I politycy, i media prywatne chcieliby ustawić telewizję publiczną w kącie Telewizja Polska to najbardziej obserwowane medium na polskim rynku. Radzi sobie świetnie, wzbudzając zazdrość stacji komercyjnych – wysoka oglądalność, społeczne zaufanie, dobre wyniki finansowe. Jednocześnie cały czas jest krytykowana i wytyka się jej najdrobniejsze potknięcia. Używają sobie na niej wszyscy: stacje komercyjne, które przegrywają z nią konkurencję, politycy wszelkiej maści, bo chcieliby być w niej stale obecni, a nawet środowiska artystyczne, bo gdzieś trzeba zarabiać. TVP stara się bronić, ale jest w tych potyczkach osamotniona – wszyscy od niej czegoś żądają, ale mało kto zabiega o jej interesy. Gdy krytycy przystępują do ataku, zawrotną karierę robią dwa słowa: „publiczna” i „misja”, na które przeciwnicy TVP powołują się bardzo chętnie, przypominając o jej powinnościach. Tak często, że zapisane w ustawie o radiofonii i telewizji pojęcia stały się niemalże sloganami. Co więc właściwie oznaczają? – Słowo misja zostało wprowadzone do słownika telewizyjnego z podwórka BBC. Nie jest to najszczęśliwsze określenie. Bardziej adekwatnym pojęciem jest służba publiczna. Telewizja publiczna powinna robić coś, czego media komercyjne nie będą nigdy robiły, bo im się nie opłaca – tłumaczy dr Krystyna Doktorowicz, medioznawca z Wydziału Radia i Telewizji Uniwersytetu Śląskiego. – Kłopot bierze się po części z mechanicznego tłumaczenia angielskiego słowa public jako publiczny. W języku angielskim publiczny ma jednak inną niż polska konotację. Zatem np. public house, w skrócie pub, to nie dom publiczny, ale dom otwarty, czyli przeciwieństwo klubu prywatnego. W tym sensie Polsat oraz TVN są publiczne, a kodowany Canal+ oraz HBO nie. Zatem nazwa public television po polsku powinna być tłumaczona jako telewizja społeczna, obywatelska. Czyli dostępna dla wszystkich grup i środowisk, nie tylko dla tych „trzymających władzę” – dodaje prof. Tomasz Goban-Klas, medioznawca z Uniwersytetu Jagiellońskiego, a zarazem członek KRRiTV. – Niefortunnie przetłumaczyliśmy również angielskie słowo mission – jako misję, co kryje skojarzenie z misjonarstwem. Tymczasem angielskie mission to po prostu zadanie. Nie tylko tłumaczenie z angielskiego wprowadziło sporo zamieszania w polskim podejściu do telewizji publicznej. Na funkcjonowanie TVP cień rzuca widmo BBC, instytucji medialnej, którą w Polsce uznano za ideał. Gdy mowa jest o misyjności, większość powołuje się właśnie na jej przykład. Tymczasem osoby zajmujące się mediami od lat twierdzą, że to absurd. – BBC, którą tak idealizujemy, dawno już nie istnieje. Mamy przed oczami obraz sprzed 40 lat. Żadne inne kraje nie uwielbiają BBC tak jak my – zapewia prof. Goban-Klas. – Przyjęliśmy ją za wzór, bo odpowiadał nam model moralizatorski. – Odwoływanie się do BBC to nieporozumienie. Tamta instytucja jest gigantycznym przedsiębiorstwem działającym na skalę światową. TVP nigdy nie będzie miała takiej możliwości – złości się Andrzej Turski, publicysta. Co oznaczają więc pojęcia misja i publiczna w polskich realiach? Samo słowo misja nie jest w tym wypadku zbyt fortunne, gdyż ustawa o radiofonii i telewizji z 1992 r. tłumaczy ją przez pryzmat zadań. Wylicza m.in. popieranie twórczości artystycznej, literackiej, naukowej oraz działalności oświatowej, upowszechnianie wiedzy o języku polskim, tworzenie programów dla Polonii. Według ustawy, programy TVP powinny też: kierować się odpowiedzialnością za słowo, rzetelnie ukazywać całą różnorodność wydarzeń, sprzyjać swobodnemu kształtowaniu się poglądów obywateli, umożliwiać im uczestniczenie w życiu publicznym przez prezentowanie zróżnicowanych poglądów, respektować chrześcijański system wartości, uwzględniać potrzeby mniejszości narodowych i grup etnicznych. Ustawowych zapisów jest więc mnóstwo, ale jak powinny funkcjonować w praktyce? – Na pewno musi być miejsce na dobry teatr, film dokumentalny, programy popularnonaukowe, a także wyższą rozrywkę – mówi Krystyna Doktorowicz. – Misja publiczna to także powinności wobec społeczeństwa. Jedną z nich jest obiektywna informacja i publicystyka. Informacja oddzielona od komentarza, a publicystyka prezentująca jak najwięcej opinii. Widz powinien mieć możliwość oceny. Psim obowiązkiem jest również utrzymywanie standardów dziennikarskich. – Rozumiem misję TVP najkrócej, jak tylko się da. To nic innego jak używanie poprawnej polszczyzny i upowszechnianie tego, co potocznie nazywamy dobrym gustem i smakiem – uważa









