, Ukraina, Gruzja, Albania, Kazachstan
Grupa 3: Portugalia, Rosja, Słowacja, Łotwa, Estonia, Lichtenstein, Luksemburg
Grupa 4: Francja, Irlandia, Szwajcaria, Izrael, Cypr, Wyspy Owcze
Grupa 5: Włochy, Słowenia, Szkocja, Norwegia, Białoruś, Mołdawia
Grupa 6: Anglia, Polska, Austria, Walia, Irlandia Płn., Azerbejdżan
Grupa 7: Hiszpania, Belgia, Serbia/Czarnogóra, Bośnia, Litwa, San Marino
Grupa 8: Szwecja, Chorwacja, Bułgaria, Islandia, Węgry, Malta

Do finałów zakwalifikują się zwycięzcy grup, dwie najlepsze drużyny spośród wicemistrzów grup (decyduje dorobek z meczów z rywalami z pierwszej szóstki w tabeli) oraz zwycięzcy trzech rywalizacji barażowych pomiędzy pozostałymi wicemistrzami. Niemcy jako gospodarz turnieju mają zapewniony awans bez gry. Mecze eliminacji potrwają od 4 września 2004 r. do 12 października 2005 r. Baraże odbędą się 12 i 16 listopada 2005 r.


Grupa polska
2004
4 września: Austria – Anglia, Azerbejdżan – Walia, Irlandia Płn. – Polska
8 września: Austria – Azerbejdżan, Polska – Anglia, Walia – Irlandia Płn.
9 października: Austria – Polska, Anglia – Walia, Azerbejdżan – Irlandia Płn.
13 października: Walia – Polska, Irlandia Płn. – Austria, Azerbejdżan – Anglia
2005
26 marca: Polska – Azerbejdżan, Walia – Austria, Anglia – Irlandia Płn.
30 marca: Polska – Irlandia Płn., Austria – Walia, Anglia – Azerbejdżan
4 czerwca: Azerbejdżan – Polska
3 września: Polska – Austria, Walia – Anglia, Irlandia Płn. – Azerbejdżan
7 września: Polska – Walia, Azerbejdżan – Austria, Irlandia Płn. – Anglia
8 października: Anglia – Austria, Irlandia Płn. – Walia
12 października: Anglia – Polska, Austria – Irlandia Płn., Walia – Azerbejdżan

Wydanie: 2004, 36/2004

Kategorie: Sport

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy