Mieszkańcu, wypowiedz się

Na gdyńskiej Chyloni wystarczyło zapytać ludzi, jak chcą mieć pomalowaną klatkę schodową, by od czasu remontu nie pojawiła się na ścianach ani jedna rysa

Jak jest: któregoś dnia mieszkańcy się budzą i widzą, że władza coś buduje. Jak powinno być: któregoś dnia mieszkańcy się budzą, a władza pyta, co chcą, żeby im zbudowano.
To fundamentalna różnica w podejściu do spraw lokalnych. Nie ma już zamkniętej za murami urzędu grupy ekspertów, którzy wiedzą lepiej, czego ludziom potrzeba. Wiedzą to sami zainteresowani, trzeba ich tylko zapytać. Pozwala to pokonać barierę my-oni.

Przełamywanie lodów
Ta bariera okazała się pierwszą przeszkodą na drodze do rewitalizacji gdyńskiej dzielnicy Chylonia, nazywanej trójkątem bermudzkim, ponieważ wielu kojarzy się z przestępczością, biedą i patologią.
Zaczęto nawiązywać kontakt z mieszkańcami, zapraszając ich na spotkania z przedstawicielami instytucji działających na terenie dzielnicy, m.in. z komendantem policji, który usłyszał wiele gorzkich słów. Po jakimś czasie mieszkańcy sami zaczęli odczuwać potrzebę rozmawiania o sprawach lokalnych.
Pierwszą widoczną zmianą był plac zabaw. Podczas jego projektowania oddano głos dzieciom. Streetworkerzy obwozili małych mieszkańców Chyloni po mieście, pokazując im różne place zabaw. Potem dzieci rysowały własne projekty, które stały się podstawą dla projektantów i architektów.
Zaczął tętnić życiem Klub Osiedlowy Apteka, urządzony w lokalu należącym do miasta. Kalendarz imprez układają mieszkańcy, ponieważ sami najlepiej wiedzą, co ich interesuje. Organizowane są tam m.in. pikniki sąsiedzkie (warunkiem uczestnictwa jest laurka dla sąsiada albo wspólne zdjęcie) czy Święto Ulicy Chylońskiej.

Do dzieła
Gdy tylko mieszkańcy poczuli, że faktycznie są współautorami procesu przemian, można było przejść do etapu projektowania rewitalizacji osiedla. Magistrat stanowczo zabronił architektom narzucania jakichkolwiek rozwiązań – ostatnie słowo miało należeć wyłącznie do mieszkańców.
W ten sposób rozwiązano problem miejsc parkingowych. Projektanci zapytali, czy mieszkańcy wolą więcej zieleni czy miejsca dla samochodów. Rozstrzygnięcie? Ludzie po prostu policzyli, ile samochodów parkuje na ulicach, i wybrali parking.
Kiedy pojawił się pomysł odmalowania jednej z klatek schodowych, najpierw zapytano lokatorów, jaki kolor by im odpowiadał. Okazało się, że marzą im się ściany w barwach Arki Gdynia, ozdobione emblematami klubowymi. Przez miesiąc sami dzierżyli pędzle. Od momentu zakończenia malowania na ścianach nie pojawiła się ani jedna rysa.
Osiedlowe ławki także są efektem kompromisu, tym razem pomiędzy starszymi a młodszymi. Młodzież oczywiście uwielbiała siedzieć na oparciach ławek, brudząc butami ich dolną część, starsi więc narzekali na brud. Umówiono się zatem, że nowe ławki nie będą miały oparć.
Na całkowite odnowienie osiedla trzeba będzie poczekać, gdyż budżet w wysokości kilkunastu milionów złotych został rozłożony na parę lat. Lecz efekty, a wśród nich najważniejszy – zaangażowanie mieszkańców, są odczuwalne już dziś. Najlepszym dowodem jest grupa 12 osób stale opiekujących się Apteką czy seniorki, które zajęły się rabatkami powstałymi w miejscu dawnych piaskownic.

Gmina z przedszkolami
Podobnie stało się w niewielkiej gminie Głuchów w Łódzkiem, gdzie w 2002 r. rozpoczęto prace nad lokalną strategią edukacji. Gotowy dokument był efektem porozumienia wszystkich stron. Uwzględniał propozycje mieszkańców, którzy go współtworzyli. Znali go urzędnicy, radni nie musieli nad nim debatować, ponieważ wszyscy nad nim pracowali. Podstawowa zasada konsultacji była prosta: każda ze stron musi być jednakowo poinformowana, aby nikt nie czuł się pominięty.
Zmienił się sposób myślenia zarówno po jednej, jak i po drugiej stronie polskiej barykady my-oni: mieszkańcy zrozumieli, że ich zdanie się liczy. Strategia edukacji nie była oddolną inicjatywą, która mogła przepaść na sesji rady gminy. Nie była też z góry narzuconym programem, który w żaden sposób nie odpowiadałby rzeczywistym potrzebom mieszkańców.
Na efekty strategii nie trzeba było długo czekać. W gminie pojawiło się siedem nowych przedszkoli i w ten sposób wskaźnik uprzedszkolnienia wzrósł do ponad 95% (dla porównania – średnia krajowa wynosi 64,5%).

Wydanie: 2011, 41/2011

Kategorie: Społeczeństwo

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy