Miłość w rytmie disco

Miłość w rytmie disco

Gorączka sobotniej nocy na prowincji

Od kiedy istnieją, budzą skrajne emocje. Dla jednych to miejsce, gdzie można przyjemnie spędzić czas w gronie rówieśników, tańcząc przy ulubionej muzyce i gadając przy piwie. Dla drugich to siedlisko zła. Na katolickich blogach padają ostre słowa, przestrogi. „Co najmniej trzy czwarte młodych ludzi z powodu balów i tańców dostaje się w ręce nieczystego ducha. (…) Ile się wtedy zdarza nieczystych spojrzeń, ile pragnień, ile nieskromnych dotknięć, brudnych słów, roznamiętnionych uścisków, ile zazdrości i kłótni”. Tak pisze Karolina, „tradycjonalistka niepodporządkowująca się współczesnym nurtom wychowawczym”. Tymczasem klienci wielkich dyskotek na obrzeżach miast to ludzie, którzy nie wydają się opętani przez szatana. Jak każe Kościół, w czasie Wielkiego Postu stronią od zabawy. Dlatego duże prowincjonalne dyskoteki na okres postu przerywają działalność.
Klub Mega Music w Wildze też nie działa w czasie postu. Sześć tygodni bez imprezy, a więc także bez zysku. Ostatkowa dyskoteka jak zwykle ściągnęła tłumy. Stali bywalcy tęsknią za tym miejscem, które stało się centrum nie tylko rozrywki, ale i życia towarzyskiego. „16 lat historii tworzonej przez muzykę i przyjaźń”, reklamuje się klub na Facebooku. Na rocznicowe imprezy schodzą się byli klubowicze, którzy bawili się tu na początku istnienia dyskoteki. Zdarza się, że specjalnie przyjeżdżają z zagranicy. Bo to miejsce szczególne. Klubowicze mówią o magicznym klimacie, który sprzyja powstawaniu silnych więzi, przyjaźni, miłości…

disco polo rozumie dziewczyny

Film dokumentalny „Czekając na sobotę”, który powstał cztery lata temu, pokazał Polskę dyskotekową. Wielkie dyskoteki rozrzucone po prowincji były wówczas miejscem, gdzie okoliczna młodzież odreagowywała beznadzieję dnia codziennego. Czego młodzi szukają dziś?
Dziewczyny marzą o romantycznej miłości. Nawet jeśli nie przyznają się do tego. Chcą się czuć bezpieczne w ramionach ukochanego, chcą, by poza nimi świata nie widział. Wykonawcy z nurtu disco polo, który zdominował podmiejskie dyskoteki, świetnie czują te kobiece potrzeby. Dlatego ich piosenki opowiadają głównie o tym, jak bardzo on ją kocha i co jest w stanie dla niej zrobić. „Za każdą chwilę oddałbym to, co najlepsze, maleńka”, śpiewa zespół Weekend. „Tak bardzo kocham cię, tak mocno tulić chcę, miłość rozkwita w nas jak najpiękniejszy kwiat”, przekonuje grupa Soleo. A dziewczyny, słysząc te muzyczne wyznania, jeszcze bardziej pragną mieć u boku kogoś, dla kogo są najpiękniejsze i najważniejsze. Bo taniec nie tylko sprawia, że wytwarzają się endorfiny, czyli hormony szczęścia, ale także sprzyja zawieraniu znajomości.
Chłopcy o uczuciach nie mówią. Żaden więc się nie przyzna, że na dyskotece poszukuje bliskiej osoby. Żaden też nie ma odwagi pod nazwiskiem powiedzieć, że idzie na dyskotekę, by „wyrwać panienkę” czy „poznać laskę”. Nawet na forum internetowym, gdzie można zachować anonimowość, raczej pojawiają się wpisy tych, którzy na dyskoteki nie chodzą. „Dyskotek po prostu nienawidzę”, pisze chłopak o nicku Fatum. „Po pierwsze, w głowie mi się nie mieści, co oni tam robią. A po drugie, źle się czuję wśród ludzi, których nie znam”. „Nie lubię tłumów, głośnej muzyki (zwłaszcza łupaniny tak głośnej, że od basów zbiera mi się na wymioty), tańców, obcych ludzi i chmury tytoniowego dymu pod sufitem”, dodaje Kaktus.
Cokolwiek jednak młodzi mężczyźni by mówili, zwykle na dyskotekach jest ich więcej niż kobiet. Dlatego, by je zachęcić do przyjścia, kluby często fundują dziewczynom darmowe drinki. Według raportu przygotowanego pięć lat temu na zlecenie Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, młodzież w wolnym czasie najchętniej wychodzi z domu i przebywa z rówieśnikami. Barierą dla tego typu rozrywek są możliwości finansowe. Wśród form spędzania czasu wolnego dominują dyskoteka lub klub muzyczny.

Głupi byłem,
że nie podszedłem

Właściciele klubu Mega Music nie mają pojęcia, ile przyjaźni i miłości narodziło się w ich dyskotece. Ale skoro zawsze w czasie imprezy są na miejscu i mają nad wszystkim pieczę, wielu stałych bywalców znają z widzenia. Wiedzą, kto zjawia się w kilku- czy kilkunastoosobowej paczce, a kto przychodzi z ukochaną osobą. Kto rozgląda się za nową znajomością i zazwyczaj opuszcza imprezę ze świeżo poznaną partnerką, a kto patrzy wyłącznie w oczy swojej dziewczyny.
Klub ma na Facebooku swoją stronę Spotted. To nowa moda – takie pośrednictwo w komunikowaniu ze sobą ludzi, którzy zobaczyli się na imprezie i chcieliby bliżej się poznać, ale przegapili okazję. Dzięki tej stronie nieśmiali mogą poszukać klubowiczki lub klubowicza, którzy wpadli im w oko. Po każdej sobotniej imprezie pojawia się kilka postów. 1676 osób lubi tę stronę, 149 „mówi o tym”.
„Błagam, pomóżcie mi odnaleźć dziewczynę – pisze chłopak. – Była (tu data) z koleżanką na sali dance. Koleżanka niższa, chyba w sukience. Ty w spodniach jeansowych i butach brązowych za kostki. Tańczyłyście koło kolumny naprzeciwko sceny. Podeszło do was dwóch chłopaków i tańczyłyście z nimi. Potem siedziałyście z jednym z nich obok szatni. Nie mogę o Tobie zapomnieć. Głupi byłem, że nie podszedłem. Jeśli masz chęć, odezwij się”. Albo dziewczyna: „Pozdrowienia od blondyneczki dla chłopaka, który (tu data) około godziny 4 bawił się na sali techno niedaleko barierek. Miał czarną bluzę z białym suwakiem, białą koszulkę z napisem »Lucky Dice«, jasne jeansy oraz air maxy. Ponadto cudowny uśmiech. Jeśli masz ochotę, odezwij się pod postem”.
Inna dziewczyna: „Pozdrowienia dla chłopaka w białej koszulce. Bawiłeś się ze mną (tu data) w klatce w Piekiełku pod koniec baletu. Potem mijałeś mnie na sali głównej, obdarzając czarującym spojrzeniem. Odezwij się, z chęcią cię poznam”. I jeszcze chłopak: „Poszukuję dziewczyny o imieniu Eliza, która bawiła się wczoraj (tu data) koło mnie na sali techno. Jest z Góry Kalwarii i jest bardzo śliczną brunetką”.
Czy się odnajdą, nawiążą kontakt? Czy spodobają się sobie? A może już się zakochali? W każdą sobotę można w sali wyłowić pary, które poznały się właśnie tutaj, i takich, którzy byli tu wiele razy, ale wciąż czekają na wielką miłość.

Wyszło z tego dziecko

Klaudia Sobota ma 19 lat. Swojego chłopaka Remigiusza Zięcinę poznała ponad dwa lata temu w Mega Music. – Od razu wpadliśmy sobie w oko – wspomina 20-letni Remigiusz. – Zaczęliśmy się razem bawić. Byliśmy stałymi bywalcami, więc spotkaliśmy się na drugiej dyskotece, trzeciej i znów razem tańczyliśmy. – Wymieniliśmy się numerami telefonów i zaczęliśmy się spotykać coraz częściej – mówi Klaudia. I żartuje, że wyszło z tego dziecko. Faktycznie jednak wcześniej zdecydowali, że chcą być razem. Nie skończyli szkoły średniej, ale w tym momencie mieli inny pomysł na życie – postanowili przenieść się do Wielkiej Brytanii.
– Mieszkaliśmy tam u mojej mamy – opowiada Klaudia. – W Wielkiej Brytanii jest lepiej pod względem finansowym, ale brakowało nam rodziny, przyjaciół. Tam urodziła się nasza córka Wiktoria, która teraz ma siedem miesięcy. Jednak nie potrafiliśmy się tam odnaleźć. Stwierdziliśmy, że to nie dla nas. Postanowiliśmy wrócić do kraju.
Remigiusz mówi, że mimo kłód, które w Polsce rzuca się młodym ludziom pod nogi, jakoś dają sobie radę. Mieszkają u jego rodziców, w Rudzie Talubskiej, jakieś 18 km od dyskoteki. On szuka pracy, ona opiekuje się Wiktorią. A w co drugi weekend mają zajęcia w zaocznym liceum ogólnokształcącym. Są w tej samej klasie, siedzą w jednej ławce. I choć jego rodzice zawsze chętnie zostają z wnuczką, teraz już nie ma czasu, by przychodzić do Mega Music co tydzień. Kiedyś preferowali zabawę w sali dance, teraz bywają też w sali klubowej, z muzyką house, trance i techno. Remigiusz: – Klub proponuje ciągle nowe rozrywki, przyjeżdżają gwiazdy, które występują zarówno na sali dance, jak i klubowej. Chcemy być na bieżąco. Klaudia dodaje, że nie byłoby ich stać na bilety na koncert zespołu. A w dyskotece jakość dźwięku jest super: – Jesteśmy ciekawi, jak gwiazdy śpiewają, jak wyglądają. Fajnie jest zobaczyć je na żywo.
Czy byliby parą, gdyby nie ta dyskoteka? Wątpią. Mieszkali w różnych miejscowościach, chodzili do różnych szkół, przebywali w różnych towarzystwach. Pewnie nigdy by się nie spotkali. I nie mieliby pięknej córki, z której Remigiusz jest tak dumny, że każdej nowo poznanej osobie musi pokazać jej zdjęcie w telefonie.

Przeciwieństwa się przyciągają

Ewelina Górka ma 21 lat i mieszka w Krzywdzie. Jej chłopak Łukasz Śliwecki jest w tym samym wieku i – podobnie jak poprzednia para – mieszka w Rudzie Talubskiej. Myślą o ślubie, ale najpierw Ewelina musi zrobić licencjat. Też poznali się w Mega Music. – Ja przychodziłam tu ze swoimi znajomymi, a Łukasz ze swoimi – wyjaśnia Ewelina. – Jakoś się poznaliśmy. I od tej pory wybierałam tę dyskotekę, bo wiedziałam, że spotkam Łukasza, a on, że spotka mnie.
Razem są cztery i pół roku. Ona studiuje w Warszawie pedagogikę, jest na drugim roku. On skończył technikum ekonomiczne, pracuje. Kiedyś bywali w Mega Music co tydzień. Teraz najwyżej dwa razy w miesiącu, bo nie starcza czasu. Dlaczego wolą ten klub od warszawskich? Ewelina mówi, że jej zdaniem w warszawskich klubach ludzie są mniej sympatyczni niż tutaj. A poza tym niebagatelne są ceny. – Ile trzeba mieć pieniędzy? – Łukasz się zastanawia. – To zależy od humoru i zabawy. Bilet kosztuje 15 zł, ale ceny w barach są znacznie niższe niż w Warszawie.
Zwykle wybierają salę dance, bo muzyka w sali klubowej jest dla nich zbyt ostra. Nadal spotykają się z grupą swoich znajomych, którzy wciąż przychodzą do Mega Music. Ale oprócz nich jest tylko jedna para o tak długim stażu, inne związki jakoś nie przetrwały. Choć początkowo wydawało się, że ich też nie będzie wieloletni, tak bardzo się różnią. – Przeciwieństwa się przyciągają – Łukasz patrzy wymownie na Ewelinę.

VIP Room dla wymagających

Szanujący się klub czy dyskoteka ma VIP Room dla najbardziej wymagających. Mega Music też. W niektórych klubach wejście do tej sali jest obwarowane takimi wymogami, że trudno im sprostać. Trzeba np. zapłacić za rezerwację loży albo posiadać specjalną klubową kartę, albo wpłacić nawet 300 zł, które można wykorzystać na konsumpcję. W Mega Music nie ma podobnych rygorów. Wystarczy, że osoba, która chce się bawić w sali VIP, jest ubrana elegancko. Kamila Domańska, 20-latka z Wilgi, bardzo lubi właśnie to miejsce. – Tam jest takie towarzystwo, które mi bardziej odpowiada – mówi. – Na tej sali jest oddzielny didżej, który gra muzykę taneczną. Lepiej się bawię przy jego muzyce.
Kiedyś tańczyła w sali dance. I tam właśnie dwa i pół roku temu poznała swojego chłopaka. Radosław Ragus jest starszy od niej o rok i pochodzi z pobliskiego Łaskarzewa. – Bywałam na dyskotece co sobotę – wspomina Kamila. – Kiedyś spotkałam Radka, spodobał mi się. Widzieliśmy się raz i drugi, potem umawialiśmy się na dyskotekę. Dobrze nam się tańczyło, dobrze rozmawiało. – Najpierw Kamila przychodziła z koleżankami, a ja z kolegami – mówi Radosław. – Za trzecim razem umówiliśmy się tylko we dwoje, bo chcieliśmy bliżej się poznać, porozmawiać. W grupie trudniej.
I tak zostali parą. Teraz, podobnie jak poprzednie pary, nie mają czasu, by przychodzić do Mega Music co sobotę. Oboje studiują zaocznie: ona jest na pierwszym roku architektury krajobrazu w Warszawie, on na drugim mechatroniki w Lublinie. Zgadzają się, że ta dyskoteka ma szczególny klimat i że mają stąd wiele fantastycznych wspomnień.

70 km na pierwszą randkę

Anna Okrasa, 23-latka z Wilgi, przychodziła do Mega Music od początku szkoły średniej. Bywała tu ze znajomymi i z ciotecznym rodzeństwem. Bawiła się zwykle w sali dance. Mikołaja poznała jednak nie w dyskotece, lecz przez internet, na portalu społecznościowym. A gdzie spotkali się po raz pierwszy? Oczywiście w Mega Music! Anna uznała, że pierwsze spotkanie musi być w miejscu publicznym, dla bezpieczeństwa, bo nigdy do końca nie wiadomo, kim jest ta druga osoba. – Mikołajowi spodobał się pomysł, choć z Grodziska Mazowieckiego do Mega Music jest jakieś 70 km – podkreśla. – Ja byłam ze swoimi znajomymi, on przyjechał ze swoimi. Wcześniej raczej nie bywał w klubach. Teraz, kiedy do mnie przyjeżdża, chętnie ze mną przychodzi do tej dyskoteki. Jesteśmy razem pół roku.
Sebastianowi też nie udało się w Mega Music spotkać miłości na całe życie. Mówi, że jej nie szuka, że lubi być singlem. Ale przecież każda sobota w klubie może to zmienić. Sebastian ma 28 lat i już od dziesięciu przyjeżdża z Warszawy do tej dyskoteki. Należy pewnie do rekordzistów wśród klubowiczów. Zawsze jedzie z paczką znajomych. Tym razem jest ich piętnaścioro. Przyjechali trzema samochodami. Wie, że na każdej imprezie w Mega Music są ludzie ze stolicy. Jedni, jak jego paczka, przyjeżdżają swoimi samochodami, drudzy wynajmują busa. Bywają też ludzie z Łodzi czy z Ostrowi Mazowieckiej. Musi być w tym klubie coś szczególnego, skoro chce im się tak daleko jechać.
– Pierwszy raz byłem tutaj, kiedy skończyłem 18 lat – wspomina Sebastian. – Mam w okolicy znajomych i rodzinę. Oni zaproponowali, żebym właśnie w tym klubie urządził osiemnastkę. Było super.
A teraz jest jeszcze lepiej. Klub niedawno wyremontowano i w tej chwili nie ustępuje tym miejskim pod względem jakości dźwięku, wystroju czy świateł. Sebastian pracuje w branży motoryzacyjnej, ale soboty ma wolne i najczęściej spędza je właśnie w klubie w Wildze. – W Warszawie kluby są ograne, a tu cały czas jest rotacja ludzi – mówi. – Ciągle pojawia się ktoś nowy, można poznać naprawdę fajne osoby.
Nieliczne prowincjonalne dyskoteki, takie jak Euphoria w Brodnicy czy Banderoza w Witonii, już miesiąc przed końcem postu postanowiły zorganizować józefinki, reklamowane jako przełamanie postu i kuszące występami nawet trzech zespołów disco polo za jedyne 15 zł. Większość, jak Mega Music w Wildze, Energy 2000 w Przytkowicach, Ekwador w Manieczkach czy Ibiza w Gwiździnach, wypełni się tłumem młodych ludzi dopiero w wielkanocną niedzielę. I znów jedni recenzenci dyskotekowej gorączki będą się oburzać, że to prostacki sposób spędzania wolnego czasu, a drudzy będą się cieszyć, że w takich miejscach rodzą się przyjaźnie i miłości. Trwałe, prawdziwe. Tych spontanicznych kontaktów zrodzonych przy muzyce nie zastąpi żaden portal społecznościowy.

Wydanie: 13/2014, 2014

Kategorie: Obserwacje

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy