Maszerują rocznice

Maszerują rocznice

Z sąsiadami Małgosią i Marcinem idę na manifestację KOD w Warszawie. Zimno, tłumnie, wiele inteligenckich twarzy, sporo staruszek, podskakują i skandują. Ale są też młodzi. Mijamy dobrze mi znane domy i ulice, teraz widziane jakby z łódki płynącej rzeką ludzi. Na Kruczej niewielka, ale krzykliwa grupa pisowców. Jaka w nich agresja i nienawiść, wykrzykują hasła: „Targowica!”, „Pachołki Moskwy!”. Czy oni w ogóle wiedzą, co to za zwierzę targowica? Jesteśmy z rodzicami Małgosi. Zostawiła swoje dzieci pod opieką 93-letniej babci. Od 12-letniej córki dowiadujemy się przez telefon, że prababcia chodzi po domu i marudzi: „Namieszali im w głowach”. Słucha tylko Radia Maryja. Przepaść między nami i żadnych mostów. A pośrodku? Nie wierzę, że czeka tam tłum wahających się, raczej tłum obojętnych i letnich.
W pochodzie wśród znajomych widzę Borusewicza i Balcerowicza. Wcześniej, gdy dochodziliśmy do pochodu, młody człowiek pytał nas: „Też idziecie na marsz?”. „Tak, a pan na jaki?”. „PiS”. „My na KOD”. Chłopak nie reaguje agresją. „To dobrze – mówi – to demokracja”. Gdyby wszyscy myśleli jak on, nie widziałbym tego tak ciemno.
*
Jest coś chorego i maniackiego w nakręcającej się spirali obchodzenia rocznic. Obłęd rocznicowy rozpętało PiS. A teraz jego przeciwnicy walczą o odebranie im tych rocznic. Powstaje chaos pojęciowy. Mętna woda. Młode rybki są w tym zupełnie zagubione. I może o to chodzi?
*
Słabość opozycji jest uderzająca. Kiedy oglądam i słyszę Schetynę, widzę, jak jest cieniutki i bez charyzmy, mam wrażenie, że bardziej niż PiS boi się Tuska – że wróci i zabierze mu posadę. Ale Tusk do tego się nie kwapi. Musiałby wrócić z innym bagażem niż ten, z którym wyjeżdżał. Walizki były puste.
Pamiętam, jak kilka lat temu rozmawiałem z kolegą, znanym politykiem PO. Mówiłem mu: „Co wy robicie, nie macie żadnej wizji, wielkich celów, tak się nie da długo jechać”. On na to: „Mówimy Donaldowi, ale nas nie słucha”. Eugeniusz Smolar wspomina, jak był u Tuska z grupą mądrych ludzi, premier pytał ich, co robić. Smolar zwrócił mu uwagę, że powinien powiedzieć przynajmniej, jakie są jego cele. Tusk odparł: „Jak zakładaliśmy KLD, wiedziałem, jaki jest nasz cel. W 2007 r., gdy dążyliśmy do tego, żeby PiS pozbawić władzy, też wiedziałem. Dzisiaj nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie”.
Znał odpowiedź na to pytanie Kaczyński i wygrał. I bieda. Miał jednak o wiele łatwiej. Ludzie chcieli zmiany, byle była radykalna, pragnęli uwagi, szacunku i równości. Egalitaryzm jest ważnym powodem buntu mas, nie tylko w Polsce. Już wszyscy mniej więcej wiemy, jaki splot przyczyn doprowadził do wygranej populistów i narodowców. Problem, że jesteśmy mądrzy po szkodzie, ale gdy się pyta tych stawiających celne diagnozy, co robić, odpowiadają, że nie wiedzą.
*
Odwoływanie się prezesa do Piłsudskiego jest humorystyczne, wiadomo, jak marszałek potraktowałby Kaczyńskiego, gdyby go spotkał. Przecież PiS jest spadkobiercą endecji, tak nienawidzonej przez Piłsudskiego. Bywał wulgarny, bez trudu mówił o Polakach: „Naród wspaniały, ale ludzie ch…”. Stawiał na Polskę wielokulturową, nienawidził nacjonalizmu, który jest istotą PiS, i tego prawicowo-narodowo-kościelnego myślenia. Ale miał rację ówczesny poseł Herman Lieberman, jeden z przywódców PPS, kiedy pisał: „Piłsudski to ani Mussolini, ani Lenin, ani przywódca socjalistyczny. Jest to twór szczególny polskich stosunków społecznych i politycznych (…). Nie można mówić o reakcyjności reżimu Piłsudskiego, ale nie ulega wątpliwości, że jest on pełną niebezpieczeństw przerwą w rozwoju społecznym i politycznym Polski”. Teraz też mamy przerwę. Chociaż Piłsudski nie miał w sobie ksenofobii, budził niechęć inteligencji, jak teraz PiS. Miał jednak niezwykłych zwolenników, jak choćby Jerzego Giedroycia. Nikt z taką klasą nie popiera teraz prezesa. Pamiętam, jak Giedroyc kiedyś mnie prosił, abym usunął ze swojego tekstu dla „Kultury” jakieś zdanie o Piłsudskim, bo nie chce robić przykrości marszałkowi.
Kaczyński to też osobliwy i szczególny polski wytwór. Kiedy widzę chorobliwe wypieki na jego twarzy, gdy ulega emocjom – widzę, że cierpi na nadciśnienie. Tylko to nas łączy.
Wzruszające zdanie prezesa: „Należy uporządkować działania opozycji”. Powinno się je oprawić w złote ramki, niech wisi na niebie „dobrej zmiany”.
Norman Davies o Kaczyńskim: „On zachowuje się jak bolszewik i paranoidalny awanturnik. Prawo i Sprawiedliwość jest najbardziej mściwym gangiem w Europie”. Mało kto tyle zrobił dla Polski, co Davies. Ten ceniony angielski historyk przywrócił ważność polskiej historii. Cokolwiek dzisiaj mówi, buduje swój sąd na górze wiedzy przeszłości.
*
Czego życzę na święta Czytelnikom PRZEGLĄDU bliskim i dalekim? Zdrowego rozsądku. Zdrowy rozsądek to największy wróg złych rzeczy, które dzieją się teraz w Polsce.

Wydanie: 2016, 51/2016

Kategorie: Felietony, Tomasz Jastrun

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy